wtorek, 25 listopada 2014

"Nie wiem, co by teraz było, gdybyśmy się nie spotkali."

18

Po cichu wszedł do sypialni Nikoli. Pod jej drzwiami leżał Pikuś.
Nadal spała, była już 16:00.
Położył się obok niej i delikatnie pocałował w policzek. Uśmiechnęła się.
Pogładził dłonią jej szyję, dopiero wtedy otworzyła swoje oczy.
-Dzień dobry. Jak się spało? - Wyszczerzył się do niej.
-Jejku, która godzina?
-Szesnasta. Zdaję mi się, że nie będziesz dziś w nocy spać - Przytulił ją.
-Z jakiego powodu? - Odwzajemniła uścisk.
-Ponieważ przespałaś cały dzień - Mruknął. - No i jeszcze coś, ale zobaczysz.
Włożył rękę pod jej bluzkę i przejechał nią po plecach.
Przeszły ją dreszcze.
Usłyszeli drapanie do drzwi.
-Pikuś... - Odparł zrezygnowany.
Wstali i zeszli na dół. Pikuś wyprzedził ich i wskoczył na Brada, który spożywał kanapkę. Roześmiał się i przy okazji wypluł kawałek. Zadowolony owczarek chwycił rozłemłaną kanapkę i położył się pod stołem.
-Dobry lunch? - Dziewczyna zaśmiała się.
-Pyszny, kurwa - Śmiał się głaszcząc psa.
-Pytałam się Pikusia - Usiadła przy stole uśmiechając się.
-Widzę, że czujesz się już lepiej - Zaczął Mike.
-Zdecydowanie - Odparła spoglądając na Chazza.
-No to świetnie, dzisiaj wieczorem wpadnie Anna - wyszczerzył kły akcentując imię jego wybranki.
Mężczyźni roześmiali się.
-Z czego rżycie, wy nie macie kobiet, więc proszę uprzejmie byście zamknęli wasze krzywe mordki. - Dopiekł Mike.
Chester warknął.
-Ja mam kobietę! - Objął zmieszaną dziewczynę.
-Pierdoło nie mówiłem do ciebie... - Czerwonowłosy uderzył się w twarz.
-Owszem mówiłeś, jestem, byłem  i zawsze będę od ciebie przystojniejszy Shinodo. - Zaśmiał się ironicznie.
-Chazz... Przyjdzie taki dzień. - Zaczął Michael.
-Jaki?
-Że ludzie nie uwierzą jakim baranem byłeś.
-Śmieszne, kurwa, bardzo - Udał obrażonego.
-Ojj Chazz, jesteś słodkim barankiem - Nikola przytuliła się do niego.
-Jedyna dobrze mówi, polać jej! - Krzyknął Robert.
-Bourdon, jesteś gejem? - Spytali.
-Co? Nie?! Skąd ten pomysł?
Każdy patrzył na niego rozbawionym wzrokiem.
Zdołał wyszeptać tylko krótkie "Kurwa", kiedy zrozumiał sens swojej wypowiedzi.
-Rob nie ukrywaj się! Wiemy, że Nikola ma całkiem sporą konkurencje! Nie tylko ona uważa Chazza za słodkiego barana! - Wtrącił się Brad.
-Walcie się! Kiedy tylko słodko uśniecie, zemszczę się na was! - Zagroził, śmiejąc się jednocześnie.
-Zgwałcisz nas? O fuj! - Wrzasnął Joe.
-Poćwiartuje nas i zakopie... - Mówił Dave.
-Jesteście chorzy, chorzy, chorzy, chorzy, chorzy! - Lamentował perkusista.
-Rozumiemy kotku, mrrr. - Powiedział z kpiną Mike.
-Dobra koniec tej gejozy chłopcy - Zarządziła z uśmiechem i wstała od stołu.
-Gdzie idziesz? - Podążył za nią Bennington.
-Doprowadzić się do porządku.
-Mogę z tobą? - Zapytał z figlarskim uśmiechem.
-A idź ty! - Pobiegła na górę wciąż chichocząc.
Blondyn wrócił na swoje miejsce.
-Kiedy zamierzasz jej to powiedzieć? - Przyciszył ton swojego głosu.
-Wtedy, kiedy upewnię się. Moi rodzice przyjadą na święta, więc z nimi porozmawiam - Szepnął.
-Nie można wcześniej?
-Ty to jesteś jakiś w gorącej wodzie kąpany. Nie ma co się śpieszyć. Zrobimy jej prezent na Wigilię - Oznajmił spokojnie.
-A jak jej się nie spodoba?
-Chester, zamknij już ryj i posprzątaj tu trochę, ja wiem co mam robić.
-Jak wolisz, najmądrzejszy człeku na Ziemi. - Odwrócił się do niego plecami.
-Masz być miły dla Anny, rozumiesz blondasku?
-Czemu miałbym dla niej być nie miły?
-Bo jesteś pojebany - bąknął z uśmiechem. - Dobra idź do Niki.
Kiwnął głową i skierował się do jej pokoju.
