5
Roztrzęsiona Nikola dała się prowadzić Chesterowi, który trzymał jej delikatną dłoń. Ludzie z ośrodka nie spuszczali z nich wzroku, ciche szepty, zazdrość, śmiech. Różnie reagowali. Czarnowłosa spuściła jedynie głowę. Nie wstydziła się, że idzie z Benningtonem, wręcz cieszyła się z tego, ale nienawidziła czyjejś ciekawości. Ścisnęła mocniej jego ręke. Chciała już być w domu. Na niebie pojawiały się kolejno nowe gwiazdki. Aż nie do pomyślenia, że spędzili tyle czasu na rozmowie lub jak kto woli, na wygłupianu się.
Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Wiedziała, że on tylko musnął ją delikatnie w usta, to był miły gest.
Minęli drzwi wejściowe. Nikola oderwała rękę i dalej ruszyła sama. Przemierzyła długi, pięknie zdobiony korytarz, prędko otworzyła drzwi od mieszkania i niemalże pobiegła do swojego pokoju. Potrzebowała teraz chwili dla siebie.
Usiadła na parapecie, chwyciła koc i przykryła się nim. Usłyszała otworzenie drzwi wejściowych.
"Czyli już wrócił, proszę, przyjdź do mnie" - Pomyślała.
O dziwo, ominął jej drzwi. Posmutniała. Chciała się znaleźć w jego ramionach, zawsze otwartych i przyjacielskich ramionach. Skupiła wzrok na jednej gwieździe, była inna niż wszystkie. Lekko świeciła, oddalona od wszystkich i bardzo malutka.
Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy. Wiedziała, że on tylko musnął ją delikatnie w usta, to był miły gest.
Minęli drzwi wejściowe. Nikola oderwała rękę i dalej ruszyła sama. Przemierzyła długi, pięknie zdobiony korytarz, prędko otworzyła drzwi od mieszkania i niemalże pobiegła do swojego pokoju. Potrzebowała teraz chwili dla siebie.
Usiadła na parapecie, chwyciła koc i przykryła się nim. Usłyszała otworzenie drzwi wejściowych.
"Czyli już wrócił, proszę, przyjdź do mnie" - Pomyślała.
O dziwo, ominął jej drzwi. Posmutniała. Chciała się znaleźć w jego ramionach, zawsze otwartych i przyjacielskich ramionach. Skupiła wzrok na jednej gwieździe, była inna niż wszystkie. Lekko świeciła, oddalona od wszystkich i bardzo malutka.
Oparła głowę o okno i zamknęła oczy. Chaotyczny natłok myśli napadł jej umysł.
Co jeśli Chester ją porzuci?
Co jeśli naprawdę coś do niej czuje?
A co jeśli ona coś do niego poczuje?
Już zaczęła. Nie mogła tego powstrzymać. Nie wierzyła w miłość...
Ostre światło, które z nikąd się pojawiło, oślepiło Nikolę.
Chęć rzucenia się osobie, która je właśnie zapaliła dała się we znaki. Zacisnęła pięści i spróbowała ignorować jasność.
Zamknęła oczy i pozwoliła, by apokaliptyczne myśli zabicia osoby zapalącej swiatło rozpłynęły się w obawach dnia jutrzejszego.
Poczuła czyiś wzrok na sobie.
Otworzyła zaspane oczy i ujrzała uśmiechniętego Chestera trzymającego dwa kubki z czekoladą.
Wzięła od niego ciepły kubek i ponownie wbiła wzrok w tą gwiazdkę.
-Myślałem, że śpisz. - Zaczął nieśmiało.
Odwróciła się w jego stronę, przyglądając się jego oczom, które fantastycznie świeciły w blasku, cała złość minęła.
-Nie spałabym na parapecie. - Mruknęła.
Zamoczyła duże usta w napoju, rozkoszując się jego smakiem.
-Czemu siedzisz w samotności? - Zapytał odstawiając kubek na stolik.
Usiadła na przeciwko Chestera, sprawiając, że koc zsunął się jej z ciała, lądując na podłodze.
-Lubię samotność, ale niekiedy mam jej już dosyć. Wtedy szukam ludzi, by ponownie się zniechęcić*. - Wstała i stanęła tuż nad przerażonym Chesterem. - A ty, Bennington utrudniasz mi te zniechęcenie.
Odeszła od niego i rzuciła się resztkami sił na łóżko.
-Zmieniasz moje życie, dzięki tobie dostrzegam barwy tego świata, a ty się mną bawisz, całujesz, a potem odchodzisz obojętny. Kiedy oczekuję twojej bliskości nagle jej nie ma. Czemu mi to robisz? - Mówiła w poduszkę.
Mężczyzna zaniemówił. Nie oczekiwał takiego zachowania Nikoli. Usiadł na krańcu jej łóżka i dotknął jej dłoni, ani drgnęła.
-Nikola, ja nie wiedziałem, że aż tak to odzczuwasz...
Ścisnęła jego dłoń, po czym puściła ją.
-Wyjdź. - Powiedziałą oschle.
Charles westchnął. Nie próbował zaprzeczać, nie chciał tworzyć większej kłótni.
Wstał i opuścił pomieszczenie.
Nikolę ogarnęła fala smutku. Znów dała przedrzeć się starej Nikoli, znów przegrała walkę z samą sobą.
Odwróciła się gwałtonie na plecy, skupiając wzrok na białym suficie.
Nie powstrzymała się.
Z pod jej oczu wypłynęły łzy. Nie łkała, pozwoliła swemu ciału się oczyścić.
Ścisnęła prześcieradło. Nie wytrzyma, zrobi to.
Cichy krzyk chciał wydostać się z jej gardła. Nie chciała tego, więc zacisnęła zęby.
Rozchyliła lekko usta, by wydać jęk, skrzyp, kto jak woli.
Poddała się. Nie ma nowej, ani starej Nikoli. Jest ona. Rozwydrzony bachor, który nie wie czego chce.
Zaczęła łkać, a łkanie przeradza się w donośny płacz.
Poczuła niesamowity skurcz brzucha. Skuliła się, łapiąc miejsce bólu.
-O Boże, pomóżcie mi! Jak boli! - Nie potrafiła nad tym panować, musiała krzyczeć, by ból, tak jakby z niej uszedł.
Przerażony Chester wbiegł do pokoju. Gdy zobaczył jej łzy niemalże pobiegł do łóżka. Objął ją i całując czoło spytał: Co się dzieje? Nikola?!
Objęła jego twarz dłońmi i patrząc zapłakanymi oczyma prosto w jego pocałowała go.
Niesamota fala podniecenia ogarnęłą tę dwójkę. Nawzajem zagryzali wargi, rozkoszowali się smakiem ust, ich języki zabłysły w wielkim tańcu. Słone łzy przedzierały się gdzieniegdzie między ustami, ale nie przeszkadzało im to. Nagle odepchnęła go gwałtownie łapiąc się za brzuch.
-Chaz, ja muszę wziąć, natychmiast, umrę. - Wyszeptała.
Ponownie ją objął, dotykając jej dłoni.
-Spokojnie, wezwiemy lekarza. Wszystko będzie dobrze, jestem tu z tobą.
Zacisnęła wargi i zaczęła się wyrywać, krzyczeć, drapać. Wszystko było słychać na korytarzu.
-Nikola! Nikola! - Próbował ją uspokajać, ale na darmo.
Mocno go podrapała i kopnęła, co dało jej chwilę do ucieczki. I tak też zrobiła.
Wybiegła z pokoju, następnie z mieszkania. Biegła, nie zwracając uwagi na zdziwionych przechodnich. Przepychała się przez nich. Zaraz za nią wybiegł Chester.
-Nikola stój! Jak zobaczy cię ktoś z lekarzy przepiszą cię na inny oddział! Będziemy rozdzieleni. - Krzyczał.
Nalge zatrzymała się. Zaczęła patrzeć na koniec korytarza. Odwróciła się i ujrzała Chestera. Kulejącego i z rozdrapanym nadgarstkiem. Podeszła do niego i chwyciła rękę. Jej twarz była niesamowicie blada.
-Ja ci to zrobiłam? - Spytała przestraszona.
Nie wiedział, co odpowiedzieć.
-Chodź, zanim... - Tu nie zdążył nawet dokończyć.
Za Nikolą stała pielęgniarka z działu obok.
-Pani Nikolu, proszę ze mną.
Nikola nie wiedziała, co się dzieje. Otyła pielęgniarka chwyta ją za rękę i oddziela od Chestera.
-Mówiłeś, że jej nie wezwiesz! Chuju! - Znowu zaczęła krzyczeć. Nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś inny mógł ją wezwać. Całą winę kładła na barki Chestera. Szarpanie, drapanie nie pomagało. Poddała się po raz kolejny i dała się prowadzić w głąb szpitala.
***
Siedział patrząc się w ciemność. Nie wraca od kilku godzin. Obawiał się najgorszego. Naprawdę ją oddzielą.
Wtedy zostanie sam. Sam ze swoimi myślami, dopóki go nie zabiją.
Ktoś wszedł do domu. Delikatne istotka, odziana w białą zwiewną sukienkę udała się do swojego pokoju.
NIKOLA!
Podbiegł do jej pokoju. Zobaczył ją skuloną pod ścianą. Podszedł do niej i chwycił jej kościstą dłoń.
-Przepraszam. - Wyszeptała.
Nic nie mówił. Objął ją i pocałował w głowę.
-Jestem niepotrzebna. Zrozumiem, jeśli mnie zostawisz po ty wszystkim.
Zaśmiał się.
-Jesteśmy potrzebni sobie nawzajem, tylko sobie. - Wypowiedział jej do ucha. - Jesteś moim tlenem.
Oparła się o niego.
-Dzięki, że jesteś. - Przytuliła go z całej siły i oddała się w Objęcia Morfeusza.
***
Wstała. Nie była na podłodze. W ogóle nie była w swoim pokoju. Przewróciła się na drugi bok.
Ujrzała śpiącego Chaza. To był naprawdę slodki widok. Nie patrząc na niego długo wstała i ruszyła do kuchni przygotować mu śniadanie. Musi przestać o nim myśleć. Możliwe, że się w nim zakocha. Wczoraj go pocałowała. Już sama nie wiedziała, co ich łączy. A może, ich nic nie łączy?
Przygotowała mu kanapki. Na tyle było ją stać.
Zaspany Chester wyszedł z pokoju i ją przytulił.
Zabrał się za jedzenie.
-Dziękuje. - Powiedział.
-Za co? - Spytała.
Zaśmiał się.
-Za śniadanie. - Odparł z pełną buzią.
Kiedy zjedli śniadanie usiedli na kanapie.
-Chaz? - Zaczęła nieśmiało Nikola.
-Tak?
-Czy ten pocałunek coś znaczył? - Zaczerwieniła się.
Nagle się wyprostował. Obawiał się jej odpowiedzi.
-Oznaczał to, że nigdy cię nie opuszczę i wyjdziemy z tego gówna razem...
________________________________________________________________________________
Dobra, NIE ZABIJAJTA MJE ZA TĄ NIEOBECNOŚĆ, ALEEEEEEEEEE MAM WYTŁUMACZENIE.
Lenistwo.
Tak więc rozdział dedykuję Wiktorii Handzlik i mobilnej123 za wenę, zobaczyłam, że ktoś chce to czytać jął. XDDD
Postaram się teraz dodawać częściej poosty, niedługo na internetach pojawi się nowy blog, mojej kolezanki i po części mój, bo ja to poprawiam i też piszę (nie związany z LP ;c) bo ona tego nie słucha
SŁUCHA TYCH PEDAŁÓW XDDD
aleeee mam nadzieję, że również będziecie go czytać XDD I TAK WIEM KRÓTKI FCHUJ I NIC NIE WNOSI XD
*cytat Barbary Rosiek
DO NASTĘPNEGO XD
Co jeśli Chester ją porzuci?
Co jeśli naprawdę coś do niej czuje?
A co jeśli ona coś do niego poczuje?
Już zaczęła. Nie mogła tego powstrzymać. Nie wierzyła w miłość...
Ostre światło, które z nikąd się pojawiło, oślepiło Nikolę.
Chęć rzucenia się osobie, która je właśnie zapaliła dała się we znaki. Zacisnęła pięści i spróbowała ignorować jasność.
Zamknęła oczy i pozwoliła, by apokaliptyczne myśli zabicia osoby zapalącej swiatło rozpłynęły się w obawach dnia jutrzejszego.
Poczuła czyiś wzrok na sobie.
Otworzyła zaspane oczy i ujrzała uśmiechniętego Chestera trzymającego dwa kubki z czekoladą.
Wzięła od niego ciepły kubek i ponownie wbiła wzrok w tą gwiazdkę.
-Myślałem, że śpisz. - Zaczął nieśmiało.
Odwróciła się w jego stronę, przyglądając się jego oczom, które fantastycznie świeciły w blasku, cała złość minęła.
-Nie spałabym na parapecie. - Mruknęła.
Zamoczyła duże usta w napoju, rozkoszując się jego smakiem.
-Czemu siedzisz w samotności? - Zapytał odstawiając kubek na stolik.
Usiadła na przeciwko Chestera, sprawiając, że koc zsunął się jej z ciała, lądując na podłodze.
-Lubię samotność, ale niekiedy mam jej już dosyć. Wtedy szukam ludzi, by ponownie się zniechęcić*. - Wstała i stanęła tuż nad przerażonym Chesterem. - A ty, Bennington utrudniasz mi te zniechęcenie.
Odeszła od niego i rzuciła się resztkami sił na łóżko.
-Zmieniasz moje życie, dzięki tobie dostrzegam barwy tego świata, a ty się mną bawisz, całujesz, a potem odchodzisz obojętny. Kiedy oczekuję twojej bliskości nagle jej nie ma. Czemu mi to robisz? - Mówiła w poduszkę.
Mężczyzna zaniemówił. Nie oczekiwał takiego zachowania Nikoli. Usiadł na krańcu jej łóżka i dotknął jej dłoni, ani drgnęła.
-Nikola, ja nie wiedziałem, że aż tak to odzczuwasz...
Ścisnęła jego dłoń, po czym puściła ją.
-Wyjdź. - Powiedziałą oschle.
Charles westchnął. Nie próbował zaprzeczać, nie chciał tworzyć większej kłótni.
Wstał i opuścił pomieszczenie.
Nikolę ogarnęła fala smutku. Znów dała przedrzeć się starej Nikoli, znów przegrała walkę z samą sobą.
Odwróciła się gwałtonie na plecy, skupiając wzrok na białym suficie.
Nie powstrzymała się.
Z pod jej oczu wypłynęły łzy. Nie łkała, pozwoliła swemu ciału się oczyścić.
Ścisnęła prześcieradło. Nie wytrzyma, zrobi to.
Cichy krzyk chciał wydostać się z jej gardła. Nie chciała tego, więc zacisnęła zęby.
Rozchyliła lekko usta, by wydać jęk, skrzyp, kto jak woli.
Poddała się. Nie ma nowej, ani starej Nikoli. Jest ona. Rozwydrzony bachor, który nie wie czego chce.
Zaczęła łkać, a łkanie przeradza się w donośny płacz.
Poczuła niesamowity skurcz brzucha. Skuliła się, łapiąc miejsce bólu.
-O Boże, pomóżcie mi! Jak boli! - Nie potrafiła nad tym panować, musiała krzyczeć, by ból, tak jakby z niej uszedł.
Przerażony Chester wbiegł do pokoju. Gdy zobaczył jej łzy niemalże pobiegł do łóżka. Objął ją i całując czoło spytał: Co się dzieje? Nikola?!
Objęła jego twarz dłońmi i patrząc zapłakanymi oczyma prosto w jego pocałowała go.
