piątek, 20 marca 2015

"Nie wiedziałem, że wszystko pójdzie tak łatwo"

25


Siedział przy stole, leniwie popijając kawę. Oparł głowę o dłoń i myślał.
-Chazz, co ty tak wcześnie? - Usłyszał głos Mike'a.
-Chodź tu - Mruknął.
Zdziwiony spełnił jego polecenie i usiadł naprzeciwko niego.
-Nie zauważyłeś ostatnio, że Nikola się dziwnie zachowuje?
-To znaczy jak? - Spytał zaintrygowany.
-Wczoraj... wczoraj poczułem od niej męskie perfumy.
Czerwonowłosy roześmiał się.
-Jesteś pojebany, Chazz. Chyba nie myślisz, że cię zdradza? Taka dziewczyna to skarb. Często zachowujesz się wobec niej jak chuj, a ona zawsze ci wybacza.
-Ale Mike! To były ewidentnie męskie perfumy.
-A nawet jeśli? Nie może mieć przyjaciół? Pomyśl jak ona się czuje, gdy idziesz do Lauren.
-Dobra, przestań. Zauważyłeś coś, czy nie?
-Przedwczoraj rozmawiała z jakimś chłopakiem, który jak mnie zauważył, spierdolił. 
-A jak to jej kochanek? - Zaczął panikować.
-Przestań, nie jest taka, jak mówił Mark.
-A jeśli?!
-Chester, pojebało cię.
Mike wstał od stołu i wyciągnął swoją komórkę.
-Taki z ciebie przyjaciel - Westchnął.
-Chester, przestań.
-Łatwo ci mówić. Kocham ją, ale jeśli ona mnie zdradza? - Lamentował.
-Nie zdradza cię. Znam ją. Gdyby cię nie kochała, już dawno by się wyniosła. Przestań.
Mike sam nie wiedział, co myśleć o tajemniczym znajomym Nikoli. Czemu wtedy płakała? Nie wierzył, aby przypuszczenia Chestera się spełniły, ale postanowił ją podpytać.


~*~


Czuł jak chłodna woda oplatała jego ciało. Mokre włosy zasłaniały mu widoczność. Myślał o Niej. Nie powinien tak szybko rozwijać akcji. Powinien czekać i rozkochać ją w sobie, tak jak Ona zrobiła to kiedyś, ale nieświadomie. Nie chciał być dla Niej ciężarem, ale potrzebował jej. Potrzebował bardziej, niż jakichkolwiek używek. Była dla niego skarbem. Kiedy ponownie dotknął jej ust, wiedział, że ona też tego pragnęła. Nie odepchnęła go od razu. Zatopiła jej wargi w jego. Rozgrzało go to od środka. Dla niego to była wieczność. Chciał dotknąć jej włosów, szyi i być dla niej delikatnym, by zapomniała o jego dawnym obliczu. Wyszedł spod prysznica i owinął się ręcznikiem. Umył zęby, stanowczo patrząc sobie w ciemne oczy. Nie żałował, że wytatuował sobie całe ciało. I tak umrze, więc nie zbytnio go to obchodzi. Skierował się do zadymionej kuchni. Wyciągnął gazetę i wznowił poszukiwanie mieszkania oraz pracy. Zapalił papierosa i przyjrzał się ogłoszeniom. Po kilku minutach wyjął kartkę i zapisał adres w gazecie. Miał oszczędności wystarczające na wynajem tego mieszkania. Zadzwonił pod numer podany w informacji i  dowiedział się najważniejszych informacji. Była to mała kawalerka naprzeciwko kawiarni, w której pracuje Nikola. Uśmiechnął się i zakończył połączenie. Zdeklarował się tam przyjechać za godzinę.
-Nie wiedziałem, że wszystko pójdzie tak łatwo - Mruknął do siebie, zgaszając papierosa. Wbiegł do swojego pokoju i otworzył szafkę, z której wyciągnął pudełko po butach. Miał tam pieniądze zarobione w różny sposób. Wiedział, że starczą mu na wynajęcie i na jedno opłacenie rachunków.
Wyjął z szafy wszystkie ubrania i wyłożył je na łóżku. Pobiegł do łazienki i doprowadził się do porządku. Spakował swoje rzeczy w niewielką walizkę i zabrał pieniądze. Wstąpił do kuchni i zabrał gazetę oraz numer. Nie chciał, by Mark go odnalazł
Upewniając się czy zabrał wszystko, opuścił małe, niezadbane mieszkanie z ulgą. Zaczął nowy rozdział.
Włożył swoje rzeczy do bagażnika i odpalił auto. Gdy zaparkował przed kawiarnią, uśmiechnął się. Będzie codziennie ją widzieć. Wyjął walizkę i skierował się do bloku. Wjechał windą i zadzwonił do drzwi. Otworzył mu szczupły mężczyzna w średnim wieku.
-Cieszę się, że ktoś chce wynająć to mieszkanie, potrzebuje bardzo szybko je sprzedać. Oczywiście, nie nalegam, żeby pan go kupował od razu. Jestem Matthew - Przywitał się z nim.
-Dzień dobry. Tak się składa, że bardzo szybko potrzebuję mieszkania. Obojętnie jakiego. Taki na start.
Mężczyzna zaśmiał się.
-Spadasz mi z nieba chłopcze.
Załatwili wszystkie formalności, a po chwili mieszkanie należało do Sykesa.
-Niech ci się powiedzie w życiu, chłopcze. Do widzenia! - Wyszedł z pomieszczenia.
Oliver zaczął się rozpakowywać. Nie wierzył, że udało mu się zostawić przeszłość i Marka za sobą.
Kawalerka była niewielka, ale bardzo zadbana i czysta. Przeciwieństwo jego poprzedniego mieszkania.
Na kasztanowe meble wyłożył papiery i pieniądze, a do szafek włożył ubrania.
Wyszedł pospacerować po okolicy no i przy okazji zahaczyć o pracę.
Ludzie śpieszyli się do pracy, a on beztrosko chodził w tą i z powrotem. Czuł się jak młody bóg. Właśnie przeprowadził się bez większych problemów. Wszedł do pierwszego lepszego warzywniaka.
-Dzień dobry! - Krzyknął - Nie potrzeba pracowników?
Na oko 30 letnia kobieta popatrzyła na niego zdziwiona.
-Poszukujesz pracy?
Kiwnął głową.
-Właściwie to czemu nie...


~*~



Bez życia nalewała kawy do papierowego kubka dla klienta. Myślała o rozmowie, którą usłyszała dziś rano. Zaczynała wszystko mieszać nie tylko w głowie Chestera, ale i też w swojej. On naprawdę myślał, że go zdradzała. Wiedziała, że nie może im powiedzieć o Oliverze. Z resztą sama nie wiedziała, co ma w tej sytuacji zrobić. Była rozdarta. Chciała pomóc Sykesowi. Podała kubek wysokiemu biznesmenowi i usiadła na krześle przy blacie. Bolała ją głowa i oczy. Wzięła magazyn leżący na stole i przejrzała go dla zabicia czasu. Nie było wielkiego ruchu w kawiarni. Usłyszała chrząknięcie. Natychmiast wstała.
-Oliver. Nie powinieneś tu przychodzić - Szepnęła, rozglądając się po kawiarni.
-Urwałabyś się na jakąś godzinkę? Wynająłem nowe mieszkanie i znalazłem pracę, wszystko w godzinę - Posłał jej uśmiech i usiadł po drugiej stronie blatu - Czuję się zajebiście. Zaczynam życie od nowa.
-Możemy pogadać później, ale nie teraz - Odwróciła się nerwowo.
-Nikt nas tu nie zobaczy - Zaśmiał się.
-Po co się przeprowadziłeś? Miałeś mieszkanie.
-Mój współlokator za bardzo mnie obciążał.
Mruknęła tylko.
-To może dasz się zaprosić do mojego nowego mieszkania? - Podniósł brew.
Spojrzała mu w oczy. Były inne. Jakby się o nią troszczył.
-Nie wiem. Zaraz kończę pracę. Która godzina?
Spojrzał na zegarek.
-Po 15.
Zdjęła ozdobny fartuch i poszła na zaplecze.
-Amanda, wychodzę. Pomóc ci w czymś jeszcze?
-Idź już, czarnulko moja. Poradzę sobie! Miłego weekendu - Pognała ją i zamknęła drzwi.
Wróciła do Olivera.
-No to co? Idziesz do mnie?
Kiwnęła głową i wyszła z budynku.
-Mieszkam centralnie przed tą kawiarnią - Wskazał szary wieżowiec - Zadzwoniłem do właściciela rano i dość szybko mi sprzedał. Aż dziwnie, prawda? Myślałem, że wynajem będzie kosztować mnie kilka tygodni straconego czasu, a tu proszę.
Przybliżył się do niej, a ona zadrżała.
-Pomyślałem, że może pomożesz mi trochę udekorować mieszkanie. Chciałbym mieć trochę od ciebie.
Podniosła kąciki ust.
-Przepraszam za wczoraj - Palnął - Nie chcę ci zniszczyć związku, nie! Po prostu bardzo za tobą tęskniłem.
Wróciło wspomnienie jego miękkich warg.
-Nie, serio. Nic się nie stało, rozumiem.
Oboje weszli do windy. Nikola przyglądała się odbiciu Olivera w lustrze. Stał, pogrążony w myślach. Wydoroślał. Ich spojrzenia spotkały się, a na jego twarz zawitał uśmiech.
Speszona odwróciła się.
Winda zatrzymała się, a oni ją opuścili. Sykes otworzył mieszkanie.
-Ładnie tu jest, zdecydowanie ładniej niż tam. Z kim mieszkałeś, że się przeprowadziłeś? - Zaczęła, zdejmując kurtkę.
-On handlował narkotykami. Postanowiłem, że jak już cię spotkałem, nie mogę zaprzepaścić szansy na zmianę - Spojrzał na nią - To dzięki tobie.
Stopniowo się do niej przybliżał. Chciała uniknąć powtórzenia sytuacji z wczoraj, dlatego wyminęła go i ponowiła oglądanie mieszkania. Westchnął.
-Może dziś zostaniesz na noc?
-Nie. Mam swój dom.
Zrezygnowany opadł na kanapę i dokładnie oglądał jej ruchy.
-Czemu jesteś tak bardzo zdystansowana do mnie?
-Bo nie chcę, by Chester się dowiedział o naszej znajomości.  Obiecałam mu, że skończę z przeszłością - Usiadła w dużej odległości od niego.
-Jestem twoją przyszłością.
Spojrzała na niego zmęczona.
-Przestań, proszę... Nie chcę, aby Chester coś podejrzewał. Kocham go i nic tego nie zmieni.
Jego nadzieję pękły. Na milion kawałków.
-Wczoraj pachniałam twoimi perfumami. Myśli, że go zdradzam.
Usiadł obok niej i przytulił.
-Za wszelką cenę chcesz mi zniszczyć związek? - Warknęła, bardziej wtulając się w jego tors.
-Chcę odzyskać Nikolę. Chcę mieć cię za przyjaciółkę, najlepszą przyjaciółkę.
Kocham cię, cholernie cię kocham. 
-Oli.
Uwielbiam, jak tak do mnie mówisz. 
-Znowu będę pachnieć tobą. Jak ja mu się wytłumaczę?
-Weźmiesz prysznic.
Wzruszyła ramionami i zamknęła oczy. Zanim zaczął ćpać, robili tak co wieczór. Rozmawiali o swoich marzeniach, planowali przyszłość. Zawsze potajemnie przemieszczał się do jej pokoju, po rozpoczęciu nocnej ciszy. Każda sierota powinna już spać, ale on wędrował do Nikoli poprawiać jej humor. Opowiadał jej o tym, jak świetnie będzie, kiedy opuszczą dom dziecka. Zamieszkaliby razem i zarabialiby na sprzedaży kwiatów. Wiedział, że to nierealne, ale ona była młoda i wierzyła we wszystko. Kochał, jak się śmiała, dlatego często ją rozśmieszał. Zawsze przytulał ją, dopóki nie usnęła, a potem opuszczał jej pokój, by jutro znowu do niego wrócić.
Zaczął gładzić jej plecy.
-Zapomnij o tych złych chwilach ze mną - Szepnął.
-Zapominam.
Uśmiechnął się.
-Idziemy w bardzo dobrym kierunku.
Zaufała mu. Przymknęła oczy, które cały dzień ją piekły i nie wiedząc kiedy, zasnęła.
Czekał, aż zrównoważy jej się oddech, tak jak robił to w sierocińcu. Dotknął jej polika i pocałował w czoło.  Po tylu latach miał ją wreszcie w ramionach.


~*~


Stał oparty przy oknie. Płakał. Zapił łzy tanim piwem i odwrócił się. Nie wiedział co się z nim działo. Czuł, że ją tracił. Ufał jej bezgranicznie, ale sam nie wiedział czemu dramatyzuje. Bał się, że przez jego zachowanie, zostawi go. Gdy Mike powiedział o jakimś mężczyźnie, w środku oszalał. Obawiał się też, że Mark miał rację. Znał ją dłużej. Nie! Nie mógł tak myśleć. Otarł usta i rzucił się na łóżko. Ściemniało się, a ona nie wracała. Nie pamiętał, o której kończyła pracę. Zamknął się w pokoju i czekał na nią.
Skulił się. Potrzebował jednej rzeczy, dzięki której mógłby zapomnieć o wszystkim. Poczuć się lepiej.
Pragnął tego. Ale wiedział, że nie mógł się stoczyć. Nie chciał wracać do ośrodka ani nikogo zranić. Dopił piwo i wyszedł z pokoju. Nikogo nie było w salonie. Robert był w pracy, Brad u cioci, Joe z Phoenixem w sklepie, a Mike u Anny. Założył bluzę, buty i opuścił dom, poprzednio go zamykając


~*~


Otworzyła ciężkie powieki. Nie była w objęciach Chestera. Była w objęciach Olivera, ale o dziwo czuła się dobrze i bezpiecznie. Dotknęła jego kości policzkowych, ale szybko odsunęła rękę, gdy zobaczyła jego otwarte oczy.
-Dobrze ci się spało? - Spytał słodko.
Jak oparzona wyślizgnęła się z jego objęć.
-Muszę już iść.
Złapał ją i przyciągnął.
-Obiecaj mi coś - Mruknął do ucha.
-Hm?
-Obiecaj, że już nigdy mi nie znikniesz, nie zostawisz mnie i pomożesz mi - Splótł ich palce - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś tu ze mną.
-Obiecuję Oliver, ale muszę już iść.
Wstała i opuściła mieszkanie. Znów został sam na sam z myślami.



___________

Ho, ho, ho
No co to się tu dzieje, Nikola z Oliverem?! Niemożliwe!
Dobra, ja postanowiłam, że będę bardzo fajna i zagospodarowałam sobie czas (teraz wszyscy patrzymy na chyba prawą stronę tej strony, proszę mi wybaczyć, wciąż nie odróżniam). No proszę państwa, rozdziały będą się pojawiać co tydzień, łohoho!
Pewnie nie wytrwam, ale csi, udawajmy, ze mi sie uda.
Za rozdział 26 najprawdopodobniej zostanę spalona żywcem na stosie, więc napiszę szybciej 27 i 28.
No.
A. Lilith, jak tam praca na polski z moim cytatem? Jestem dumna.
Ach, niezwykle dziękuję Wiktorii, nerkom, chorobie anginie, gorączko, przyszłej pani psycholog, komentarzom pod poprzednim postem, popsuty komputerze, lekarce, która nie dała mi naklejki, to dzięki Wam dostałam super weny.
Prawdopodobnie ostatni raz zobaczymy się w rozdziale 26, dlatego podziękuję już Wam teraz, że jesteeście, jeej!
(Wiktoria powiedziała mi, że mnie zabije za 26, więc serio, boję się przyszłej soboty)
Do osta.. następnego!








5 komentarzy:

  1. Oliver tu jest slodki ^^
    Chester bierz sie za Nikole bo ci zwieje e.e
    A ty Nikola masz byc wierna Chazzowi, bo ten idiota cie kocha.
    wiec tego.. do nastepnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh....jestem lekko wkurzona, ale pomińmy to...
    Już mówiłam, że nie lubię Oliviera?
    Jakoś tak smutno mi się zrobiło po tej scenie z Chaz'em :((
    Nie wiem co napisać...ten dzień jest do dupy....
    Ale dziękuję Ci, że choć troszkę mi go poprawiłaś dodaniem rozdziału :)
    Także weny i do następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, witam!
    Na przywitanie dostajesz ode mnie zjoby: JAK MOGŁAŚ MI TO ZROBIĆ?! JAK?! DLACZEGO?! WHY?! DLACZEGO CHESTER I NIKOLA SIĘ OD SIEBIE ODDALAJĄ?! KOBIETO! CZY TY MNIE NIENAWIDZISZ? Wiem,że mnie kochasz! <3 ha, ha!
    Na ogół rozdział fajny i bardzo mi się podobał. Nie wyłapałam w nich błędów, oprócz tego, że w jednym momencie o słowo "praca" nie pasowało. Ale nie przejmuj się xd wiesz, że ja żyję innym życiem xddd
    No: jestem na ciebie cholernie zła! I życzę weny i zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Może i Oli to taki romantyk, który chce odzyskać swoją dziewczynę, ale mnie denerwuje. I w sumie Nicola też mnie denerwuje. I Chester też mnie denerwuje. Są tacy nieokrzesani...
    Wyrobią się jeszcze. Mam nadzieję, że Nicola nie narobi sobie kłopotów^^

    Moje opowiadanie na polski idzie pełną parą. Napisałam już 30 stron A4 i przed mną jeszcze 30 :D.
    Cytat idealnie mi się wplótł w całość:]. Jeszcze raz dziękuję!

    Pozdrawiam,
    Lilith.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako, że nie należę do nałogowych komentatorów, nie oczekuj ode mnie tego. :) Podoba mi się historia, ciekawy pomysł przyznam. Uwielbiam muzykę w tle! Po prostu kocham tą rockową rytmikę. :) Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń