piątek, 6 czerwca 2014

"W twoim sercu panuje antypatia."

7


Otworzył zlepione oczy. Przeciągnął się i ledwo wstał.
-Kurwa. - Zdążył wyszeptać zirytowany.
Był całkiem zbity z tropu. Gdzie on się znajdował? Pomijając fakt, że śpi na podłodze, a na łóżku obok leży kobieta na myśl przyszły mu nieskromne myśli.
Podniósł się na nogi.
-Nie no, spodnie są. Jest dobrze. - Szepnął.
Mlasnął. Poczuł ogromną suchość w ustach. Postanowił, iż zwiedzi miejsce, w którym się obudził.
Plątał się po cudzym mieszkaniu w poszukiwaniu choć kropli wody.
Nagle stanął. Przypomniało mu się, jak znalazł się wraz z Michaelem w czyimś domu. Mieli wtedy po 17 lat i starali się żyć „pełnią życia”, ale teraz żałują niektórych błędów.  Nieoczekiwanie usłyszał za sobą delikatne kroki. Spanikowany schował się za blatem.
-Chester… Wiesz, że ja cię widzę? – Spytała rozbawiona kobieta.
Blondyn przełknął głośno ślinę i wyjrzał z miną zbitego szczeniaczka.
-Prze… przepraszam? – Wyjąkał omijając wzroku kobiety.
Szatynka podeszła do niego.
-Chester, łączysz z Ziemią? To ja Lauren! – Wytłumaczyła mu.
Uśmiechnął się zadziornie.
-Zdradź mi, kobieto. Gdzie tu jest woda? – Zalamentował.
Wskazała palcem za niego. Odwrócił się. Rzeczywiście! Znajdował się tam kran, wybawienie chłopaka.
Nalał szklankę wody i wypił napój.
-Nie powinieneś wracać do Nikoli? – Spytała zainteresowana.
-Ach, tak. No.. zaraz. Dawno się nie widzieliśmy.
-Chester, widziałeś sam, co się wczoraj stało. Ta dziewczyna potrzebuje pomocy. I gdybyś mógł, przeproś ją za mnie. Wczoraj powiedziałam jej coś, czego nie powinnam i żałuję. – Oznajmiła.
Kiwnął głową i odstawił szklankę.
-Widzimy się na terapii. – Krzyknął wychodząc z kuchni, a następnie z domu.
Lauren usiadła na wysokim krześle. Musiała przyznać.
Nie lubiła psychologii, ale ta praca była intratna, a ona potrzebowała pieniędzy.
Nie wiedziała też, że będzie tu Chester.
Wyciągnęła go z tego gówna kilka lat temu, ale widocznie nie poradził sobie z odejściem kolejnej osoby. 

~*~

-No bez jaj. – Parsknęła zawiedziona Nikola, widząc wchodzącego Chestera do mieszkania.
-Ciebie też miło widzieć. – Odpowiedział kąśliwie. – Tak przy okazji, Lauren chce cię przeprosić.
Zaniosła się śmiechem.
-Nie no spoko. Przecież to normalne, haha. – Zatrzasnęła się w pokoju.
Chester czuł, że kontakty między nimi mogą się popsuć. Zdecydowanym ruchem zapukał do drzwi.
-Mogę wejść? – Zapytał nieśmiało.
-Nie.
-Znaczy tak. – Wszedł mimo pomimo protestów.
Do pokoju wpadało kilka promieni słońca. Nikola leżała na brzuchu.
Usiadł na krańcu łóżka i pogłaskał jej plecy. Dziewczyna uszczypnęła jego dłoń. Zrezygnowany Chester westchnął i schował głowę w dłonie.
-Co się dzieje? – Spytał cicho. – Chodzi o Lauren?
-Nic się nie dzieje. – Szepnęła.
Położył się obok niej czekając, aż odwróci się w jego stronę.
-Wiem, że coś się dzieje, nie ukryjesz tego.
-Chodzi o to, że… jak zobaczyłam was… to coś we mnie pękło. A jak ona przyszła i to powiedziała to… zrozumiałam, że nie panuję nad sobą. Boję się siebie.
Przytulił ją. Nie odwzajemniła uścisku.
-Mogę wiedzieć chociaż kim jest Lauren?

