piątek, 26 września 2014

"Wszystko, co jest twoje jest cudowne"

15

Delikatnie otworzył oczy. Czuł, że nie leżal sam. Kompletnie nic nie pamiętał. Odwrócił sie w drugą stronę i zobaczyl Nikole. Czarne wlosy przykrywaly jej cala twarz. Usmiechnal sie i odgarnal jej wlosy z twarzy.
Zorientowal sie, ze oboje sa w ubraniach. 
Zmartwil sie. Wiedzial, co odwala po alkoholu. Mogl cos zrobic chlopakom albo co gorsz, mogl skrzywdzic Nikole.
Ale gdyby jej cos zrobil, to napewno by z nim nie spala.
Sam nie wiedzial, co ma myslec. Moze powinien wrocic spac, przeciez dopiero switalo.
 Juz mial zmknac oczy, gdy poczul ruch. Dziewczyna zaczela sie budzic.
Kiedy otworzyla oczy, od razu zobaczyla Chazza. Niesmialo usmiechnela sie.
-Dzien dobry. - Wyszeptal.
-Hej. 
-Podobala ci sie pierwsza noc w nowym domu? - Spytal niepewnie.
Co miala mu powiedziec? Ze bylo swietnie, bo na sam koniec pocalowal ja?
-Tak. Chazz. Bylo swietnie. Mam nadzieje, ze bedzie wiecej takich imprez. Mam nadzieje, ze bedziesz wiecej razy mnie calowal.
Rozesmial sie i pocalowal ja w czolo. Przeszyly ja dreszcze.
-Fajnie by bylo cos pamietac. Opowiedz mi, co sie dzialo.
-Wstajemy? - Zmienila temat.
Mruknal niezadowolony.
-Wczesnie jest. - Przyciagnal ja do siebie.
-A moze bysmy posprzatali troszku? - Zachecala. Tak naprawde nie chcialo jej sie wstawac, ale nie miala najmniejszej ochoty opowiadac o wydarzeniach, ktore wydarzyly sie kilka godzin temu.
Chester zaczal szukac zegrka na scianie.
-Po siodmej juz. - Poinformowal. - Mozemy jeszcze polezec.
Zjezdzal dloniami coraz nizej.
-Ale sprawilibysmy niespodzianke Mike'owi, nie uwazasz? Najpierw robimy rozpierduche w jego domu, a potem wszysko ogarniamy. Nie sadzisz, ze bardzo dobre zachowanie?
Poczal bawic sie krancem jej bluzki.
-Ale zawsze lepiej jest polezec. 
Chwycila jego dlonie i z powrotem umiescila je na jej plecach.
-To ty lez, ja posprzatam. - Zaczela wygrzebiwac sie z pod koldry.
-No dobra wygralas.
Rowniez wstal i podazyl za Nikola.
Dom pograzony byl w ciszy.
-Widzisz? Kazdy spi. - Nadal nalegal.
-Nie zmuszam cie Chazz. Ty nie musisz robic dobrego wrazenia.
-Juz zrobilas dobre wrazenie.
Westchnela tylko i zeszla po schodach. 
-Pozbieraj smieci z tarasu. - Rozkazla.
Kiwnal glowa i zniknal za rogiem.
Sama Nikola wziela sie za zmywanie naczyn.
Po 15 minutach Bennington wrocil z worem smieci.
-Zrobione! - Krzyknal.
Usmiechnela sie do niego i zaczela przygotowywac sniadanie.
-Co tam pichcisz? - Spytal ciekawy.
-Omlety. Chyba kazdy je lubi, prawda?
-Ja uwielbiam, szczegolnie twoje. - Szepnal jej do ucha obejmujac ja w talii.
-Fajnie, fajnie. Ale dopiero je zjesz. Pierwszy raz. - Zasmiala sie.
-Oj tam. Wszystko, co jest twoje jest cudowne. 
Zarumienila sie. Uwielbiala, jak do niej tak mowil, ale nie odwazy sie na rozmowe, ktora mialaby wytlumaczyc ich relacje. 
-Zatkalo? Umiem prawic komplementy. Wiem. - Usmiechnal sie.
Uderzyla go jakas scierka. 
-Idz sie jeszcze poloz. Alkohol chyba do konca nie opuscil twej krwi. Zaraz omlety przypale. - Oznajmila smiejac sie.
-Jestem calkowicie trzezwy! 
Spojrzala na jego lekko czerwone oczy.
-No. Pewno. A ja jestem piekna i madra. - Odgryzla sie.
-Jestes.
Zapanowala cisza. Spogladal w jej oczy. Ona czula, jakby czytal jej w myslach. Patrzyla w jego ciemne teczowki jak zahipnotyzowana. Zblizyl sie do niej, jego wargi niemalze stykaly sie z jej wargami. Chwycil jej dlonie glaszczac je. W tej chwili nie liczylo sie nic. Tylko oni.

