środa, 9 lipca 2014

"W takim razie nie wiem, po co trzymają was w tym ośrodku"

10

Gdy na zegarze wybiła godzina 16:00 Nikola zaczęła się zastanawiać, czy nie powinni pójść na terapię.
W końcu już lepiej się czuła i nawet miała ochotę na kolejne spotkanie. Chyba tak na nią działa poztywna energia Chestera i jego kolegów.
-Może pójdziemy na terapię? - Zaczęła kierując się w stronę Chazza, który bawił się zabawkowym telefonem od zespołu.
Zdumiony na nią spojrzał. Zaczął wybierać numer na zabawce i przyłożył ją do ucha.
-Halo, Mike? Co zrobiliście z Nikolą?! - Udawał przerażonego.
-Mówię serio. - Powiedziała uśmiechnięta. - Może nie będą nas tu trzymać tak długo, jak będziemy się zjawiać na każdej terapii.
Zamyślił się.
-Dość mądre, ale dziś i tak terapii nie będzie. 
-Czemu? - Zdziwiła się. 
-Lauren wyjechała, zostawiła nawet list. Podobno ją zwolnili, ale myślę, że wróci. - Odpowiedział smutno.
-Ona dużo dla ciebie znaczy, prawda? - Ciągnęła temat.
-Kocham ją, ale tylko jak siostrę. Pomogła mi wyjść z nałogu, wspierała mnie. Jej rodzice postanowili się przeprowadzić do spokojniejszej dzielnicy, tak kontakt się urwał. Bez jej pomocy znów zacząłem ćpać i tak się tu znalazłem, choć wcale nie żałuję. Poznałem ciebie. - Spojrzał w jej oczy.
Uśmiechnęła się.
-Czemu postanowili to zrobić? Przecież mogliście się spotykać.
-W sumie racja, ale jej mama nie znosiła dzieci, w szczególności takich jak ja. Kochała tylko Lauren, więc kiedy tylko się dowiedziała o naszej znajomości, którą ukrywaliśmy natychmiast się wyprowadziła. Kiedyś rozmawiała z moim ojcem, kiedy był pijany. Chyba ją uderzył, czy coś, ale wtedy nie wiedziała, że ja jestem jego synem. Chciała dla Lauren dobrze. - Sięgnął po złe wspomnienia.
-Nie martw się. Wróci. - Nie wiedziała, co powiedzieć. - Może chodźmy dowiedzieć się, czy będą terapie i w ogóle.
-Chodźmy. - Wstał z krzesła i czekał na Nikolę, która czegoś szukała.
-Pamiętasz, gdzie zostawiłam chusteczki? - Spytała. 
-U mnie, na stoliku nocnym. - Powiedział.
Pobiegła do jego pokoju i wzięła opakowanie chusteczek. Podeszła do niego i założyła buty.
-Możemy iść. - Rzuciła i wyszła na korytarz czekając na Chazza.
Szybko do niej dołączył idąc przy jej boku.
-Zajdziemy do recepcji, może tam coś wiedzą. - Mruknął blondyn.
-Dobrze.
Zeszli po schodach i udali się do recepcji. Tam zastali zsapaną recepjonistkę. Tą samą, która niedawno wparowała im do mieszkania. Spojrzała na nich wściekła.
-Czego jeszcze chcecie?! - Warknęła wycieńczona.
-Kiedy będą terapie? - Spytał uśmiechnięty.
-A skąd mam wiedzieć?!
-No wie pani... Jest pani recepcjonistką. Musi pani coś wiedzieć.
Westchnęła i zaczęła szperać po szufladach.
Zerknęła na kilka kartek i zabrała głos.
-Jutro się dowiemy. Albo nie będziecie mieli terapii na czas nieokreślony lub dołączą waszą grupę do innej grupy.
Nikola zagryzła wargę i wyminęła wolno Chestera. Zdezorientowany podziękował kobiecie i szybko podbiegł do oddalonej już Niki. Chwycił ją za nadgarstek i spojrzał w jej czarne tęczówki.
-Co się dzieje? - Zapytał troskliwie.
Ominęła jego wzrok.
-Chodzi o to, że ledwo otworzyłam się przed tobą i tamtymi babkami. Co dopiero przy znowu obcych ludziach. Boję się, że nie uda mi się normalnie tam funkcjonować. Boję się,że będę sie zachowywać tak jak na pierwszych terapiach, które były udręką. Nie pamiętasz? - Spytała smutno.
