czwartek, 3 lipca 2014

"Dzięki, że jesteś!"

9

-Mike! Jesteś pewien, że to napewno tutaj?! - Pytał zmartwiony i zdenerwowany Koreańczyk.
5 facetów szło przez korytarz. Ludzie dziwnie się na nich patrzyli.
-Jasne, że tak. Odwoziłem go tu! 
-Więc czemu nigdzie go nie widzę?
Brad uderzył się w głowę.
-Joe, myślisz, że on mieszka na korytarzu?
Spojrzał na niego zawiedziony.
-To nie?!
-NIE! - Odpowiedzieli jego koledzy.
-Dobrze, musimy znaleźć tą babkę. - Mruczał pod nosem Mike.
Kręcili się po korytarzu.
-Ach tutaj! - Krzyknął zadowolony czerwonowłosy.
Podszedł do recepcji.
-Dzień dobry, moglibyśmy odwiedzić kolegę? - Spytał zabawnie poruszając brwiami.
Spojrzała na niego, jak na kosmitę.
-Nie. - Odpowiedziała szorstko.
-Ale kolega ma urodziny. - Prosił.
-Powiedziałam, proszę opuścić teren, bo wezwę ochronę!
-Żesz... - Mruknął pod nosem.
Wrócił do swoich przyjaciół.
-Słuchajcie... Gdzie Joe?! 
-Przy automacie.
Mężczyzna nie był wcale zdziwiony. Joseph uderzał automat.
-No batoniku... Chodź do mnie! - Błagał o mało nie liżąc szyby.
-Tak wiem Joe, nie jadłeś nic od 3 godzin, ale chodź - Mówił zirytowany.
-No co?!
-Widzisz tą babkę? - Spytał.
-Noo...
-Podejdziesz do niej. - Rzekł tajemniczo.
-I? - Niecierpliwił się.
-I przekupisz ją swoim wielkim seksapilem, żeby nas wpuściła do Chestera.
Odwrócił się spoglądając na kobietę, która niemalże dusiła ich piątkę. Postawił niepewny krok w stronę recepcjonistki. Po tym przyśpieszył, aż w końcu znalazł się przy ladzie.
-Hej? - Wyjąkał.
-Nie będę się powtarzała. Wyjdźcie!
-Ale niech mnie pani wysłucha. - Głośno przełknął ślinę. - Jest pani bardzo ponętna i bardzo mi się pani podoba.
Skuszona na niego spojrzała.
-Ma pani piękne palce, jak kiełbaski. - Jąkał się.
Wtedy kobieta o mało go nie uderzyła, mężczyzna próbując się bronić krzyknął.
-Ale to komplement! Kiełbaski są dobre! - Lamentował.
Mike, Rob, Dave i Brad omal nie popuścili ze śmiechu.
-Ach tak? W takim razie... Kontynuuj. - Zaproponowała.
-Podam pani swój numer telefonu, jeśli wpuści nas pani do Chestera Benningtona. - Szepnął.
-Ale obiecujesz? - Spytała z nadzieją.
-O-obiecuję!
-W takim razie... Wasz kolega mieszka na trzecim piętrze w sali 15. Ale proszę być cicho. Jest 12:00. Niektórzy pacjenci mają terapie lub śpią. Dowidzenia. - Puściła oczko do Joe'go, który odetchnął z ulgą.
-Noo, stary! Dobrze ci poszło. - Mówił Dave.
-Aż za dobrze, nie wiedziałem, że jesteś, aż takim mistrzem podrywu. - Komentował Brad.
-Joe ma kobietę, Joe ma kobietę! - Krzyczał radosny Rob.
Szybko pokonali schody i stanęli przed mieszkaniem Chestera.