-Wybaczcie, ze przerywam wam piekna chwile, ale cos tu niezle jedzie. - Uslyszeli glos Mike'a. Wlasnie wszedl do kuchni. Odskoczyli od siebie. Nikola opanowala mini pozar i wyrzucila spalonego omleta. Nie zwracajac uwagi na mezczyzn zaczela dalej smazyc.
Chester podszedl do czerwonowlosego pokazujac mu srodkowy palec.
Ten nie zwrocil na niego uwagi i usiadl przy stole.
-Dzieki Nikola, ze ogarnelas balagan.
-Nie ma za co. - Odpowiedziala.
-Ej Mike? Gdzie Pikus? - Spytal nagle Chazz.
-Wow! Ogarnal, ze psa w domu nie ma! Brawa! - Odparl sarkastycznie.
Zmierzyl go ostrym wzrokiem.
-U weterynarza, coroczne badania. Zapomniales? 
Pokrecil przeczaca glowa i usiadl obok chlopaka.
-Macie pieska? - Zaczela wesola Nikola. - Uwielbiam pieski.
-Tak... Ale Pikus nie jest taki pewnie myslisz. - Odparl Mike.
-Oj tam. Piesek to przeciez piesek. - Odwrocila sie z talerzem zapelnionym omletami.
-O matko. Kto to wszystko zje? - Usmiechnal sie Chester.
-Joe. - Zasmial sie Mike biorac swoja porcje.
-Moze zawolam chlopakow? - Zaproponowala.
-Jak chcesz, ale wybudzenie tych leni jest niemozliwe. - Spike usmiechnal sie do niej szeroko i kiwnal glowa. - Idz. Ciebie posluchaja.
Odeszla od stolu i weszla po schodach.
Nie wiedziala, gdzie maja pokoje, wiec zaczela pukac do kazdych po kolei.
Zero odzewu. Westchnela i nabrala powietrza.
-Omlety zrobilam, wstawac!!! - Krzyknela nagle.
Chester z trudem powstrzymal smiech, kiedy zobaczyl biegnacego Koreanczyka.
Jednak pierwsze, co zrobil to nie bylo zabranie sie do jedzenia, tylko wypicie jednolitrowej wody.
Wybuchli smiechem.
Po chwili do sniadania dolaczyla reszta chlopakow.
-Kto robil? - Zapytal zaspany Rob.
-Nikola. - Opowiedzial zadowolony Chester.
-Dziekujemy! - Powiedzieli chorem.
Podniosla kaciki ust.
-Moge isc wziac prysznic? - Spytala niepewnie.
-Jasne! Łazienka jest zaraz za twoim pokojem. - Wyraznie zaakcentował słowo "twoim".
Pobiegla po schodach do swojego pokoju, wziela ubrania na zmiane, reczniki i kosmetyki i weszla do lazienki. Byla obszerna. W rogu pomieszczenia stal prysznic, a obok niego bezowe polki na reczniki, w drugim rogu stala duza wanna. Bez zastanowienia weszla pod prysznic i odkrecila zimna wode, tego bylo jej trzeba. Postanowila sobie, ze bedzie zuzywac bardzo malo wody, swiatla i pradu, poniewaz nie chciala, by obciazac rodzicow Michaela kolejnymi kosztami. Zwrocila twarz w strone plynacego strumienia niemalze lodowatej wody, przyzwyczajona do takich warunkow nic sobie z tego nie robila.
Byla ciekawa, co by sie wydarzylo, gdyby Mike nie wszedl wtedy do kuchni. W jej glowie panowal metlik.
Co ja laczylo z Chesterem? Zdaje sobie z tego sprawe, ze po prostu ma chwilowego swira na jej punckie.
Kiedy mu przejdzie, po prostu wyprowadzi sie z tego domu. Jednak w cichych, wieczornych modlitwach ciagle blagala o to, by jej nie zostawil.
Namydlila cialo i ponownie wrocila do rozmyslan. Mimo, ze nie postawili swoich relacji jasno, pragnela go.