-Dasz radę Nikolu. Pomogę ci. Będę z tobą. Już mnie znasz. Możesz mi powiedzieć wszystko. - Pocieszył ją.
-Dziękuję. - Szepnęła hamując łzy. Już nie była taka sama. Gdyby nie poznała Chestera zbuntowałaby się i uciekła z ośrodka. Nigdy by się nie rozpłakała. Teraz to nie jest już problem.
Wzięła głęboki oddech i szła za Benningtonem, nawet nie wiedział, jak jest dla niej ważny.
Pokonali przeszkodę jaką są schody i weszli do mieszkania.
Dziewczyna opadła na kanapę i zaczęła bawić się kolczykiem w wardze.
Bała się tego, co przyniesie nowy dzień.
Nowe twarze i nowe szydercze uśmiechy. Miała nadzieję, że nie będą musieli na nowo przerabiać tematu okrutnej przeszłości. Oczekiwała, że ktoś przyjdzie i powie "Nie będzie terapii", a wtedy będzie mogła wyjść z Chesterem na dwór. Ach. Jak dawno nie była na świeżym powietrzu. Jak dawno nie dotykała kory drzewa. Jak dawno nie czuła się wolna.
-Nikola dobrze się czujesz? Zaparzyć ci herbaty? - Wyrwał ją z zamyślenia.
Ocknęła się i spojrzała zaspanym wzrokiem w jego stronę. Taki widok rozśmieszył mężczyznę.
-Musisz być naprawdę śpiąca, jeśli zostawiłem cię na pięć minut samą z własnymi myślami, a ty idziesz spać.
Nieśmiało się uśmiechnęła. 
-Możesz zrobić mi kawy rozpuszczalnej. - Powiedziała zachrypniętym głosem.
-Już się robi. - Krzyknął wstając i udając się w stronę szafek.
Zaczęła go obserwować. Stał się dla niej przyjacielem. Już nie mogła być mu obojętna. Tak bardzo ją pociągał. Od kilku dni znowu pragnie poczuć smak jego słodkich ust, ale boi się jego reakcji.
Czuje, że jest za wcześnie. Gdy zorientowała się, że Chester również ją obserwuje, natychmiast się obróciła i zaczerwieniła.
-Cholera. - Szepnęła pod nosem.
Chester zaśmiał się i usiadł z dwoma kubkami kawy obok Nikoli i jeden kubek wręczył jej.
-Naprawdę. Musisz się przespać. Jesteś wykończona.
-Poczekam do normalnej pory do spania. Jak pójdę spać teraz, to nie będę mogła spać w nocy. - Odparła ziewając.
Mężczyzna zaczął ją parodiować. Spojrzała na niego rozśmieszona.
-Co robisz? - Spytała.
-Ziewasz jak kociak. - Powiedział pieszcząc się.
Roześmiała się.
-Trochę daleko mi do kociaka, ale co ty robisz? - Ponowiła pytanie.
-No też chcę ziewać jak kociak! - Żartował.
Nagle oblał się kawą. Syknął z bólu, po czym gwałtownie wstał. Dziewczyna zabrała od niego kubek 
i razem ze swoim szybko postawiła go na stole.
Chwyciła jakąś ścierkę i zaczęła ścierać kawę z mokrej bluzki Chestera. Jęczał z bólu.
-Zdejmnij koszulkę. - Powiedziała stanowczo. 
Lekko uśmiechnął się i spełnił rozkaz.
Pomogła mu się z tym uporać i rzuciła jego koszulkę na sofę.
Zagryzła wargę widząc jego umięśniony brzuch.
Kiedy przyłożyła materiał do jego klaty ten znowu zasyczał.
-Chodź do łazienki, trzeba to polać zimną wodą.
Zadowolony jej pomocą ruszył za nią. Kiedy weszli do łazienki czarnowłosa zastanawiała się jak skierować wodę, aby niczego nie zalać. 
-Zamocz dłoń i przejedź nią po moim brzuchu. - Zaproponował.
Ugryzła się w język, a zaraz potem poczuła w ustach metaliczny smak krwi.
Zmoczyła dłoń w zimnej wodzie i delikatnie przejechała nią po jego brzuchu.