-To moja przyjaciółka ze szkoły. Tylko. – Pocałował ją w ucho i wstał. – O 13.00 terapia. 
-Mhm... - Mruknęła pod nosem. Nie chciała tam iść.
Wyszedł z pokoju pozostawiając otwarte drzwi. 
-Zgiń marnie. - Powiedziała ironiczne do siebie.
Po chwili usłyszała donośny śmiech Chestera. 
-Słyszałem to. - Odparł opanowując śmiech. 
Sam nie wiedział czemu się śmiał... Może miał dobry humor?
Nagle zamarł. Wszystko w domu było rozwalone.
-Nikola? Tu chyba przeszło tornado... Widziałaś?
Warknęła i powoli wstała.
Stanęła obok mężczyzny i podziwiała widok wczorajszej złości.
-Wkurwiona kobieta. - Skomentowała swój wyczyn.
Zaczęła cofać się w kierunku swojego pokoju.
-A ty zamierzasz dziś wstać? - Zaczął Chazz.
-Stoję przecież. 
-Ale wiesz... Tak, że wiesz... No ten no...- Jąkał się.
-Już idę się ogarnąć. Wiem, bez makijażu wyglądam okropnie...
-Nie jest tak źle, gorsze widoki widziałem. - Rzucił w nią poduszką zanosząc się śmiechem.
Wystawiła język i weszła do łazienki.
Spojrzała w lustro. Nie widziała już bladego kościotrupa z czarnymi włosami. Zmieniła się przy Chesterze, próbowała zapomnieć o wczorajszym wybryku i udawało jej się to. Przemyła twarz lodowatą wodą i weszła pod prysznic. Chciała się znaleźć już w domu. Najlepiej z Chesterem jako sąsiad, ale wiedziała, że przed nią 6 miesięcy, w których może się poddać. Tylko jak? Drugiego dnia sprawiła sobie ból, reszta dni coraz gorzej. Nie. Nie może tak myśleć. Musi wierzyć, że razem z Chesterem z tego wyjdą.
Dotknęła swoich starych ran. Słona łza zmieszała się z płynącą, letnią wodą. Czym prędzej zakończyła swą kąpiel i ubrała się. Przybrała uśmiech i wyszła do mężczyzny. 
Przygotował śniadanie. 
-Chazz? - Spytała nieco zdziwiona.
-Tak, Nikolu?
-Skąd wytrzasnąłeś truskawki pod koniec zimy? 
Oboje wybuchli śmiechem, po czym zabrali się do skosztowania śniadania.

~*~

Zaraz tu wejdą.
Kilka osób z problemami.
Nie umiem im pomóc.
Jestem tu.
Chciałabym im pomóc, ale nie umiem.
Nie umiem.
Poprostu nie umiem.
Nie umiem.
Nie.
Nie umiem.
-Em... Lauren? - Z rozmyśleń wybudził ją znajomy głos.
Spojrzała w górę. To Chester, a za nim kolejno czarnowłosa i dwie blondynki. 
-Ahh, Nina. Przyszłaś. Cieszę się. - Skierowała się do Nikoli.
Ta zaś zirytowana poprawiła ją.
-Matka dała mi imię Nikola, ale nie słyszałam, żeby akurat Nina...
-Przepraszam. - Rzuciła. - Za dużo spraw na głowie. Chciałabym, żebyś wiedziała, że nie wiem, co mi wczoraj strzeliło do głowy, aby wygadywać Tobie takie rzeczy. - Przyznała ze skruchą.
Nikola nie skomentowała przeprosin i usiadła, przygotowując się do ciężkiej terapii.
Wszyscy usiedli, a Lauren zaczęła coś mówić. Nikola nie zbytnio słuchała. Wpatrywała się w okno. Ciekawe, co by teraz robiła, gdby nie trafiła akurat tutaj?  Albo gorzej. Jakby nie poznała Chestera?
Nagle z rozmyśleń wyrwał ją głos Lauren.
-W twoim sercu panuje antypatia, Nikolu...-Oznajmniła poważnym tonem.
-Anty...co? 
-Antypatia to. - Zaczęła, ale Nikola jej przerwała.
-Dobrze wiem, co to antypatia, ale ciekawi mnie to, jak ty to stwierdziłaś nie znając mnie?
-Nikolu... Proszę, przestań. - Wtrącił się Chester.
Czarnowłosa nie chciała kolejnej kłótni, więc zamilkła i osunęła się po oparciu krzesła.
-Dobrze więc... Przejdźmy dalej. Chester. Czy czujesz, że polepsza ci się, będąc w tym ośrodku? - Spytała.
-No więc... Jest mi tu o wiele lepiej, niż tam. Czuję się trochę odrzucany - mówiąc to, spojrzał na Nikolę, która wpatrywała się w okno - ale nie jest tak źle.
-Elizo? A jak tobie żyje się w ośrodku? - Do blondynki zwróciła się Lauren.
-Wolałabym tu nie być, wzięłam, bo było modne, mówiłam. - Odpowiedziała szorstko.
Szatynka wzięła głęboki wdech, by się uspokoić i spojrzała na Amelię - przyjaciółkę Elizy.
Ta mruknęła pod nosem tylko ciche: tak samo.
Kobieta westchnęła. Podjęła się trudnego zadania.

~*~

Od końca terapii minęło już z pół godziny. Przestraszony blondyn nerwowo wiercił się po mieszkaniu. Lauren poprosiła Nikolę, by została z nią i porozmawiała.
Nikola nie panowała nad emocjami, a Lauren była za wrażliwa. Każda kąśliwa uwaga ze strony Nikoli mogła się skończyć zakończenie pracy przez jego przyjaciółkę. Coraz bardziej się denerwował.
-Może tam iść? - Pytał sam siebie - Nie, to nie ma sensu, zaraz wróci. 
Usiadł na kanapie i zaczął obgryzać paznokcie. 
-Jeżeli jesteś głodny, to po prostu idź do lodówki, wyciągnij składniki i zrób sobie kanapkę. Nie jedz siebie. Jeszcze cię tu trochę pomęczę. - Po mieszkaniu rozległ się kobiecy głos.
Mężczyzna gwałtownie się odwrócił i zobaczył wesołą Nikolę. 
-Nikola! Co wy tam robiłyście? - Pytał idąc w jej kierunku.
-Wytłumaczyła mi wszystko i czuję się świetnie. Dobrze, że wróciłam w odpowiednim czasie, mogłam cię zastać jedzącego stopy... - Mruknęła śmiejąc się.
-Osz ty! - Krzyknął chwytając poduszkę i rzucając nią w czarnowłosą. 
-Tak się bawimy? - Spytała dziewczyna odrzucając poduszkę.
-Tak! - Krzyknął i objął ją. 
-Przestań, Chaz. Łaskoczesz mnie! - Śmiała się.
-O to chodzi! 
Podniósł Nikolę i posadził na kanapie.
-A teraz pozwolisz mi, że zrobię nam obiadek, a ty będziesz tu czekać. Jasne? - Żartował.
-Noo. Nie wiem. 
-Bo inaczej połaskoczę cię! - Krzyknął jednocześnie zanosząc się śmiechem.
Ruszył w stronę maleńkiej kuchni, a Nikola dokładnie obserwowała jego ruchy.
Co jakiś czas spoglądali na siebie śmiejąc się. 
Mężczyzna przygotował najzwyklejszą jajecznicę na świecie, ale jednak i on sam był z siebie dumny i Nikola również. 
Zasiedli do blatu i zabrali się za jedzenie wykwintnej potrawy mężczyzny. 
-Co Lauren ci powiedziała? - Spytał nagle Chester.
-Że mnie przeprasza i... trochę porozmawiałyśmy o tobie nawet. O wszystkim, takie wiesz
damskie ploteczki? Tak to się zwie? - Wyrecytowała zadowolona.
Zdziwiony nie odpowiedział, ale skończył jeść i odłożył brudny talerz. 
Usiadł obok Nikoli i oglądał jak je. Trochę się speszyła, ale dokończyła obiad i również odłożyła talerz.
-Pójdziemy do kawiarni? Proszę! - Zrobił maślane oczka.
Zakłopotała się. Panika zagościła w jej umyśle. 
-Emm... dobrze? - Zaryzykowała.
-Świetnie! Chodźmy! - Zawołał entuzjastycznie Chester i pociągnął ją za rękę.
Zdążyła chwycić lekką kurtke i razem z nim wybiegła z mieszkania. 
Po chwili znajdowali się już na świeżym powietrzu. Było pochmurno, ale ciepło.
Mężczyzna zmienił kierunek drogi. Teraz nie szli do kawiarni, tylko do zarośli, w których ostatnio spędzili cały dzień. 
Nikola nie zaprzeczała, dała się mu prowadzić. 
Przedarli się przez krzaki i usiedli na ławeczce. Początkowo podziwiali widoki, ale potem przytulili się do siebie i Nikola położyła się na jego kolanach. Rozmawiali o wszystkim, przeszłości, tym czym się interesują...
-Nikola? - Wyrwał ją z rozmyśleń Chazz.
-Hmm? - Mruknęła.
-Mam wrażenie, że coś ukrywasz, że nie jesteś w pełni ze mną szczera. - Zaczął cicho.
-Chester... Proszę, nie teraz. 
-Powiedz. - Powiedział stanowczo.
-Co mam ci powiedzieć? - Mówiła dosyć spokojnie. - Że udaję silną, żeby ludzie dali mi spokój?
-Spokojnie Nikolu... - Pogłaskał ją po policzku. - Każdy udaje silnego. 
Chwyciła jego dłoń i ledwo powstrzymała się od płaczu. 


~*~
Próbowała zasnąć. Wiedziała, że Chester jest w pokoju obok, ale nie dawało jej to spokoju. Delikatnie wstała i wyszła z pokoju. Po cichu otworzyła drzwi pokoju chłopaka i weszła.
-Chazz? - Szepnęła.
-Taak? - Mruknął ziewając.
-Mogę z tobą spać? - Spytała niepewnie.
Odsunął się od ściany robiąc jej miejsce.
-Właź.
Wskoczyła pod kołdrę i zamknęła oczy. Kiedy już odpływała poczuła, jak Chester ją przytula. Dotknęła jego dłoni i zasnęła.


_________________________________________________________________________Wow, nowy, wreszcie wow. Przepraszam, że tak długo, ale byłam na wycieczce i jakoś tak wyszło. Ogólnie mój laptop jest w naprawie i piszę z tableta, bo go zalałam Actimelem... 
Nie ważne. Na wycieczce miałam napływ weny, ale zero Wi-Fi i bym już pewnie bloga skończyłam, ale jak powróciłam w głowie zero pomysłu.  Zauważyłam też, że w zimie byłam aktywniejsza, o wiele, ale mam nawet wytłumaczenie. Wracam ze szkoły, uczę się i ogarniam wszystko, loguję się na bloga i nagle ktoś dzwoni, żebym wyszła. To męczące, ale nie wiedzą, że mam bloga i się nie dowiedzą... xD

https://clarie-weekly.blogspot.com - blog prowadzony razem z koleżanką, nie o Linkin Park

Także ten. No pozdrawiam wiernych czytelników <3