Wyszla z pod prysznica, bo nie chciala wykorzystywac wody. Owinela cialo recznikiem i umyla twarz i zeby. Potem rozczesala mokre wlosy i przebrala sie w bluze i ciemne jeansy.
Zabrala swoje rzeczy i rzucila je gdzies na lozko w swoim pokoju.
Cicho skradla sie po schodach, by sprawdzic, co robia mezczyzni.
Debatowali o czyms, niestety nic nie zrozumiala.
Zeszla po schodach i usiadla obok Chestera.
-10 minut? Myslalem, ze bedziesz siedziec tam conajmniej godzine. - Zaczal blondyn.
Usmiechnela sie niewinnie.
-Jakos tak.
-Pamietaj, ze to jest teraz twoj dom i mozesz siedziec w tej lazience ile chcesz. - Zwrocil sie Mike.
-To nie jest moj dom, bede tu nocowac dopoki nie stane na wlasne nogi. - Powiedziala dumnie.
-Na te patyczaki? - Skomentowal Bennigton patrzac na jej nogi.
Zmierzyla go ostrym wzrokiem.
-Najpierw cie nakarmimy, potem pomyslimy. - Oznajmil Joe. - Ja juz cie naucze jesc.
-Ty sie lepiej za to nie bierz.... - Szepnal Chazz. - Gruba Nikola... 3 razy nie dla tego pomyslu.
Patrzyla na nich zdezorientowana. Kilka razy chciala wykrzyczec "stop", ale nie chciala ryzykowac wywaleniem z domu.
Rozbawiony Mike spojrzal na Nikole.
-Patrzcie, Nikola ma wzrok, jakby chciala was na strzepy rozerwac. - Zaczal.
Mimowolnie rozesmiala sie.
Shinoda spojrzal na zegarek.
-Kto jedzie po Pikusia? - Zmienil temat.
Nikt sie nie odezwal.
-Najrozsadniej by bylo, jakby byl to ktos przy zdrowych zmyslach. - Zaproponowala Nikola.
-Ech, dzieki. - Mruknal Mike.
-Kto mowil, ze ty?! - Wybuchnal Joe. - Nikola na pewno woli kogos przystojniejszego niz ty!
-Ty przystojny? Hahaha. - Rozesmial sie Chazz.
-Stary, to tylko wycieczka 5 kilometrow po psa... - Wtracil sie zaspany Robert.
-Moglbys pojsc. Schudlbys. Wy od razu wybieracie opcje jezdzenie samochodem. - Powiedzial Bennington.
-Zamknij morde! - Zbulwersowal sie Joe.
-Dobra ja pojade, widze, ze nie damy rady. - Mike wstal z krzesla i odlozyl talerz do zlewu.
-Kto jedzie ze mna?
Rob, Dave i Brad wstali z siedzenia. Spojrzeli znaczaca na Hahna.
-Jedziesz z nami.
Westchnal i dolaczyl do nich.
Chester stanal obok Nikoli.
-Jak ci sie podoba? - Spytal.
-Swietnie tu jest. To jest niezwykle, ze trafilam akurat na ciebie. To przeznaczenie. Dziekuje.
Usmiechnal sie wtulil w jej szyje. Zaciagnal sie jej zapachem. Uwielbial ja. Czul, ze go dopelniala. Nie ukrywal, ze slowa dziewczyny ruszyly go za serce.
-Jestes dla mnie najwazniejsza...

~*~

Chester siedzial na kanapie, Nikola zasnela na jego ramieniu. Ogladal jakis nudny program, zastanawial sie, czemu nie ma chlopakow ponad 6 godzin. Kilka razy az wyrywal sie, by zadzwonic do tych glabow, ktorym nie mozna powierzyc zadnego zadania. Jezeli sie zgubili to ich problem, ale szkoda psa.
Uslyszal otwarcie drzwi i rowne wejscie do domu. Mike spojrzal na Chestera smutnym wzrokiem, pod jego nogami krecil sie Pikus.
-Kurwa, Chester... To bylo ostatni raz. Nigdy juz z nimi nie jade. Nigdy! Rozumiesz?! - Wykrzyknal i opuscil salon idac do swojego pokoju. Szczesliwy pies podbiegl do blodyna i oparl lapy o jego kolana. Poglaskal go, piescil i przytulal, ale kiedy Pikus zobaczyl spiaca Nikole zaczal ja obwachiwac.
-Co wy znowu odkurwiliscie?! - Zaczal.
-Nooo... Rob tlumacz. - Wymigal sie Joe.
-Umówilismy Mike'a na randke z pania weterynarz. - Powiedzial szybko.
-Serio? Z ta dupa? - Nie uwierzyl.
-Tak!
Nikola zaczela sie wybudzac.
-O kurwa! - Krzyknela, gdy zobaczyla nad soba wielkiego owczarka niemieckiego. - To ma byc Pikus?
Widzac jej nagly ruch szczeknal.
-Jak byl szczeniakiem, no to byl taki Pikus... - Spojrzal na pieska. - Ach, stare dobre czasy.
Czarnowlosa poglaskala psa, za to polizal jej dlon.
-Rozumiem...
-To dobrze...
-No...
-Wiem...
-Kurwa skonczcie tak rozmawiac! - Zbulwersowal sie Joe.
Zasmiali sie i poszli na gore. Nikola skierowala sie do swojego pokoju, a potem do lazienki.
Gdy wrocila rzucila sie na lozko, juz miala zasnac, kiedy poczula dotyk na plecach.
Otworzyla oczy i odwrocila sie w strone sciany. Zobaczyla Chazza.
-Czesc! Dobranoc.
Zamknal jej powieki.
-Spij juz.
-Masz chyba swoj pokoj, prawda? - Ugryzla sie w jezyk. Nie mogla byc chamska.
-Mam, ale wole ciebie.
Objal ja i zasnal.

__________________________________
Jeju.
Wreszcie.
Taki z chuja wziety, ale ok. JEST XD
Takze, wybaczcie, ze znowu nie wysle linka do Waszych postow z informacja, ale no coz. Nie chce mi sie.
Obiecuje, ze od nastepnego bede juz wysylac.
AAAA Dzieki za 4000 wyswietlen.
Ach, musze sie pochwalic, ze nigdzie nie reklamowalam tego bloga och ach (mhm na pewno)
Znaczy.. prawie nigdzie.
Na pewno na fejsie sie nie znalazl xD
Dobra ide spac, bo gadam jak potluczona.

Dobranoc i dzieki! xd