Niesamota fala podniecenia ogarnęłą tę dwójkę. Nawzajem zagryzali wargi, rozkoszowali się smakiem ust, ich języki zabłysły w wielkim tańcu. Słone łzy przedzierały się gdzieniegdzie między ustami, ale nie przeszkadzało im to. Nagle odepchnęła go gwałtownie łapiąc się za brzuch.
-Chaz, ja muszę wziąć, natychmiast, umrę. - Wyszeptała.
Ponownie ją objął, dotykając jej dłoni.
-Spokojnie, wezwiemy lekarza. Wszystko będzie dobrze, jestem tu z tobą.
Zacisnęła wargi i zaczęła się wyrywać, krzyczeć, drapać. Wszystko było słychać na korytarzu.
-Nikola! Nikola! - Próbował ją uspokajać, ale na darmo.
Mocno go podrapała i kopnęła, co dało jej chwilę do ucieczki. I tak też zrobiła.
Wybiegła z pokoju, następnie z mieszkania. Biegła, nie zwracając uwagi na zdziwionych przechodnich. Przepychała się przez nich. Zaraz za nią wybiegł Chester.
-Nikola stój! Jak zobaczy cię ktoś z lekarzy przepiszą cię na inny oddział! Będziemy rozdzieleni. - Krzyczał.
Nalge zatrzymała się. Zaczęła patrzeć na koniec korytarza. Odwróciła się i ujrzała Chestera. Kulejącego i z rozdrapanym nadgarstkiem. Podeszła do niego i chwyciła rękę. Jej twarz była niesamowicie blada.
-Ja ci to zrobiłam? - Spytała przestraszona.
Nie wiedział, co odpowiedzieć.
-Chodź, zanim... - Tu nie zdążył nawet dokończyć.
Za Nikolą stała pielęgniarka z działu obok.
-Pani Nikolu, proszę ze mną.
Nikola nie wiedziała, co się dzieje. Otyła pielęgniarka chwyta ją za rękę i oddziela od Chestera.
-Mówiłeś, że jej nie wezwiesz! Chuju! - Znowu zaczęła krzyczeć. Nie dopuszczała do siebie myśli, że ktoś inny mógł ją wezwać. Całą winę kładła na barki Chestera. Szarpanie, drapanie nie pomagało. Poddała się po raz kolejny i dała się prowadzić w głąb szpitala.
***
Siedział patrząc się w ciemność. Nie wraca od kilku godzin. Obawiał się najgorszego. Naprawdę ją oddzielą.
Wtedy zostanie sam. Sam ze swoimi myślami, dopóki go nie zabiją.
Ktoś wszedł do domu. Delikatne istotka, odziana w białą zwiewną sukienkę udała się do swojego pokoju.
NIKOLA!
Podbiegł do jej pokoju. Zobaczył ją skuloną pod ścianą. Podszedł do niej i chwycił jej kościstą dłoń.
-Przepraszam. - Wyszeptała.
Nic nie mówił. Objął ją i pocałował w głowę.
-Jestem niepotrzebna. Zrozumiem, jeśli mnie zostawisz po ty wszystkim.
Zaśmiał się.
-Jesteśmy potrzebni sobie nawzajem, tylko sobie. - Wypowiedział jej do ucha. - Jesteś moim tlenem.
Oparła się o niego.
-Dzięki, że jesteś. - Przytuliła go z całej siły i oddała się w Objęcia Morfeusza.
***
Wstała. Nie była na podłodze. W ogóle nie była w swoim pokoju. Przewróciła się na drugi bok.
Ujrzała śpiącego Chaza. To był naprawdę slodki widok. Nie patrząc na niego długo wstała i ruszyła do kuchni przygotować mu śniadanie. Musi przestać o nim myśleć. Możliwe, że się w nim zakocha. Wczoraj go pocałowała. Już sama nie wiedziała, co ich łączy. A może, ich nic nie łączy?
Przygotowała mu kanapki. Na tyle było ją stać.
Zaspany Chester wyszedł z pokoju i ją przytulił.
Zabrał się za jedzenie.
-Dziękuje. - Powiedział.
-Za co? - Spytała.
Zaśmiał się.
-Za śniadanie. - Odparł z pełną buzią.
Kiedy zjedli śniadanie usiedli na kanapie.
-Chaz? - Zaczęła nieśmiało Nikola.
-Tak?
-Czy ten pocałunek coś znaczył? - Zaczerwieniła się.
Nagle się wyprostował. Obawiał się jej odpowiedzi.
-Oznaczał to, że nigdy cię nie opuszczę i wyjdziemy z tego gówna razem...
________________________________________________________________________________
Dobra, NIE ZABIJAJTA MJE ZA TĄ NIEOBECNOŚĆ, ALEEEEEEEEEE MAM WYTŁUMACZENIE.
Lenistwo.
Tak więc rozdział dedykuję Wiktorii Handzlik i mobilnej123 za wenę, zobaczyłam, że ktoś chce to czytać jął. XDDD
Postaram się teraz dodawać częściej poosty, niedługo na internetach pojawi się nowy blog, mojej kolezanki i po części mój, bo ja to poprawiam i też piszę (nie związany z LP ;c) bo ona tego nie słucha
SŁUCHA TYCH PEDAŁÓW XDDD
aleeee mam nadzieję, że również będziecie go czytać XDD I TAK WIEM KRÓTKI FCHUJ I NIC NIE WNOSI XD
*cytat Barbary Rosiek
DO NASTĘPNEGO XD
JeJ^^! NOWY! W końcu! Świetny. O by tak dalej. I dawaj tego caałeegooo "Bloga" o tych pedałach xD
OdpowiedzUsuńDawna mobilna123.
Pozdrowionka i weny, kochana, weny!
PS. Aron i Izka nie będą razem ;)
To nie bedzie o tych pedałach tylko o takich tych no laskach no xd
UsuńJEJ POMYSŁ. Ja to tylko łogarniam pomagam i dopisuje różne wątki, czasami pisze XDDD No i dzieki dziek xd
TO RAYAN MA BYC Z MARIKĄ I KONIEC KUDE XD
JEST! JEST! JEST! NOWY, NOWY, NOWY, NOWY! NAAAAAAAAAAAAAARESZCIE <3 (Dobra Wiktoria ogar xd)
OdpowiedzUsuńMoże tak:
Rozdział genialny jak każdy inny! Jak wiesz kocham Twojego bloga (tego i tamtego z Kaśką ^^). Bardzo Ci dziękuję za dedykację <33
Oczywiście na moim blogu także się pojawił nowy rozdział: http://joe-hahn-moim-ojcem.blogspot.com/2014/04/rozdzia-13-dwie-sprawy.html Szczerze powiem, że całkiem dobry mi wyszedł :)
WENY, WENY, WENY!!!!!!!!!!!!!! <3
Super, że pojawił się nowy rozdział. Jestem ciekawa jak sobie poradzą po wyjściu z ośrodka, gdzie na każdym kroku będą na nich czyhać niebezpieczeństwa. Mam nadzieję, że Chester pomoże Nikoli z tymi jej paranoicznymi myślami i zachowaniem. Nie każ nam tak długo czekać na nowy ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na nowy. Pozdrawiam :)
Jeju, świetnie piszesz :D Naprawdę, genialny blog, cudo.. No nie da się opisać słowami *.* I słodko tak jakoś, szczególnie to: -Czy ten pocałunek coś znaczył? - Zaczerwieniła się.
OdpowiedzUsuńNagle się wyprostował. Obawiał się jej odpowiedzi.
-Oznaczał to, że nigdy cię nie opuszczę i wyjdziemy z tego gówna razem...
Naprawdę podziwiam ;)
Weny życzę jak najwięcej. I za niedługo wakacje, to reż udanych wakacji :) I zapraszam do mnie :) http://linkin-park-story.blogspot.com
Kocham !!
OdpowiedzUsuńTooo!!!
Opowiadanje!! :**