piątek, 14 sierpnia 2015

"Przestanę, rozumiesz?"

31


 Zapukał delikatnie do drzwi gabinetu. Gdy zobaczył Annę, od razu się uśmiechnął.
Uwielbiał ją. Jej delikatne zmarszczki przy uśmiechu. Pełne szczęścia oczy.
Wciąż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Objął ją i czule pocałował.
-Cześć, skarbie - szepnął.
-Hej, wreszcie jesteś - Pocałowała go w policzek i usiadła przy biurku.
-Stało się coś? Tak nagle kazałaś przyjść - spytał zaniepokojony.
Uśmiechnęła się słabo i upiła łyk herbaty.
-Ann, mów.
-Powinieneś przyjść na kontrolę z Pikusiem - powiedziała oficjalnie i napisała coś na kartce papieru.
-Jesteś poważna? - Zaśmiał się.
-Dawno z nim nie przychodziłeś, znając wasze drogi spacerów, pewnie ma już kleszcza - ciągnęła.
Pokręcił głową i podszedł do niej.
-Kocham cię. A teraz powiedz o co chodzi - bąknął.
Popatrzyła na niego z powątpiewaniem i uśmiechnęła się.
-Jestem w ciąży, Mike.
 Przez chwilę nic do niego nie docierało. Złapał się za głowę i westchnął.
-Będziesz tatą - szepnęła, obawiając się reakcji.
Na jego twarzy zawisł wielki banan. Roześmiał się i przytulił ją najmocniej, jak potrafił.
Cieszyli się oboje. W oczach kręciły mu się łzy.
Będzie tatą... 




~*~




Wiecie jak to jest, kiedy cały świat się zatrzymuje? Kiedy nie liczy się nic, oprócz jednej osoby?
Wiecie jak trudno odrzucić chęć rzucenia się w ramiona tej osobie?
Tak właśnie czuła się Nikola, bacznie obserwując blondyna. Wszystko wokół nich jakby zamarło. Liczyły się tylko jego ciemne, puste oczy.
Próbowała spojrzeć na niego najbardziej pogardliwie jak potrafiła, ale czuła łzy, lecące jej po polikach.
Powoli zbliżał się do niej, a jej jeszcze bardziej biło serce.
To wydawało się dla niej nierealne.
W ostatnim czasie wszystko stało się tak szybko, nawet nie zauważyła, że Oliver zajął miejsce Chestera.
Myślała, że przywykła. Że wszystko zrozumiała i zaakceptowała.  Nogi miała jak z waty, pragnęła do niego podejść, powiedzieć mu, jak bardzo za nim tęskniła.
 Stanął przed nią, gibiąc się. Dotykał jej twarzy, szyi, dłoni. Nie wiedział, czy to ona.
Nie mógł sobie ufać. Jej dotyk, zapach był tak odległy. Musnął jej wargi.
Poczuł słony smak łez.
Były prawdziwe.
Ona tu była.
Objął ją i pogłębił pocałunek.
Odzyskiwał świadomość, ale nie obchodziło go to, że są w pracy czarnowłosej. Delektował się każdą sekundą jej obecności.
Potrzebował jej. Kochał ją najbardziej na świecie i żałował każdego słowa, czynu, które zrujnowały ich związek.
Dotknęła jego polika i oderwała się.
Mgła, która zasłaniała mu widoczność, zniknęła.
Postać Nikoli wyostrzyła się.
Rozpłakał się jak małe dziecko.
Stała nieruchomo, nie wiedząc co zrobić.
-K..kocham... kocham cię - wybełkotał.
Rozejrzała się po kawiarni. Ludzie nie spuszczali z nich wzroku. Wzięła głęboki oddech i wyprowadziła go na zewnątrz.
Patrzył na nią załzawionymi oczami, a ona z trudem zmuszała się do przemówienia.
-Chester ja... - zaczęła, ale on znowu ją objął.
-Ja wiem, że ja cię skrzywdziłem, że zawiodłem wszystkich, ale ja przestanę. Naprawimy to. Wszystko zaczniemy od nowa - szeptał.
Znów połączył ich wargi, ale Nikola nie odwzajemniła pocałunku.
Puścił ją i wbił wzrok w buty.
-Ale ty masz Olivera, prawda?
-Chazzy, to nie tak... - mruknęła.
-A jak? - Pociągnął nosem, patrząc na nią jak skarcone dziecko.
-Ciągle coś do ciebie czuję, ale...
-Ale jesteś skończonym kretynem, ćpunem, alkoholikiem i nie umiesz docenić tego, co masz - Zza rogu wyłonił się Oliver. Mrożącym wzrokiem spoglądał to na mężczyznę i czarnowłosą.
Nikola odsunęła się od nich, coraz bardziej zbliżając się do ulicy. Zjawił się w złym miejscu i w złym czasie.
-Odpierdol się od niej - warknął Sykes, podchodząc do Nikoli.
Bennington cofnął się o krok, ale był gotów do ataku. Miał ochotę uciec, lecz chciał walczyć. Odzyskać ją.
-Ona nie chce cię znać! - krzyczał brunet.
Był wyższy od niego. Mark miał rację. Sykes mógłby zabić go jednym ruchem. Przez chwilę poczuł strach, który zmienił się w adrenalinę.
-Gdybyś ją kochał, nigdy w życiu byś jej nie pobił! - wypominał mu.
Przed oczami zobaczył noc, w której podniósł na niej rękę. Był naćpany. Przez Marka. Pragnął skulić się pod natłokiem wspomnień.
Poczuł mocne kopnięcie w brzuch. Upadł, a ustami wypluł krew. Nim zdążył upaść, Oliver zadał kolejny cios. Słyszał stłumione krzyki Nikoli i warknięcia Sykesa.
Zasłużył na to. Dobrze o tym wiedział.
Brunet odszedł od niego, a on zmusił się do otworzenia oczu.
Ujrzał jak ciężarówka uderza w drobne ciało Nikoli.





___________________________________

NIE ZAPIERDALAJCIE MNIE JESZCZE JEDEN ROZDZIAŁ I EPILOG, ALE NIE ZAPIERDALAJCIE MNIE.
Przepraszam, że rozdział taki krótki i po długim oczekiwaniu. Na Lose Control pewnie też coś dodam jeszcze w tym tygodniu.
Więc, na razie hepiendu nie ma, ale jeszcze wszystko możliwe.
Jeżeli są jakieś błędy to napiszcie.
A i jeżeli któraś z Was chce mieć ze mną jakiś kontakt, to zapraszam na aska, tam podam fejsika.
No nic.
Idę pisać dalej.






4 komentarze:

  1. Mike tatusiem! *_*_*_*_*_*_*_*
    Nom... Ym... Rozdział dobrze mi znany, wysyłany kilkakrotnie, w końcu Ci pomagałam.
    I bardzo dobrze wiesz, że aj lof połerles! No, ale co dobre, to się szybko kończy.
    Mam nadzieję, że jeszcze będzie coś w stylu Power...
    Rozdział cudowny, nadal jaram się Mikim.
    Szkoda Niki. :(
    Dobra, ja idę paczać na Karola!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mike zostanie tatą jak fajnie :-)))
    Podobalo mi się spotkanie Chazza i Nikolii.
    Strasznie mi się podobala końcówka.
    Sorki nie mam weny na komentarz.
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam

    Mika.
    P.S. Prosilabym abyś poinformowywala mnie o nowych rozdzialach w zakladce "SPAM"

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurwa mac.
    Dziekuje, tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde...Olivier...nienawidzę go!
    Biedny Chaz i Nikola ;-;
    Mike będzie tatą to super, ale ta końcówka.
    Przestraszyła mnie xd
    Niech oni nje umierają noo.
    Życzę ci weny i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń