30
Rozglądała się po szerokim pomieszczeniu. Postacie w obrazach na szarych ścianach czujnie się jej przyglądały. One też się jej tu nie spodziewały. Meble były nowe i pokryte grubą warstwą kurzu. Czuła, jak kropelki potu osadzają się na jej czole. Jude upuściła szklankę. Milion kawałków delikatnego szkła przewracało się po panelach. Kobieta przeklęła pod nosem i podniosła roztrzaskaną szklankę. Uśmiechnęła się delikatnie do czarnowłosej i wróciła do gotowania. Próbowała zacząć rozmowę, ale Nikola nie odważyła odpowiedzieć. Pod nos postawiła jej herbatę i ciastko. Usiadła naprzeciwko.
-Chciałabym cię przeprosić i zacząć z tobą wszystko od nowa - powiedziała.
Nikola powstrzymała się od prychnięcia śmiechem.
-Że niby mam rzucić ci się na szyję i cieszyć się, że łaskawie poznałaś swoją córkę? Kocham cię mamusiu? - warknęła zirytowana i odsunęła filiżankę z herbatą. Jude przełknęła łzy i dotknęła jej dłoni.
-Przez tyle lat cię szukałam...
Gdyby nie oddała jej do adopcji, mieszkała by teraz razem z nią. Nie zaznałaby zła świata i chodziłaby z nią na zakupy, gotowałyby razem i byłyby jak przyjaciółki.
Ale nie są.
Bo wszystko zniszczyła.
-Bałam się, że sobie nie poradzę bez Roberta. Że będzie mi ciebie przypominał.ę Myślałam, że tam będzie ci lepiej... - bełkotała, zalewając się łzami.
-Ale nie było - syknęła stanowczo i wybiegła z domu, zostawiając kobietę samą.
Chciała ją, kurwa, tylko przytulić.
~*~
Przechodził obok domu Mike'a. Skończył pierwszą zmianę i postanowił iść do kawiarni. Przez chwilę chciał odwiedzić chłopaków, ale jedna cząstka Olivera chciała, by skończyć z tą znajomością.
Szedł dalej. Pragnął kolejny raz zasmakować ust Nikoli i opowiedzieć jej, jak było w pracy.
Uśmiechnął się na tą myśl. Kochał ją i marzył, by była tylko jego. Przeczesał włosy i wkuł wzrok w mężczyznę, który siedział skulony na ławce.
Podszedł do niego.
-Ej, wszystko w porządku? - spytał niepewnie.
Blondyn spojrzał na niego załzawionymi oczami.
-Chester?! - Oliver pożałował, że zatrzymał się przy nim.
Bennington oddychał głośno i nierównomiernie. Z kieszeni jeansów wystawały mu pieniądze. Płakał.
-Ty skurwielu - warknął przez zęby i uderzył Olivera pięścią w nos. Zakręciło mu się w głowie. Poczuł ból i strumienie krwi, lecące z nosa. Upadł centralnie w błoto.
Chester kopnął go jeszcze kilka razy w brzuch i odbiegł.
Sykes ledwo dyszał. Próbował się podnieść, ale wszystko go bolało.
Stęknął i powoli wstał.
Plunął krwią i oparł się o ławkę.
-Pieprzony Chester - wybełkotał.
Odczekał chwilę i ruszył do sklepu po pączki, zupełnie ignorując pełne odrazy spojrzenia ludzi.
Pierdolę was wszystkich, pomyślał. Dał pieniądze kasjerce i chwycił ubrudzonymi błotem i krwią rękoma pudełko pączków.
Ruszył do domu.
Czyli Chester nadal woli narkotyki od Nikoli i obwinia Sykesa za jej odejście.
Od początku nie darzył wokalisty zbytnim uczuciem. Chciał się go pozbyć, ale nie musiał się zbytnio wysilać. Bennington sam spieprzył sobie życie.
Otworzył drzwi od mieszkania, modląc się, by czarnowłosa nie wróciła jeszcze do domu.
-Oliver? - usłyszał jej melodyjny głos. Westchnął i zaczął wymyślać sobie wymówkę.
Gdy go zobaczyła, zakryła usta dłonią. Uśmiechnął się i pokazał jej pudełko.
-Mam pączki! - krzyknął.
-Cholera, co ci się stało?!
-Kupowałem pączki! - skrzywił się, kiedy ból się nasilił.
-Musiałeś w tym celu się pobić i wpaść w błoto? - spytała zdenerwowana i zaczęła wyjmować apteczkę.
-To jedyna droga do Królestwa Pączków, gdzie odniosłem zwycięstwo nad....yyy... Okrutnym Księciem Piramidy Żywienia.
Czarnowłosa wybuchnęła śmiechem, a Sykes odetchnął z ulgą.
-No dobrze, dzielny sir Oliverze, idź do łazienki, zaraz cię opatrzę.
-Tak, pani - Dał Nikoli paczuszkę, a następnie pobiegł do łazienki.
Jego celem było, by zapomniała o Chesterze. Chyba wygrywał.
______________________________________
Nie zabijajcie mnie.
Wracam po długiej przerwie z takim krótkim gównem...
Ale cóż.
Wyszłam z wprawy, musiałam przez to przebrnąć. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Następne rozdziały będą lepsze!
Powoli zbliżamy się do końca. Będzie mi ciężko rozstać się z tą kupą błędów i taniej fabuły, ale... też z Wami.
Znaczy nie odejdę z Bloggera, ale zdaję sobie sprawę, że część z Was nie czyta mojego drugiego bloga, TO MNIE BOOOLIII XD.
Dlatego cholernie zapraszam na mój drugi blog, gdzie nie ma Linkinów, za to jest Sykes i porypana fabuła, ale proooszę. Chociaż przeczytajcie i powiedzcie czy Wam się podoba. Nie chcę tracić ze wszystkimi kontaktu.
http://just-to-lose-control.blogspot.com/
Okej, teraz rozdziały na Powerless nie będą regularnie, a następny rozdział przewiduję w lipcu, a koniec bloga w sierpniu/wrześniu.
No to, papa.
Nie będzie hepiendu, Oliwio...
-Chciałabym cię przeprosić i zacząć z tobą wszystko od nowa - powiedziała.
Nikola powstrzymała się od prychnięcia śmiechem.
-Że niby mam rzucić ci się na szyję i cieszyć się, że łaskawie poznałaś swoją córkę? Kocham cię mamusiu? - warknęła zirytowana i odsunęła filiżankę z herbatą. Jude przełknęła łzy i dotknęła jej dłoni.
-Przez tyle lat cię szukałam...
Gdyby nie oddała jej do adopcji, mieszkała by teraz razem z nią. Nie zaznałaby zła świata i chodziłaby z nią na zakupy, gotowałyby razem i byłyby jak przyjaciółki.
Ale nie są.
Bo wszystko zniszczyła.
-Bałam się, że sobie nie poradzę bez Roberta. Że będzie mi ciebie przypominał.ę Myślałam, że tam będzie ci lepiej... - bełkotała, zalewając się łzami.
-Ale nie było - syknęła stanowczo i wybiegła z domu, zostawiając kobietę samą.
Chciała ją, kurwa, tylko przytulić.
~*~
Przechodził obok domu Mike'a. Skończył pierwszą zmianę i postanowił iść do kawiarni. Przez chwilę chciał odwiedzić chłopaków, ale jedna cząstka Olivera chciała, by skończyć z tą znajomością.
Szedł dalej. Pragnął kolejny raz zasmakować ust Nikoli i opowiedzieć jej, jak było w pracy.
Uśmiechnął się na tą myśl. Kochał ją i marzył, by była tylko jego. Przeczesał włosy i wkuł wzrok w mężczyznę, który siedział skulony na ławce.
Podszedł do niego.
-Ej, wszystko w porządku? - spytał niepewnie.
Blondyn spojrzał na niego załzawionymi oczami.
-Chester?! - Oliver pożałował, że zatrzymał się przy nim.
Bennington oddychał głośno i nierównomiernie. Z kieszeni jeansów wystawały mu pieniądze. Płakał.
-Ty skurwielu - warknął przez zęby i uderzył Olivera pięścią w nos. Zakręciło mu się w głowie. Poczuł ból i strumienie krwi, lecące z nosa. Upadł centralnie w błoto.
Chester kopnął go jeszcze kilka razy w brzuch i odbiegł.
Sykes ledwo dyszał. Próbował się podnieść, ale wszystko go bolało.
Stęknął i powoli wstał.
Plunął krwią i oparł się o ławkę.
-Pieprzony Chester - wybełkotał.
Odczekał chwilę i ruszył do sklepu po pączki, zupełnie ignorując pełne odrazy spojrzenia ludzi.
Pierdolę was wszystkich, pomyślał. Dał pieniądze kasjerce i chwycił ubrudzonymi błotem i krwią rękoma pudełko pączków.
Ruszył do domu.
Czyli Chester nadal woli narkotyki od Nikoli i obwinia Sykesa za jej odejście.
Od początku nie darzył wokalisty zbytnim uczuciem. Chciał się go pozbyć, ale nie musiał się zbytnio wysilać. Bennington sam spieprzył sobie życie.
Otworzył drzwi od mieszkania, modląc się, by czarnowłosa nie wróciła jeszcze do domu.
-Oliver? - usłyszał jej melodyjny głos. Westchnął i zaczął wymyślać sobie wymówkę.
Gdy go zobaczyła, zakryła usta dłonią. Uśmiechnął się i pokazał jej pudełko.
-Mam pączki! - krzyknął.
-Cholera, co ci się stało?!
-Kupowałem pączki! - skrzywił się, kiedy ból się nasilił.
-Musiałeś w tym celu się pobić i wpaść w błoto? - spytała zdenerwowana i zaczęła wyjmować apteczkę.
-To jedyna droga do Królestwa Pączków, gdzie odniosłem zwycięstwo nad....yyy... Okrutnym Księciem Piramidy Żywienia.
Czarnowłosa wybuchnęła śmiechem, a Sykes odetchnął z ulgą.
-No dobrze, dzielny sir Oliverze, idź do łazienki, zaraz cię opatrzę.
-Tak, pani - Dał Nikoli paczuszkę, a następnie pobiegł do łazienki.
Jego celem było, by zapomniała o Chesterze. Chyba wygrywał.
______________________________________
Nie zabijajcie mnie.
Wracam po długiej przerwie z takim krótkim gównem...
Ale cóż.
Wyszłam z wprawy, musiałam przez to przebrnąć. Mam nadzieję, że rozumiecie.
Następne rozdziały będą lepsze!
Powoli zbliżamy się do końca. Będzie mi ciężko rozstać się z tą kupą błędów i taniej fabuły, ale... też z Wami.
Znaczy nie odejdę z Bloggera, ale zdaję sobie sprawę, że część z Was nie czyta mojego drugiego bloga, TO MNIE BOOOLIII XD.
Dlatego cholernie zapraszam na mój drugi blog, gdzie nie ma Linkinów, za to jest Sykes i porypana fabuła, ale proooszę. Chociaż przeczytajcie i powiedzcie czy Wam się podoba. Nie chcę tracić ze wszystkimi kontaktu.
http://just-to-lose-control.blogspot.com/
Okej, teraz rozdziały na Powerless nie będą regularnie, a następny rozdział przewiduję w lipcu, a koniec bloga w sierpniu/wrześniu.
No to, papa.
Paczko najlepsze XD
OdpowiedzUsuńbedzie hepi end! Staniemy przeciwko Tobie i bedzie!
Kurwa jego mac, nienawidzę cie, a zarazem kocham, Katarzyno. Serio przestaniesz w końcu mnie dobijać i pocieszać jednoczesne?!!!!!!wkurwiona. Kochałam Benningtona, a teraz kocham Sykesa. No kurwa. Brak hepiendu?! No kurwa. Ej ni dobra, bo stoje na środku Tesco i czytałam i teraz pisze komentarz i ludzie na mnie patrza jak na idiotkę, wiec rządze rozdziału wcześniej! Baaaajoooo
OdpowiedzUsuńWeny
Pozdrawiam
Cholera. Czy tego Chestera już do reszty pojebało od tych dragów. Mialłwspaniałą dziewczynę, przyjaciół, a teraz co? Pudełko pączków? Jak nie będzie happyendu to cię znajdę i....ugh. Ciut, ciut bardziej polubiłam Olivera, ale szału dalej nie ma. Dobra, kończę ten smętny komentarz. Weny życzę i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńPodobał mi się ten rozdział.
Jednak...
Nie wiem co myśleć o Chesterze.
Szkoda mi go z jeden strony lecz z drugiej...
Mógł nie wracać do dragów i postarać się pogodzić z odejściem Nikoli.
Nie wiem co sądzić o Nikoli i jej matce.
W tej sprawie zostanę bezstronna.
Zauważyłam małą literówkę.
-Bałam się, że sobie nie poradzę bez Roberta. Że będzie mi ciebie przypominał.ę - to ę powinnaś skasować.
http://klucze-krolestwa.blogspot.com/2015/06/rozdzia-14_10.html - nowy.
No cóż,
Pozdrawiam gorąco i życze weny
Mika Shinoda
Em, cześć?
OdpowiedzUsuńMam dzień na komentowanie, więc odezwę się także tutaj.
Pff, a ja tam trwam wiernie przy Benningtonie :)
I chcemy Happyend!!
Bo cię znajdę i zabije xd
No to tak. Fakt, krótki.
Ale Okrutny Książę Piramidy Żywienia wygrał dzisiejszy dzień :p
Nadużywam emotikonek, wiem :)
Weny i zapału życzę, żeby rozdział pojawił się wcześniej <3
Baju
AshelostintheSounds
Pjona!
Nareszcie mam twojego bloga!
OdpowiedzUsuńDużo osób/blogów straciłam, bo nie miałam bloggera tylko w zakładkach w telefonie, a telefonu już niestety nie mam.
Twój blog bardzo mi się podoba, jest ciekawy.
Zapraszam do mnie, dopiero zaczynam :)
http://icantfeelyouthere.blogspot.com/2015/07/rozdzia-drugi.html
Życzę ci dużo weny :D
OMFG
OdpowiedzUsuńKURWA ZAPOMNIAŁAM O TYM BLOGU, NIE BYŁO MNIE TU W CHUJ CZASU, CHYBA Z 5 MIESIĘCY.
JEZU JAK JA MOGŁAM O TOBIE ZAPOMNIEĆ!??!
CZYTAŁAM INNE BLOGI PRZEZ TEN CAŁY CZAS, A O TYM ZAPOMNIAŁAM.
JESTEM OKROPNA.
ZAPOMNIAŁAM JUŻ O TYM, ŻE TY TEŻ WSZĘDZIE WPIERDALASZ 'XD', A PO WYPOWIEDZIACH BOHATERÓW WNIOSKUJĘ, ŻE TY TEŻ PRZEKLINASZ JAK JA.
Ogólnie to przed chwilą przeczytałam wszystkie rozdziały, ktorych jeszcze nie czytałam.
Genialne, genialne, genialne!
Srsl, nie wiem jakim kurwa cudem zapomniałam o tym blogu, jakie to smutne w chuj.
;__________;
A kiedy wracam tutaj na ojczyste ziemie (xD)
to ty mi tu piszesz, że niedługo koniec bloga.
Jezu napisałaś już 30 rozdziałów. To rzeczywiście niby czas na zakończenie. W końcu wszystko się kiedyś kończy. ALE I TAK BĘDĘ SMUTNA :')))
Ej, ej, ej!
Czy ty chcesz wpierdolić smutne zakończenie?
W sumie to by tu pasowa....Nie kurwa, mają być hepi endy.
Pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz.
Wybacz te wszystkie przekleństwa, ale zawsze przeklinam, gdy się cieszę. (???)
Dobra. Daj mi kredyt na ostatnie przekleństwo, bo muszę powiedzieć: 'Sykes, wykurwiaj mi stąd'
:)))))))))))))))))))))
Po tak długiej przerwie w komentowaniu i czytaniu wypadałoby życzyć weny...
Więc życzę Ci weny, sto lat (to się chyba życzy w urodziny xD), pieniędzy (because why not) i weny i weny i weny!
Ale mnie ręcę napierdzielają. Zaraz mi kciuki odpadną. Nie dość, że codziennie muszę ćwiczyć gre na perkusji, to jeszcze jakieś pokemonowe komentarze pisze. :')
Anywaaaayyyy
Czekam na kolejny, pozdrawiam!