Zasyczał, ale potem zaczął przyjemnie mruczeć. Przeszedł go przyjemny dreszcz, tak samo jak Nikolę.
Opanowała się.
-Nie, to nie pomoże. Człowieku, poparzyłeś się, właź pod prysznic, polejemy wodą , aż przestanie cię szczypać. - Powiedziała zdenerwowana.
-W spodniach? - Udawał przerażonego.
-Matko Boska, to je zdejmij i właź pod ten prysznic! - Rozkazała.
Zaśmiał się cicho i zdjął spodnie rzucając je na pralkę.
Omijała wzrokiem jego bokserki, skupiła się wyłącznie na pięknym brzuchu. Odkręciła prysznic i delikatnym, zimnym strumieniem skierowała go na Chestera. Zacisnął mocno oczy, przez chwilę bardzo go to bolało, ale potem nadeszła ulga.
Śmieszyła go osiemnastolatka, która omijała wzrokiem jego postać. Skupiła wzrok na suficie.
-Już starczy. - Oznajmił po pięciu minutach zabiegu.
Odetchnęła z ulgą i zakręcając kurek wyszła z prysznica zostawiając go samego.
Ten wolno wytarł nogi i założył spodnie. Wyszedł z łazienki i zobaczył dziewczynę pijącą kawę.
-Co taka nieśmiała? - Spytał podchodząc do niej. 
Spojrzała na niego gniewnie.
-To może ty macaj mnie po cyckach, to będzie normalne. - Powiedziała ironicznie.
-Ja się na to pisze. To zdejmuj bluzkę. - Rzekł zachęcony.
Uderzyła się z otwartej dłoni w twarz.
-To ironia... 
Westchnął zawiedziony.
Wnet rozległo się pukanie do drzwi. Chester już się wyrwał, by otworzyć, ale dziewczyna mu zabroniła. Był pólnagi. Nie wyglądałoby to normalnie. Nakazała mu się schować i sama otworzyła drzwi.
Przed nimi stał chłopak, trochę wyższy od niej i mniej więcej w jej wieku.
-Tak? - Zaczęła.
Chłopak zmierzył ją od stóp do głowy i przez chwilę skupił uwagę na jej piersiach.
-Jutro o piętnastej mają państwo terapię na drugim piętrze w sali 9. - Wyrecytował po czym niemalże odbiegł od dziewczyny.
Zasmuciła się. Czekała, aż przyjdzie tu ktoś i powie, że nie będzie musiała chodzić na terapie.
Marzenia. Wróciła do Chestera powiadamiając go.
-I w ogóle patrzył się na moje cycki. - Narzekała.
Zaśmiał się.
-No tak. Twoja bluzka jest trochę mokra... - Mówił hamując śmiech.
Już miała uderzyć go w brzuch, kiedy złapał jej nadgarstki.
-Nie bij w brzuch, będzie boleć. - Szepnął jej do ucha.
Przez chwilę rozkoszowała się jego głosem, po czym wyrwała się Chesterowi.
-Zrób sobie kolację! - Krzyknęła wchodząc do swojego pokoju.
Zaczęła szukać w swojej torbie jakiejś książki. Niestety szukała na darmo.
Nieoczekiwanie wyjęła z torby małą czarną.
Zdziwiona odrzuciła sukienkę na łóżko i szukała dalej.
Znalazła parę czarnych szpilek.
-Co do cholery. - Mruknęła. - Skąd ja to mam? 
Nagle sobie przypomniała. Jako piętnastolatka umówiona na randkę na dachu domu dziecka, nie miała się w co ubrać. Same podarte spodnie lub krótkie dresy.Wtedy zaoferowała jej pomoc jakaś starsza dziewczyna. Oddała jej sukienkę i buty. Okazało się, że randka się nie odbyla, to była po prostu zmyłka, by znowu mogli ją wykorzystywać.
Otarła łzę i słysząc kroki Chestera pośpiesznie schowała strój do szafki, nie zważając na to, czy się pogniecie.
-Ty nie chcesz zjeść? - Spytał wchodząc do pokoju.
-Nie, nie jestem głodna.
-Ok. Będe albo w pokoju,albo w salonie. - Rzucił.
-Dobrze!
Przez chwilę zastanawiała się. Czemu nie wyrzuciła tej sukienki? 
-W sumie... może się jeszcze przyda. - Szepnęła.