~*~ 

Gdy usłyszał pukanie do drzwi, schował kopertę do kieszeni. Zdziwiony podszedł do drzwi i otworzył.
Do środka wskoczyło pięcioro znanych mu mężczyzn.
-STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM! NIEEEECH ŻYJE NAAAAAAM! A kto?! Chazy Chazz! - Zaczęli śpiewać.
-Ożesz ty! Co wy tu robicie?! - Krzyczał zadowolony Chester!
-Ano... Za cztery dni masz urodziny... Więc wbijamy już teraz! - Odpowiedział entuzjastycznie Mike.
Blondyn wyściskał ich wszystkich.
-Ale jak wy tu? 
-Hmm. Nasz kochany Joe jest coraz lepszy w podrywie. Nie macie w tym ośrodku inteligentnych pracowników. - Śmiał się Rob.
-Boże! Dziękuję wam! - Chazz nie mógł wyjść z podziwu.
-No wszystko dla prawdziwego kumpla! - Krzyknął Dave.
-Jesteście najlepsi! 
W drzwiach pokoju Chestera stanęła wybudzona z twardego snu Nikola.
Patrzyła na nich zdziwiona. Spotkała się z zaciekawionym wzrokiem Mike'a.
Ten dał znak Chesterowi, żeby się odrwócił.
Zrobił to natychmiast. Zobaczył Nikolę. Uśmiechnął się do niej, po czym znowu skierował się do chłopaków.
-Cwele, obudziliście Nikolę! - Żartował.
Ta nieśmiało podeszła do boku Chestera.
-Także ten. Brad to jest Nikola. Dave, to jest Nikola. Robercie, poznaj Nikolę. Wiecznie głodny Joe, to Nikola i Mike, jak pewnie wiesz... to Nikola. - Przedstawił ją.
Czarnowłosa chętnie podała każdemu dłoń. Chazzy objął ją w talii i szepnął jej do ucha.
-Dobrze się czujesz? - Spytał troskliwie.
-Tak, już mi lepiej. 
Mężczyźni zagwizdali.
Dziewczyna zawstydziła się i odeszła od Chazza, usiadła na kanapie przykrywając się kocem.
Blondyn spiorunował ich spojrzeniem.
-Dobra, ogarnijcie się. - Zabrał głos Mike. - Mamy dla ciebie prezent.
Wyjął z kieszeni kurtki zabawkowy telefon.
-Żebyś się nie nudził. - Zaczął się śmiać, z resztą jak cała reszta.
Zadowolony Chester przyjął od niego "prezent"
-Wejdźcie w głąb domu, przy drzwiach nie będę was trzymać. - Rozkazał.
-Ej, chwilkaa. Ja mam film na DVD! - Krzyknął Brad wyciągając pudełko z kurtki. Rzucił je Chesterowi.
Zapadła niezręczna cisza. Nagle mężczyźni, oprócz Benningtona, rzucili się na kanapę.
-Ja chcę siedzieć na kanapie! - Krzyczał Joe.
-A nie! Bo ja! - Przekrzykiwał go Dave.
-A nie! Bo Mike Kenji Shinoda! - Wydarł się  rzucając się na kanapę, popychając resztę i tym samym obejmując Nikolę.
-Ej! To nie sprawiedliwe! CHESTER! - Udawał płacz Brad.
-Proszę was, ogarnijcie się. - Prosił Chester, ale nie słuchali jego próśb.
-Boże... Duszę się! - Wyjąkała Nikola.
Mike dopiero teraz  zauważył, że przygniata malutką dziewczynę.
-Wybacz, jesteś taka drobna, że cię nie zauważyłem. - Zawstydził się, powoli wstając z czarnowłosej.
Ta odetchnęła świeżym powietrzem. 
-Dzięki, wiesz. - Mruknęła zirytowana.
-Naprawdę proszę was o chwilę ciszy! Gdy ktoś was usłyszy, to zaraz kogoś tu do nas przyśle. Chwila ogarnięcia. Mike, dwa opakowania popcornu są na blacie, Brad włącz film. Już mnie zdenerwowaliście. - Recytował. 
Zdziwiona Nikola popatrzyła na niego, a ten tylko puścił do niej oczko. Kiedy członkowie zespołu oddalili się od kanapy Chester rozbiegł się i wskoczył na nią, śmiejąc się z reszty zdezorientowanych mężczyzn. Przytulił Nikolę i zaczął się bardziej śmiać. Po chwili każdy usiadł na kanapie lub na podłodze, bez zbędnych kłótni, ale to tylko dlatego, że nie chcieli zostać wygonieni przez ochronę czy coś w tym stylu.
-Co to za film? - Spytał Brada.
-Nie wiem, wziąłem pierwszy lepszy.
Każdy cicho się zaśmiał. Nikola bardziej wtuliła się w Chestera, a ten pocałował jej czubek głowy. 
Cały czas obserwował ich Mike.
Film zaczął się. Były to jakieś wyścigi, które nie za bardzo interesowały Nikolę.
Zobaczyła, że połowę filmu patrzy na nią przyjaciel Chestera.
Nieśmiało się do niego uśmiechnęła. Chyba mu nie pasowała.
Chłopaki zafascynowani byli filmem. Postanowiła, że zaśnie w ramionach Chestera. Przespałaby najchętniej cały dzień. 
Próbowała zasnąć, ale po 10 minutach film się skończył.
-Nuudny był. - Skomentował Brad. - Następnym razem będę patrzył, co podbieram mamie z półek.
Nikola cicho się zaśmiała. Powoli wstała i skierowała się w stronę swojego pokoju.
Chester zdziwiony patrzył, co robi. Wzięła kilka ciuchów i weszła do łazienki. Po 20 minutach wyszła w krótkich szortach, czerwonej koszuli, a włosy spięła w kucyka. Oczy podkreśliła kreską.
Mężczyźni znów zagwizdali na jej widok. Dziewczyna tylko się zaśmiała i usiadła przy blacie.
-Do której macie zamiar tu siedzieć? - Spytał Chester.
-Już nas wyganiasz?! JA WYRYWAM TĄ BRZYDKĄ JAK NOC LISTOPADOWA RECEPCJONISTKĘ, A TY JUŻ CHCESZ NAS WYGANIAĆ? Ooo, nie. Tak nie będzie... - Zbulwersował się Joe.
-Pozwól, że sprostuję. - Zaproponował Shinoda. - Robimy największy melanż wszech czasów, ale po cichu. 
-Jestem za! - Zgodził się Chazz. - Ale pod jednym warunkiem... - Spojrzał tajemniczo na każdego. 
-Śpiewamy dla Nikoli "sto lat", ponieważ ma urodziny dzień przed moimi! - Krzyknął.
Zdezorientowana przyglądała się chłopakom jak śpiewają. Trochę fałszowali, ale chyba pierwszy raz tak ją ktoś potraktował. 
-Dziękuję chłopcy. - Powiedziała zadowolona.
Podeszła do blondyna i przytuliła go. 
-Dziękuję jeszcze raz. - Szepnęła mu do ucha.
-Ja tu o mało pluc nie wypluwam, a ta przytula tylko Chestera! Rozumiem! Jest przystojny! Ale ja się tu poświęcam tak?! - Narzekał Joe.
Popatrzyła na niego szukając pozwolenia, Chazz  kiwnął głową.
Podeszła do Joe'go i przytuliła.
-Dziękuję! 
Odkleiła się od niego, a Koreańczyk zadowolony usiadł.
-Skoro przytuliłaś go, przytul i wszystkich. - Powiedział uśmiechnięty Mike.
Tak też zrobiła. Każdego wyściskała.
-Dobra, może zjemy jakiś obiad? - Spytał z nadzieją Joe.
Znowu każdy się zaśmiał.
Nikola podeszła do lodówki i wyciągnęła talerz kanapek, a następnie postawiła je na blacie. 
-Częstujcie się.
Każdy wziął po kanapce, a potem rozmowa dalej się rozwinęła.
-Nikola? - Zaczął Brad.
-Hmm?
-Umiesz na czymś grać? 
-Trochę na gitarze i trochę na klawiszach. Muszę się douczyć, dawno nie grałam na żadnym instrumencie. Nerwy Chestera i psychologów się nie liczą, prawda? - Uśmiechnęła się patrząc w stronę swojego przyjaciela. - Jestem osobą, która nie lubi się uczyć.
-Oj tam! Jest coś. Może jak wyjdziecie już z Chesterem, przyjdź razem z nim do nas, nauczymy cię grać od nowa!
-Oj, chętnie. 
-No to umowa stoi. Ile wam zostało? - Spytał.
-Nadal 6 miescięcy... No może. 5 miescięcy i 2 tygodnie.
Mężczyźni westchnęli.
-A nie da się jakoś szybciej?! - Zaczął Mike.
-Sami nie wiemy, nie jest tu nawet tak źle. 
-Ale napewno lepiej by było, żebyście byli w domu.
Nikola spojrzała na niego zdziwiona.
-Tak! Oficjalnie rozkazujemy ci mieszkać w naszym wspólnym domu. Mamy jeszcze 2 wolne pokoje. Do wyboru, do koloru. Taka fajna dziewczyna nie może się zmarnować! Prawda Chester? - Delson gadał jak najęty.
-Tak. - Szepnął.
-Ale ja... - Zaczęła nieśmiało.
-Nie gadaj, będziesz mieszkać z szóstką dzikich idiotów. - Powiedział Rob.
-A umiesz gotować? - Spytał Joe.
-Hmm, raczej tak. - Odpowiedziała.
-A Joe tylko o jednym. - Zaśmiał się Dave.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
Przerażony Chester otworzył drzwi. Stała w nich wściekła recepcjonistka. 
-Miałeś mi dać numer! - Krzyknęła.
Joe przestraszył się. Upuścił kanapkę i krzyknął tylko do chłopaków.
-Wiejemy! 
W kilka sekund ich nie było.
Wściekła pracownica zamknęła drzwi i pobiegła za nimi. 
Nikola zaczęła się śmiać.
-Chester! Oni są zwariowani! Nawet zapomniałam o chorobie.
-Oni są pozytywnie walnięci Nikolu. Zgadzasz się na propozycję Brada? 
Nikola chwilę się zastanowiła.
-I tak bym nie miała gdzie mieszkać, więc chyba nie mam wyboru, prawda? 
-Prawda. Chodź, zaparzę nam herbaty.
Usiedła przy blacie. Gdy Chester przygotowywał napój Nikola uświadomiła sobie, jak Chester jest dla niej ważny.
-Proszę, uważaj gorąca. - Powiedział siadając przy niej. 
-Chester? 
-Hmm?
-Dzięki, że jesteś! - Powiedziała całując go w policzek.