Zapukał. Potem znowu. Nic nie usłyszał.
-Nikola?! Halo? Nikola?!
Drzwi uchyliły się.
-Chazz, ty jesteś w gorącej wodzie kąpany? Spokojnie, tylko się przebierałam - Wyjaśniła z uśmiechem. Zrozumiała jego zaniepokojenie, niepotrzebnie zachowywała się jak idiotka, kiedy byli w ośrodku.
Uspokoił się i wszedł do środka. Czarnowłosa ubrała ubrała swoją czarną rozkloszowaną sukienkę, a włosy zaplątała w warkocza.
-Skąd ty wytrzasnęłaś tę sukienkę? - Spytał kładąc ręce na jej talii?
-Moja własność - Mruknęła.
Oparł głowę na jej delikatnym ramieniu i zaciągnął się jej zapachem.
-Pięknie w tym wyglądasz.
-Przestań.
Uśmiechnął się.
-Mieszkasz z nami już od kilku miesięcy, a ani razu nie byłem z tobą na zakupach.
-Co z tego? - Wyrwała się z jego objęć i usiadła na łóżku.
Nie dał za wygraną i usiadł obok niej.
-To, że musimy się tam wybrać, nie będziesz wieczność chodziła w tych samych ubraniach.
-Nie mam pieniędzy - Rzuciła krótko.
-Przecież Mike..
-Nie, nawet tego nie kończ - Przerwała mu. - Mam wystarczające wyrzuty sumienia, że tu mieszam i za nic nie płacę Chazz - Wyjaśniła smutno.
-Nikt tu nie płaci! Rodzice Mike'a nas utrzymują.
-Wiecznie nie będą wydawać pieniędzy na nasze zachcianki, jesteśmy dorośli Chazz! Muszę znaleźć pracę.
-Nikolu po co? - Narzekał.
-Chester do cholery! Jak założysz rodzinę też będziesz czekał na ich pieniądze? Nie wiadomo, co zdarzy się w życiu, lepiej się przygotować na wszystko i być w dobrej sytuacji finansowej - Podniosła głos.
Westchnął. W jej wypowiedzi było dużo prawdy.
-Chodźmy na spacer. - Zaproponował.
Posłusznie wstała za nim.
Nałożyła trampki i kurtkę.
-Idziesz w trampkach? - Zatrzymał ją.
-Mogę zawsze iść w glanach.
-Wezmę pieniądze, kupię ci jakieś ładne buty, szpilki, albo coś w tym stylu. - Postanowił.
-Nie! - Wymsknęło jej się. - Mam szpilki...
Wyjęła z szafki przeklęte buty i nałożyła na nogi. Spojrzała na niego wściekłym wzrokiem i opuściła swój pokój.
-Chciałem, żebyś czuła się pięknie! - Przepuścił ją na schodach.
Gdy zeszli, spotkali się ze zdziwionym wzrokiem Mike'a i reszty zespołu.
-Nikola! Wyglądasz ślicznie! - Wystękał zdziwiony Brad.
Zarumieniła się lekko i opuściła dom razem z Chesterem.
Od razu uderzyła w nią fala chłodnego powietrza.
-Brr, zimno. - Wyszeptała.
Objął ją i wyruszyli na krótki spacer.
Przyglądała się każdej latarni, którą mijali. Na niebie nie było widać gwiazd i unosiła się lekka mgła.
-Więc, po co wyszliśmy? - Zapytała.
-Ot, tak. Chciałem cię oprowadzić po okolicy.
Oparła się o jego ramię.
-Chester.
-Hmm?
-Kocham cię - Wyszeptała.
-Ja ciebie też kocham, ale mocniej. O wiele mocniej. Nie wiem, co by teraz było, gdybyśmy się nie spotkali.
-To przeznaczenie.
Zatrzymali się.
Zatopił się w jej słodkich wargach.
Gdyby go nie spotkała, pewnie leżałaby gdzieś zaćpana.
Dziękowała Bogu, że spotkała akurat jego, że on zainteresował się nią. Że ją pokochał.
Chwycił jej twarz w dłonie.
-Chodźmy do jakiejś restauracji.
Poszła za nim. Po chwili dotarli do małej restauracyjki.
-Przed ośrodkiem często tu chodziłem - Uśmiechnął się do niej.
Weszli do środka, usiedli przy stoliku i zamówili jedzenie.
-Nikola, muszę ci powiedzieć o moich podejrzeniach - Spoważniał.
Nienaturalnie się wyprostowała i spojrzała mu w oczy.
Nie mogę jej teraz o tym powiedzieć, nie teraz.
-Słucham? - Wyjąkała.
-Wydaję mi się, że....
-No mów.
-Że pięknie wyglądasz w tej sukience! - Wybuchł udawanym śmiechem. Czarnowłosa odetchnęła z ulgą.
-Nie strasz mnie... - Oznajmiła.
Jeszcze raz się uśmiechnął.
Nie teraz, nie teraz. To będzie niespodzianka na święta. 

~*~

Lauren usiadła przy stole. Jej matka spojrzała na nią.
-Co kochanie? - Spytała uśmiechnięta.
-Nic mamo  - Załkała. Po chwili schowała głowę w dłoniach.
-Córeczko, nie możesz wiecznie obwiniać się za śmierć Josha. Widocznie tak miało być - Nachyliła się nad nią i mocno przytuliła.
-Łatwo tobie mówić. Ty masz męża, pracę, dom.
-A myślisz, że łatwo mi patrzeć, jak moja jedyna córka cierpi i niknie w oczach? Kocham cię najbardziej na świecie.
-Ale czemu to spotkało mnie?! - Zaczęła nie panować nad sobą. Z jej oczu wyleciało jeszcze więcej łez.
-Nic nie poradzisz, słońce. Jestem razem z tobą. Josh bardzo cię kochał.
-Zawsze idąc spać, zadaje sobie te jedno pytanie. Dlaczego akurat on. Kochałam go, a on mnie... Był dla mnie wszystkim, planowaliśmy ślub, rodzinę!
-Jesteś młoda, wszystko sobie ułożysz.
-Nie, pracy nie ma, zwolnili mnie. Tylko Josh mnie kochał - Lamentowała.
Wróciła do swojego pokoju, rzuciła się na łóżko.
Dotknęła pierścionek, który dostała od jej narzeczonego.

-Już zawsze będziemy razem skarbie - Szeptał do jej ucha. Objął ją w pasie i razem przyglądali się na zachodzące słońce.
Josh zabrał ją na weekend nad jezioro, by oświadczyć się jej.
-Nic nas nie rozdzieli, jesteśmy idealni - Kontynuował. 
Dziewczyna wsłuchiwała się w jego doskonały i mocny głos.
-Kocham cię.
-Kocham cię - Odpowiedziała.

Znowu łzy cisnęły jej się do oczu. Chciała go przytulić.
Być z nim. Słuchać go. Chciała znaleźć się przy nim.









______________

Ok. Rozdział z dupy, ale jest xD
Wena wymarła. Ofe, jak to źle brzmi xD
ALE ZBLIŻA SIĘ ZIMA, ŚWIETA, FERIE, WIĘC WIECEJ CZASU NA PISANIE, SPANIE, EXPIENIE.
Także stay tuned.

Pojawiła się zakładka bohaterowie i tam z boku jest kontakt, więc jeżeli macie jakąś sprawe czy coś w tym rodzaju, proszę piszcie xD
A i jeżeli napiszecie to lepiej, żebyście mnie o tym powiadomiły w komentarzu, bym nie odpisała bo dwóch miesiącach, latach...
Bodajże Shinodowa, tak Shinodowa, chyba, chyba tak, jeżeli nie, to nie, ale chyba Shinodowa, prosiła abym się do niej odezwała,
ale
ja
nie
lubie
sie
odzywac
pierwsza
:C
XDD
Ni ważne xd
A i jeszcze wazniejsza rzecz
Wygląd znowu zmieniony.
Czemu?
Bo mam robale w dupie. Jak sobie siedziałam i patrzyłam, co mogłabym zmienic, urzekł mnie jednak ten wygląd.
NIE WIEM CZEMU XD
Chciałam na początku jeszcze inny, takie fajne ptaki lecące sobie w pizdu xd
Ale za kolorowo by było :C xd
No więc.
Hehe.
Komentujcie, baardzo proszę :<
TO MEGA MOTYWUJE, A PRZY OSTATNICH ROZDZIAŁACH JEST WCHUJ MAŁO WYŚWIETLEŃ I WCHUJ MAŁO KOMENTARZY.
NAPRAWCIE TO XD
Rozdziały dodaje tak rzadko, bo bardzo zależy mi, aby każdy kto to czyta skomentował poprzedni rozdział, no wiecie no C:
Także kończe moje przemówienie, bo niepotrzebnie przedłużam.

Papaaa
KOMENTUJCIE PLZ XD
Żałosne Kasiu
ALE PLZ XD





wtorek, 11 listopada 2014

ZMIANA DOMENY STRONY

Witam, witam.
Pewnie nie zauważyłyście, ale zmieniłam domenę strony. Czemu? Ponieważ ktoś bardzo niepowołany był baaardzo blisko odnalezienia tego bloga.
Pierwszą moją myślą było usunięcie, ale nie potrafiłabym tego zrobić. Mam nadzieję, że zmiana domeny coś pomoże. Nie pomoże..  
No ale #YOLO.
Narazie nie mam zamiaru usuwać bloga chociaż jest chujowy.

Niedługo pojawią się nowe, typowe dla tego rodzaju blogów, a mianowicie bohaterowie i pewnie kontakt - tak na wszelki wypadek usunięcia.

Za tydzień lub dwa pewnie pojawi się nowy rozdział, ale nic nie obiecuję.

Miłego dnia/miłej nocy/ milego wieczoru
Zależy o której to czytacie i czy w ogóle czytacie.

piątek, 7 listopada 2014

"Jest dla mnie wszystkim, kocham go"

17

Od ostatniego najścia Marka minęło dużo czasu. Za oknami dni stawały się krótsze, zaczynała się jesień.
Wakacje spędzili spokojnie, między chłopakami, a Nikolą stworzyła się więź.
Mężczyźni ostro wzięli się za swój zespół. Grali coraz więcej koncertów w pobliskich pubach.
Zdążyli nawet wyjechać na krótkie wakacje.
Nikt nie zakłócał ich spokoju. Idealne życie.
Dziewczyna pomagała im, prawie zapomnieli o sytuacji sprzed kilku miesięcy.

Czekała na chłopaków. Zachorowała, więc Chazz zdecydował, że tym razem nie pójdzie z nimi na koncert.
Ten dzień był dla nich ważny, ponieważ grali w najsławniejszym klubie w mieście.
Nalegała, ale Chester był bardziej stanowczy.

Nie zamierzam oglądać ciebie chorej na koncercie, masz leżeć, bo możesz dostać zapalenia płuc. Nie chcę patrzeć, jak się męczysz.

Uśmiechnęła się przymrużając powieki.

Jak choć na chwilę wyjdziesz z łóżka, to cię do niego przywiąże normalnie. Więc siedź i czekaj. Proszę.

Każde zdanie wypowiadał z czułością, powagą i nutką żartu.

Nie zaprzeczaj, wrócę po koncercie, od razu. 


Spojrzała na zegarek.
1;38
Zmartwiła się. Opuścili dom około osiemnastej, czy coś im się stało?
Otuliła się kocem i przymknęła oczy.
Pewnie dobrze im poszło, mają teraz jakąś imprezę, pomyślała. Na pewno.
Postanowiła, że pójdzie się umyć. Ledwo stała na nogach, miała gorączkę. Próbowała się skupić na tym, by nie upaść.
Po 15 minutach wyszła z łazienki przebrana w piżamę. Wróciła na dół. Włączyła telewizję i zaparzyła sobie herbaty.
Gdyby tylko miała telefon zadzwoniła by do chłopaków.
Przykryła się kocem i postawiła herbatę na stoliku.
Iść spać? Nie. Muszę na nich czekać, dumała. Zawiodą się.

~*~
-Dobra Chazz dość! - Zarządził Mike, wyrywając Chesterowi drinka. - Nikola na nas czeka, co nagle o niej zapomniałeś? Wystarczy trochę alkoholu i znów zachowujesz się jak ostatni gówniarz!
Blondyna poruszyły te słowa, ponieważ od razu wstał od stołu.
Mike rzucił mu ostre spojrzenie, a Chazz spuścił głowę.
Rob, Dave, Joe i Brad  pobiegli za nimi.
-Czy zawsze musisz tak robić, Chazz? - Zaczął już troche spokojnie Shinoda.
Nie odpowiedział. Wyszli z klubu.
Po drodze Chestera zatrzymał pewien mężczyzna w kapturze.
Powiedział reszcie chłopaków, żeby wracali do domu. Mike niechętnie zostawił Chazza z obcym mężczyzną.

-No. - Oznajmił Bennington.
Zdjął kaptur. To był Mark.
Chazz przeklął pod nosem.
-Czego kurwa chcesz?
Mark parsknął śmiechem.
-Jeszcze nie wiesz?
-Nie. Nie wrócisz do zespołu, nie, nie. - Uśmiechnął się do niego szyderczo.
-Chodzi o moją Nikole. - Wyjaśnił.
-Twoją?
-Nie ważne. Chciałbym, żebyś wiedział kogo pieprzysz.
Zdenerwował się. Chciał go uderzyć, ale powstrzymał się.
-Lepiej znów nie zaczynaj, bo jesteś tu sam.
-Nie pieprzę jej.
-Nikogo nie oszukasz. Dobra, dobra. Twoja dupa puszczała się za dwie działki. Hah, smutne. - Zakpił.
Chester nie wierzył jego słowom. Nadal wierzył Nikoli.
-Spokojnie, teraz jak nie ćpa, będzie was zaspokajała. - Parsknął śmiechem.
Gdy Chazz zamachnął się, Mark zaczął się bardziej śmiać, po czym uspokoił się.
-Chyba chcesz wracać do domu, czy wolisz wąchać kwiatki od spodu?
Bennington odwrócił się na pięcie i pobiegł do domu. Aż dziwne, że tak szybko odpuścił. Słyszał śmiech Marka.
W jego głowie panował zamęt.  Nie wiedział komu wierzyć. Mark chce za wszelką cenę wygryźć go z zespołu, a Nikola nie opowiadała wiele rzeczy o swojej przeszłości.
Zatrzymał się. Stchórzył. Wiadome, że Mark to wymyślił.
Uspokoił się. Doszedł do domu.
Zastał Mike'a, który rozmawia z Nikolą i chłopaków, którzy krzątali się po kuchni.
Czerwonowłosy widząc go uśmiechnął się.
-Kto to był? - Zapytał.
-Nikt taki, nie znasz. - Skłamał.
Ominął kanapę i poszedł na górę. Szybko się umył i rzucił się na swoje łóżko.
Mike kazał Nikoli do niego pójść i wyciągnąć więcej informacji.
Chwiejąc się ruszyła na schody.
Otworzyła drzwi do jego sypialni.
-Chazz? Coś się stało? - Spytała wchodząc do pokoju.
Odwrócił się i spojrzał na nią.
-Nikola, idź już spać.
-Chester, co się stało?
-Nic.
-Chazz!
-No co?!
-Jesteś pijany - Zauważyła.
-Przepraszam.
-Co się stało, proszę... Powiedz mi. Możesz mi zaufać.
-Połóż się obok mnie - Zrobił dla niej miejsce odsuwając się.
-Zarażę cię.
-Kładź się, lepiej będzie mi się spało - Uśmiechnął się sztucznie.
Kiwnęła głową i położyła się. Spojrzała mu w oczy.
-Nikolu.. - Zaczął.
-Tak? - Mruknęła.
-Czy ty kiedykolwiek uprawiałaś seks za narkotyki? - Próbował to powiedzieć najdelikatniej jak potrafił.
Popatrzyła na niego przerażona.
-Chester... co ty..
-Pytam poważnie. Czy robiłaś to za narkotyki?
-Za kogo ty mnie do cholery uważasz?! - Wybuchła i wyszła z jego pokoju.
Łzy cisnęły jej się do oczu.
-On jest pijany. - Szeptała do siebie.
Chciała być teraz sama, ale spotkała po drodze czerwonowłosego.
-Co się stało? - Spytał zdenerwowany.
-Nic poważnego, nic...
Weszła do swojego pokoju trzaskając drzwiami, zdezorientowany wszedł za nią.
-Co się stało? - Usiadł obok niej obejmując ją. - Co powiedział Chester?
-Naprawdę nic, Mike. Dziękuję. - Bardziej wtuliła się w jego ciało.
-Nie ma za co. - Pocałował ją w czubek głowy.
Oderwała się od niego i otarła łzy, nie chciała być tak blisko Mike'a, zależało jej tylko na Chesterze.
-Jak tam z Anną? - Zmieniła temat.
-Bardzo dobrze, była nawet na naszym koncercie, ale musiała wcześniej iść, bardzo ją kocham.
Uśmiechnęła się i usiadła na łóżku.
-A teraz powiesz mi, co się stało?
-Możesz już iść, nic się nie stało, może porozmawiamy rano, ale zastanowię się, jestem bardzo zmęczona. Macie w domu jakieś tabletki na gorączkę? - Kolejny raz zmieniła temat.
-Nie, jutro kupię! - Zaśmiał się. - Dobranoc. - Opuścił jej pokój.
Przykryła się kołdrą i usnęła.

~*~

Słońce wpadało przez okno do jej pokoju. Zdziwiła się, była jesień, nie lubiła tej pory roku, a tu nagle słońce.
Spojrzała na zdjęcie z jej miłością.
-Boże, czemu mi go zabrałeś. - Wyłkała.
Nagle opamiętała się. Nie może załamywać się od razu po otworzeniu oczu.
Chwyciła swój telefon, zdziwiła się. Kilka nieodebranych połączeń od Chazza.
Ostatnio chciała z nim porozmawiać, lecz nie odebrał. Potrzebowała jego bliskości.
Nie wahając się nacisnęła zieloną słuchawkę.
Zrozumiała, że może nie odebrać, przecież była 7.
Serce zabiło jej mocniej.

-Halo? Lauren? - Usłyszała. 
-Chazz? - Uśmiechnęła się - Chester...
-Gdzie jesteś, tęskniłem. 
Zrobiło jej się ciepło na sercu.
-Co się stało?
-Chyba potrzebuję rozmowy z najlepszą pani psycholog na świecie. - Zaśmiał się,
-Jestem u mamy, niedaleko domu Mike'a.
-Spotkajmy się. 
-Kiedy?
-Nawet teraz...
Uśmiechnęła się.
-Będę wolna o 14, przyjdź do mnie.
-To widzimy się o 14. 
Rozłączyła się.
Ciekawe, co się stało, przecież, jak do niego dzwoniła nie odbierał, a to było kilka miesięcy temu.
Czemu nie wspomniał nic o Nikoli, może coś się między nimi stało?
W ogóle, gdzie ona mogła mieszkać?
Wstała z łóżka i poszła posprzątać mieszkanie oraz powiadomić swoją mamę o gościu.

~*~

Wyszedł z pokoju, zszedł po schodach i ujrzał Nikolę na kanapie, która czytała gazetę i Shinodę, który chyba robił im śniadanie. Nie przywitał się z nikim. Mike zauważywszy to zdziwił się.
Zrozumiał, że dlatego Nikola wczoraj płakała.
-Przed czternastą wychodzę - Oznajmił blondyn chwytając jabłko.
-Gdzie? - Zapytał Mike.
-Do Lauren. - Usiadł przy stole i spojrzał na odwróconą Nikolę.
-Stary, co ty odwalasz? - Szepnął do niego Mike.
-Nic.
-Porozmawiamy sobie trochę, ale potem.
Mruknął tylko i odwrócił się od chłopaka.
-Bennington, może poszedłbyś do apteki? - Spytał.
-Po co?
-Po leki dla Nikoli, jest chora, zapomniałeś?
-A no tak. Nie mam czasu, sory. - Wrócił na górę.
Shinoda usiadł obok Nikoli.
-Nie zaprzeczysz, co się stało?
Czarnowłosa, która dotąd pusto spoglądała w gazetę, załkała.
Przytulił ją.
-Chester spytał się, czy dawałam dupy za dragi.
-Jak to?!
-No widzisz, już uważa mnie za dziwkę... - Zaczęła płakać.
Mocniej przytulił dziewczynę.
-Jest dla mnie wszystkim, kocham go...
-Nie płacz. - Uspakajał ją.
W jego głowie krzątały się myśli uderzenia blondyna, nigdy taki nie był.
Pojął, że osoba, która wczoraj go zatrzymała, musiała mu sprzedać takie bzdury.
-Nie przejmuj się, zrozumie, na pewno. Tylko nie płacz, idź się położyć.
Kiwnęła głową i poszła do swojego pokoju.
Był zdenerwowany, czemu Chazz się tak zachował?
Poszedł do jego pokoju.
-Kto naopowiadał ci takich bzdur?! - Zaczął.
-Mark, chciałem się tylko upewnić, a ona od razu wybuchła.
-Chester, co się z tobą dzieje, na cholerę idziesz do Lauren?
-Bo chcę porozmawiać z przyjaciółką, zabronisz?
-Nie zabronię, ale nie krzywdź Nikoli...
-Co nagle taki przyjazny, starszy braciszek się znalazł? - Zakpił.
-Jeżeli chcesz kurwa wiedzieć mam pewne podejrzenia.
-Jakie? - Zaciekawił się.
-Że mogę być z Nikolą spokrewniony. - Wytłumaczył.
-Ach tak. Jakie niby. - Zdenerwował się, ale udawał, że zupełnie się tym nie przejmuje.
-W naszej rodzinie od strony matki miało miejsce samobójstwo mężczyzny, słyszałem, że jego córka została oddana do domu dziecka, też miała na imię Nikola i według wyliczeń ma teraz 18 lat. Przypadek?
-Ale jak to? Czemu mi wcześniej o tym nie powiedziałeś? - Usiadł na krześle. - Mike, wiesz co to znaczy?
-No nie wiem, to, że jest moją kuzynką?
-Też nie wiem, ale musisz sprawdzić, czy to prawda! Czemu nikt nie zainterweniował?
-Ja wtedy byłem z rodzicami na wycieczce w Australii, a reszta rodziny dowiedziała się po fakcie. Muszę zadzwonić do ojca. Jak Nikola ma na nazwisko?
-Harrington.
-Znasz jej matkę?
-Chyba Jude, była u niej.
-Jak to była? - Zdziwił się.
-Przed wyjściem z ośrodka, przyszła do niej.
-Jutro zadzwonię do mojego taty, sprawdzę czy wszystko się zgadza, jeśli tak, to nieźle, mam kuzynkę! - Uśmiechnął się. - A teraz przeproś ją. - Powiedział nieco groźniej.
-Za co?
-Dobrze wiesz, za co.
-Tak mi powiedział Mark, po prostu chciałem wiedzieć!
-Nie uważasz jej za dziwkę? - Zmierzył go ostrym wzrokiem.
-Skąd mam wiedzieć...
-Człowieku, ona cię kocha! - Wykrzyknął.
-Jak to?
-Tak się składa, że kiedy ją pocieszałem mi powiedziała. Naprawdę, nie spierdol tego, idź sobie do Lauren, ale przeproś ją. - Wyszedł z jego sypialni trzaskając drzwiami.
Został sam z myślami.
Co jeśli to prawda i Nikola to jego kuzynka, a jeśli Mike kłamie i Nikola wcale nie powiedziała mu, że go kocha?
Poszedł do jej pokoju. Patrzyła przez okno, otuliła się swoimi kołdrami i po prostu stała.
-Też cię kocham. - Odważył się na szept.
Odwróciła się.
Nieśmiało się uśmiechnęła. Chazz podszedł do niej i pocałował.
Oderwała się od niego i mocno przytuliła.
-Przepraszam... - Szepnął i oparł brodę o jej głowę.
-Dziękuję, że przyszedłeś.
-Nie ma za co. Naprawdę przepraszam cię. Nie chciałem.
-Rozumiem Chester, rozumiem, spokojnie.
Zaczął ją kołysać.
-Muszę się położyć - Oznajmiła.
Puścił ją, a ona położyła się na łóżko. Pocałował ją w czoło i uśmiechnął się.
-Śpij słodko Nikolu.


~*~

Zapukał do drzwi. Po chwili otworzyła mu Lauren.
-Cześć - Uśmiechnęła się na jego widok.
-Hej - Mocno ją przytulił.
Powiedział dzień dobry jej niezadowolonej matce i podążył za kobietą.
-Więc o czym chciałeś pogadać? - Zaczęła siadając na fotelu.
-Właściwie o niczym, o tak.
Zaśmiała się.
-A jak układa ci się z Nikolą?
-Bardzo dobrze, jesteśmy... razem  - Zawahał się chwilę, ale zrozumiał, że Nikola go kocha i to jasne, że są teraz razem.
-O, od kiedy? - Uśmiechnęła się sztucznie.
-Szczęśliwi czasu nie liczą! - Roześmiał się. - A ty jak się trzymasz?
-Leci. Tęsknie za nim...
-Tak musiało być Lauren...
-No wiem... Nie wiesz jaki to ból. Dzięki, że jesteś teraz ze mną.
-Lauren, nie mogłem wieczność się do ciebie nie odzywać, prawda? - Wyszczerzył zęby.
-Prawda...
-Czemu uciekłaś? - Zboczył z tematu.
-Ja... nie chciałam.
-To po co to wszystko.
-Coś mnie do tego pchało, czułam się jak naćpana, zawrót głowy.
-Lauren, ja wiem jakie to przeżycie, ale przecież chciałem ci pomóc.
-W dupie miałam twoją pomoc. Chciałam znaleźć się przy nim.
-Nie możesz - Spojrzał w jej oczy.
-Wiem Chester, ale zostałam. Musisz już iść, nie daję rady. Spotkamy się kiedy indziej - Wstała i odprowadziła go do drzwi.
-Żegnaj Chazz.
Nie odpowiedział jej. Strasznie się zmieniła, rozumiał dlaczego.






_____________________________________

Omg, jaka wena xD
Taki dziadowy koniec, no ale... ważne, że jest, prawda?



Och, jak tak dobrze dodawać rozdział napisany w tygodniu XD Wygląd bloga się zmienił, chciałam się spytać czy wszystko ok z odtwarzaczem itd. Jak są jakieś zastrzezenia piszcie xD