~*~
Stała pod prysznicem. Była już zmęczona. Dochodziła 22:30. Ostatni raz spłukała swe ciało i wyszła.
Umyła zęby i ubrała się w luźną piżamę.
Opuściła zaparowaną łazienkę. Chester już dawno się umył, teraz robił coś w swoim pokoju. Nie zamierzała mu przeszkadzać. Szurała nogami po podłodze. Kiedy doszła do swojego łóżka prawie się na nie rzuciła. 
Nie zawracając sobie głowy niepotrzebnymi myślami, narzuciła na siebie kołdrę i oddała się Morfeuszowi.

~*~
Leniwie otworzył oczy i spojrzał na zegar.
14:45
-Co?! - Krzyknął przerażony.
Szybko założył spodnie i koszulkę, po czym przerażająco syknął z bólu. 
Wybiegł z pokoju do salonu, gdzie zastał spokojną i wyszykowaną Nikolę.
Odetchnął z ulgą  i usiadł obok niej.
-Czemu mnie nie obudziłaś? - Spytał.
-Wiedziałam, że wstaniesz. Poza tym. Słodko wyglądasz jak się śpieszysz. - Powiedziała.
-Dzięki, wiesz? - Udał obrażonego.
Wstała i pociągnęła Chazza do siebie.
-Chyba trzeba już iść, nie sądzisz?
 Zaciągnął się zapachem jej słodkim perfum i pokiwał głową. 
Pokonali korytarze i znaleźli się pod wyznaczoną salą. Dziewczyna zdenerwowała się. 
Pocałował ją w głowę dodając jej otuchy.
Weszli do środka. 2 miejsca z 12 były wolne.
Trzymając się blisko siebie usiedli.
Terapię prowadził 30 letni przystojny mężczyzna.
-Tak więc. Na dzień dzisiejszy dołączyło do naszej grupy kilku członków. Żeby było jasne. Przedstawcie się.
Każdy pokolei wypowiedział swoje imię i wiek.
Po chwili głos zabrał psycholog.
-Nie będę was pytał o przeszłość, już to przerabialiście. Chciałbym zrealizować temat, który miałem zaplanowany, a mianowicie negatywne skutki odwyku. 
Czarnowłosa odetchnęła z ulgą.
-Negatywne skutki to halucynacje, częste dreszcze, wahania nastroju. Czy ktoś ma te objawy? - Spytał.
Nikt się nie zgłosił. Panowała niepewna cisza.
-Może ty nam opowiesz! - Wskazał na Nikolę.
Ta przeklnęła go w myśli.
-Yhm. Zawsze przed snem czuję, że ktoś mnie obserwuje. Ale to może być mój współlokator. Poza tym  nie mam żadnych z tych objawów. - Psycholog uśmiechnął się. 
-James? - Wskazał na bladego blondyna o długich włosach. 
-Ponieważ mieszkam sam, nie mogę tego zwalić na współlokatorów. Codziennie rano coś do mnie mówi.
Niezrozumiałe słowa. To okropne. - Szepnął chłopak. Mógł mieć z 20 lat.
Chester uśmiechnął się do przygnębionej dziewczyny. 
-A ty? - Wskazał tym razem na Chazza. - Miewasz jakieś problemy? 
-Nie. Normalnie funkcjonuję. - Powiedział stanowczo.
-W takim razie nie wiem, po co trzymają was w tym ośrodku. - Zamruczał.
-My też nie wiemy. - Odpowiedział.
-Ty z Nikolą możesz wyjść. Nie potrzebujecie pomocy w tym zakresie. - Rozkazał.
Zadowoleni opuścili salę.
-Chester! Jak tak dalej pójdzie wypuszczą nas za dwa tygodnie! - Krzyknęła uradowana.
-O to mi chodzi. - Szepnął obejmując ją wokól talii. - Chodźmy do domu.


______________________________________________________________________________
Dobry wieczór/Dzień dobry.
Wbijam na bloggera z takim oto rozdziałem. Taki z dupy wzięty. Taki z nudów pisany.
Taa. To tyle na temat xd ide spać xd

8 komentarzy:

  1. Super, że niedługo wyjdą z ośrodka :D I ta sytuacja z kawą c: Ten zabawkowy telefon trochę zrył Chesterowi banię, ale co tam. Weny i do następnego:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi się wydaje, ale zamiast objaw powinno być objawów:)

      Usuń
    2. Tak xD byłam pół przytomna, więc jak nie podkreślało się to coś na czerwono to już nie zwracałam uwagi, dzięki :D

      Usuń
  2. U la, la! Niwy rozdział jak zwykle świetny <3 u mnie też nowy <3 http://joe-hahn-moim-ojcem.blogspot.com/2014/07/rozdzia-20-chciaabym-aby-byo-to-takie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Kazałaś informować o nowych, więc informuję. Szóstka u mnie, zapraszam. http://my-own-paranoia.blogspot.com/2014/07/6we-get-so-complicated-this-thing-is.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, ciekawe jak będą wyglądały sprawy między nimi jak już opuszczą ośrodek.
    Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno, nawet nie wiesz jak ja kocham twoje opowiadanie. Żyję tym blogiem XD. Piszesz lepiej niż nie jeden dorosły a na dodatek masz wyobraźnię i świetnie dobierasz słowa :) Oby wyszli z ośrodka jak najszybciej. Jedyne czego mogę ci życzyć, to weny... bardzo dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  6. [ff o Oliverze Sykesie]

    Zostawiłeś mnie samą z moją rozpaczą i tęsknotą. Wyjechałeś, zapomniałeś. Poznałeś inną i nagle przestałam być wazna. To mnie zabijało. Każdego dnia byłeś powodem mojej małej śmierci, mojego wewnętrznego upadku i wpadania w cholerny nałóg. Od dwóch rzeczy byłam uzależniona - od naszego ulubionego wina i od ciebie, tyle, że nie mogłam cię smakować codziennie. Więc myślisz, że co? Że jak wrócisz, to wpadnę ci w ramiona? Masz rację, bo moja miłość do ciebie jest nieskończona."

    Zapraszam na bloga ramiona-samotnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń