6
Jak czarnowłosa znalazła się w jego objęciach? Proste. Rzucili się
oboje na siebie, jakby byli parą kochanków po długiej rozłące. Los zaczął
zdejmować z oczu Nikoli nienawiść, zaczęła kochać świat.
Zatopiła usta w odkrytym
obojczyku Chestera. On zaś wplótł swoje palce w jej włosy. Piękny widok.
Świat jakby się zatrzymał.
Uwierzyli, że są dla siebie, że nikt im nie przeszkodzi.
Dziewczyna odstąpiła od
niego i zarumieniła się, nie przyzwyczajona była do dotyku.
Chester widząc to
przytulił ją od tyłu.
-Co się dzieje, mała? -
Zapytał pieszczotliwie.
Zirytowała się.
-Gówno się dzieje. -
Parsknęła.
Rozluźniła uścisk i
usiadła na krześle. Zrezygnowany muzyk zajął miejsce obok. Cisza piszczała im w
uszach.
-Wiesz, że dzisiaj o 14
jest terapia? - Zaczął nieśmiało.
Popatrzyła na niego, jak
na kosmitę. Zapomniała, iż radosną sielankę, przeplataną jej załamaniami,
przerywa terapia.
-Ano, tak, tak. -
Odpowiedziała szybko.
Popiła kanapkę sokiem z
pomarańczy i wstała od stołu. Chazzy odprowadził ją wzrokiem do drzwi
łazienkowych, starając się omijać jej kobiece uroki.
Z trudem otworzyła drzwi,
a kiedy wreszcie się z nimi uporała zastał ją okropny widok.
W jej lustrzanym obiciu
ujrzała dosłownie potwora. Potargane włosy, blada skóra, wory pod oczami, niby
codzienny widok, ale zawsze przyprawia ją o dreszcze. Spięła włosy w kucyka,
przemyła twarz tonikiem i ubrała się.
Szare, podarte rurki i
czerwona koszula w kratę zrobiła na Chesterze wrażenie. Uśmiechnął się i sam
poszedł się ubrać. Nikola usiadła na kanapie skupiając wzrok na czarnym
zegarze.
Coraz bardziej bała się
spotkania.
Idealnie, by było, gdyby
się w ogóle nie znalazła w tym miejscu. Zaćpała by się na śmierć nikomu nie
sprawiając problemu. Co ona wymyśla?! Już dawno powinna przestać myśleć o
śmierci, ma Chestera.
Razem wyjdą z nałogu,
obiecał jej. Od kiedy ona w ogóle wierzy w czyjeś obietnice? Co się z nią
dzieje?
Wczoraj płakała, poddała
się w walce z samą sobą. Musi w końcu stanąć na nogi.
Bennington wyszedł z
łazienki.
-Czas się przełamać. -
Szepnęła pod nosem, by dodać sobie odwagi.
Uśmiechnęła się i
odwróciła w stronę przyjaciela.
-Co robimy po terapii, nie
będzie w końcu trwała wieczność. - Powiedziała sztucznie, ale to nie był
zamierzony efekt.
Spojrzał na nią
zdezorientowany. Widząc jej trudy zaśmiał się i usiadł obok niej.
Nikola nadal siedziała z
sztucznym uśmiechem.
-Bo ci tak zostanie. -
Rzekł Chaz drwiąco.
Dziewczyna westchnęła i
schowała głowę w dłoniach.
-Cicho, ja tu do ciebie z
sercem, a ty do mnie z widelcem. - Mruknęła.
Chłopak roześmiał się i
objął Nikolę w pasie.
-Nie mówię, że ci z
uśmiechem nie do twarzy, ale wolę twój naturalny uśmiech.
Spojrzała na niego nieśmiało.
-To ty widziałeś mnie
uśmiechniętą? - Spytała.
-Raz, jedyny. -
Odpowiedział z zadziorną miną.
Szturchnęła go lekko, ot
tak, po przyjacielsku.
Ich relacje poprawiały
się, próbowali zapomnieć o wczorajszych wydarzeniach.
Jasnowłosy wstał i podał
jej rękę.
-Idziemy na terapię. -
Zrobił minę zbitego psiaczka. - A na terapiach nie można się przytulać!
Uśmiechnęła się i wstała.
Chester nachylił się nad
nią.
-Taki uśmiech lubię. -
Pociągnął ją za rękę i ruszył w kierunku korytarza.
Kiedy minęli drzwi, znów
ogarnęła ją trwoga. Ona znowu tam wraca...
Zagryzła wargę i poczuła w
ustach metaliczny smak krwi. Jednak nie zmieniła miny, nadal była uśmiechnięta,
dla Chestera.
Tak.
Wszystko robi dla
Chestera.
Niemalże przebiegli przez
schody i znaleźli się przed białymi drzwiami.
Westchnęła.
Nacisnął klamkę i weszli
do środka. Jednak coś się zmieniło, a raczej ktoś.
Zamiast otyłej
pielęgniarki siedziała tam wysoka, szczupła szatynka.
Dwie blondynki, których
imienia już nikt nie pamiętał patrzyły na nią z zazdrością.
Nikoli też od razu zepsuł
się humor.
Kobieta spojrzała swoimi
zielonymi, dużymi oczami na Chestera i od razu się uśmiechnęła.
-Chester. - Szepnęła.
-Lauren? - Odezwał się.
-O kurwa Chester, co ty tu
robisz? - Zielonooka wstała i podeszła do Chestera.
Ten przytulił ją.
W Nikoli coś pękło. Nie
tylko serce, ale i nadzieja uciekła.
Łzy cisnęły się jej do
oczu, patrzyła jak obca kobieta go przytula. Speszona odeszła i usiadła na
krześle.
Szatynka nadal była w jego
objęciach. Czarnowłosa wbiła wzrok w czubki swoich butów.
Kiedy w końcu oderwali się
od siebie, owa Lauren usiadła na miejscu dla psychologa.
Nadal skupiała się na
Chazzym.
-To może przedstawicie mi
się? Oczywiście nie Chester. Znam go. - Miły głos rozpłynął się w uszach
każdego pacjenta.
Spojrzała znacząco na Nikolę.
-Czego? - Parsknęła
Nikola.
Chester spojrzał na nią
zdziwiony.
-Mam na imię Nikola i nie zamierzam z tobą rozmawiać - Zaśmiała się ironicznie. - Bardzo żałuję, że tu się znalazłam i zamierzam pozbyć się wspomnień z tego ośrodka, jak wszystkie inne wspomnienia. - Wstała i wyszła powstrzymywając łzy.
Bennington wstał i już
miał za nią iść, ale Lauren go zatrzymała.
-Zostaw ją. Trudno jest jej się tu odnaleźć, wróci.
Nie trzeba go było długo
namawiać, już za pierwszym razem usiadł spokojnie na krześle i pozwolił jej
dalej prowadzić terapię.
*
Biegła przez korytarz, nie zważając na ludzi. Kiedy wreszcie
dotarła do drzwi, otworzyła je, po czym zatrzasnęła i osunęła się po nich
wypuszczając niezliczoną ilość łez ze swych oczu.
Po pięciu minutach szlochu wstała i udała się do łazienki.
Opłukała twarz lodowatą wodą, potem spojrzała swe odbicie
lustrzane.
Kolejne łzy chciały ujrzeć świat, ale Nikola tym razem się nie
poddała. Wyszła z pomieszczenia i zaparzyła sobie ciepłej herbaty z cytryną.
Usiadła na sofie i włączyła telewizor.
Nic jej nie ciekawiło, więc zostawiła kanał z Reality Show.
Przeciągnęła się i odstawiła pusty kubek. Chwyciła szary koc,
przykryła się nim, powoli odpływając w krainę snu.
*
Z paranoicznego snu, w którym stała sama, a latające kruki wokół
niej
wydawały okropne dźwięki, wyrwało ją donośne pukanie do drzwi.
Wstając przelotnie spojrzała na zegarek, 19:00. To pewnie Chester.
Nie zważając na swój wygląd poszła otworzyć.
Przed drzwiami nie stał blondyn, tylko Lauren.
-Chciałam cię tylko powiadomić, że Chester wróci późno w nocy,
przysłał mnie tu, aby ci to powiedzieć. - Powiedziała z
satysfakcją.
Chęć wyrwania oczu z oczodołów kobiety stała się niezwykle wielka.
Chciała już zamknąć drzwi, ale Lauren zatrzymała je.
-Pozbawiasz się wszelkich wspomnień, zapomnij i o nim. - Szepnęła.
Zdziwiona zatrzasnęła przed nią drzwi. Znowu chciało się jej
płakać. Znowu ktoś ją zranił. Zaczęło się już przecież układać!
Nic dziwnego, że spodobała się Chesterowi. Lauren miała w końcu
nieziemską figurę, była zadbaną kobietą.
Ruszyła do łazienki. Odsłoniła brzuch przed wielkim lustrem. Sama
skóra i kości.
Rozpłakała się i wybiegła z łazienki.
Wpadła w szał.
Krzyczała w nadziei, że on wróci, przytuli ją.
Gdy opanowała się podeszła do okna. Spojrzała przez okno.
Księżyc lekko zasłaniały ciemne chmury. Nikola żałowała, że nie ma
teraz Chestera. Patrzyliby na ten piękny widok oboje.
Zrezygnowana poszła do swojego pokoju rzucając się na łóżko,
oddając się Morfeuszowi.
*
Chester i Lauren siedzieli na skórzanej sofie
w apartamencie kobiety.
Znajdowało się ono obok szpitala, nikt nie zwrócił uwagi jak
pacjent i pani psycholog idą do jej domu.
Nastrój nadawały pachnące, czerwone świece i odsłonięte zasłony.
Światło księżyca wpadało do pokoju.
-Lauren? - Zaczął Chester. - Jak zareagowała Nikola?
Szatynka kończąc lampkę wina zaczęła mówić.
-Nie przejęła się tym zbytnio.
Spochmurniał.
-To nie jest dziewczyna dla ciebie, zostaw ją. - Rzekła
przysuwając się bliżej jego.
Nie myśląc wiele, blondyn objął ją i usnął.
_________________________________________________________________________________