_______________________________________________________________________________
Wow. Taka wena mnie chyba jeszcze nigdy nie dopadła. W dwa dni napisać 2 rozdziały... Szok ;O
Tak jak obiecałam w poprzednim rozdziale, rozdział dodaje baardzo szybko. Myślę, że jest dość pozytywny :) No cóż, idę pisać kolejny, napiszę chociaż do połowy i idę spać. 





3 komentarze:

  1. Super, czekam na większe postępy w relacji Niki Chazz, ale wiem, że to tylko kwestia czasu. Ciekawe co Mike chce od Nikoli. Podrywający Joe, kocham gościa. Podoba mi się propozycja wspólnego mieszkania. Kurczę, poczytałabym tego starego bloga, szkoda, że jakiś cwel usunął go :( Weny i do następnego. :3
    P.S. Uwielbiam Twój sposób pisania

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie! Rozdział świetny, a tekst: "Ma pani piękne palce, jak kiełbaski" jest nieziemski! Leżę ze śmiechu :) rozdziały pełne poczucia humoru :)... szkoda, że ja tak nie umiem pisać ;/ ... a co do mojego bloga... to u mnie też nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale pozytywny rozdział :) Banda wariatów :D A Joe wyrywający pielęgniarkę pokonał wszystko :D
    Weny!

    OdpowiedzUsuń