sobota, 24 października 2015

"To nie był sen"

32


Otworzył oczy.
To nie był sen.

Z trudem wstał z łóżka, w którym niedawno spał z Nią.
Upadł na kolana pomiędzy pustymi butelkami wódki. Krzyczał.
Kochał Ją. Cholernie Ją kochał.
I musiał pogodzić się z Jej stratą.
Uderzył rękoma w podłogę. Odłamki szkła wbiły się w skórę.
Nie panował nad sobą.
Gdy zamykał oczy, widział wypadek.
To była jego wina.
Płakał.
Słyszał jej śmiech. A następnie krzyk.
Nie zasługiwała na śmierć.
On powinien umrzeć.

Czemu los odebrał Ją, chociaż  była tak dobra?


Pamiętał.
Mieli być już razem.
Przecież szło tak dobrze.


W rogu pokoju leżały jej ubrania. Na biurku świeczki, których zapach uwielbiała. Dzień wcześniej zapaliła je, uśmiechając się uroczo.
Wyciągnął rękę ku wspomnieniu.
Krztusił się łzami.

Nie ma Jej tu.



~*~


-Pan jest z rodziny poszkodowanej? - Usłyszał.
Wstał z zimnej podłogi, stając przed lekarzem.
-Jestem narzeczonym - odpowiedział, wycierając łzy.
-Stan pani Harrington jest... Bardzo zły. Szanse na przeżycie są nikłe... Jeśli jednak jakimś cudem przeżyje, będzie sparaliżowana od pasa w dół.

Zdawał sobie z tego sprawę.
Nie tracił nadziei.
Chciał, by żyła.

-Czy... Mogę ją odwiedzić?

Mężczyzna kiwnął lekko głową.

Uchylił drzwi sali.
Widząc Ją, następne łzy spłynęły po jego polikach.

Szanse na przeżycie są nikłe.

Dźwięk maszyn przypominał mu pisk samochodu.

Dławiąc się, podszedł do szpitalnego łóżka.
Wydawała się taka drobna.
Bandaż, który zakrywał połowę jej twarzy, był zakrwawiony.

-Odezwij się. Błagam. Kocham Cię - wyszeptał, klękając przy szpitalnym łóżku.
Złapał Ją za posiniaczoną dłoń.
-Kocham cię najbardziej na świecie...
To... To nie miałaś być ty... T-to ja powinienem teraz tu leżeć. To ty pomogłaś odnaleźć mi mój sens życia. Ty byłaś sensem mojego życia. Wciąż nim jesteś i zawsze będziesz. Gdyby nie ty... Pewnie dawno bym już leżał gdzieś zaćpany w rowie.
W ostatnim czasie stoczyłem się... Nienawidzę siebie za to, że cię zostawiłem. Nie poddawaj się. Będę z tobą mimo wszystko.

Przerwał, spoglądając na nią z nadzieją.
Że otworzy oczy.
Że ściśnie dłoń.

Ciszę zagłuszał tylko pisk maszyn i jego głośny szloch.

-Nie chcę oglądać twego imienia wyrytego w marmurze! - krzyknął.

Ale ona wciąż nie odpowiadała.

A wtedy jej serce przestało bić.

~*~

-Będziemy jedną, wielką, wspaniałą rodziną! - ekscytował się Mike.
Anna uśmiechała się pobłażliwie, głaszcząc się po jeszcze szczupłym brzuchu.
-Nikola będzie chrzestną! A Brad chrzestnym! Wyobrażasz sobie Roba jako dobrego wujka? Boże, Ann, jestem taki szczęśliwy! - Ucałował ją w czoło, a ona roześmiała się.
-Wiem, Mike, widzę! Spokojnie, jeszcze będzie czas na planowanie!
-Ale ja już mam taki super plan na pokój mojego małego Shinody!
-Albo małej! - wtrąciła.
-Ja czuję, że to będzie chłopiec!
Pokręciła głową i odsunęła się od Michaela.
Nagle w jego kieszeni zawibrował telefon.
Zmarszczył brwi, kiedy ujrzał numer Chestera. Serce podskoczyło mu do gardła, ale szybko odebrał połączenie.
-Halo, Chester? - zapytał zaniepokojony.
Po drugiej stronie słuchawki słyszał płacz.
-Halo? Wszystko w porządku?
Nie miał z nim kontaktu przez długi czas. Obawiał się o niego.

-Mike. Ona nie żyje.
Wiedział, o kogo chodzi.

-Przyjedź do szpitala. Błagam.

Nim zdążył zareagować, Bennington rozłączył się.
Przez chwilę stał i ślepo wpatrywał się w Annę.
Gorące łzy zleciały po jego twarzy.
-Co się stało? - spytała i otarła jego łzy.
-Nikola nie żyje.
Wtuliła się w niego, płacząc razem z nim.

________

Mówiłam, że nie będzie hepiendu? Mówiłam?!

Jeszcze epilog i koniec tego gowna, z którym jestem niesamowicie związana.
Wybaczcie za długość tego rozdziału, ale nie byłam w stanie napisać więcej.

Trochę mi smutno było to pisać XD

Od razu mówię, że nie wiem kiedy będzie epilog.
Będzie wymagał ode mniee wielkieego zaangażowania, bo będzie przedstawiał dalsze życie prawie każdego bohatera z Powerless.
Oprócz Nikoli, bo ona już ded XD
No i oprócz tych blondynek z początku tego bloga, ktoś je jeszcze pamięta? XDDD

Ja idę nadrabiać zaległości na blogach (a następnie uczyć się chemii), a Was zapraszam na mojego drugiego bloga!
Zaglądajcie na niego, w końcu na pewno założę bloga o Linkinach!

Komentujcie!

5 komentarzy:

  1. Płaczę, płaczę.
    Dobrze wiesz, że jestem z nią niesamowicie zżyta.
    Rozdział cudowny. Podziwiam Cię, że potrafiłaś to napisać.
    Brak słów.
    Faktycznie krótki.
    Mimo to rozdział cudowny.
    Boże jak będzie mi brakowało Powerless...
    Może namyślisz się na jeszcze kilka rozdziałów?
    Np. 1- pogrzeb
    2- zycie kogos tam
    3-kogos tam
    4-kogos tam
    5-kogos tam
    6-kogos
    7-tu tez
    8-i tu
    9- i td
    I dopiero epilog?
    Nie rob mi tego:(
    +miło ze wspomniałaś o moim pomyśle z wózkiem inwalidzkim
    Ale ona miała przeżyć!!!!
    Ech no nic :(
    Namyśl sie jeszcze :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Na jedno i fajnie że nie ma happy end bo czasami jest potrzbne aby nie pisac szczęśliwych zakończeń.
    Mi się osobiście podobal ten rozdzial.
    Nie mam za zle że Nikola nie żyje.
    No Czesiek się kompletnie zalamie.
    Jezu lepiej już spadam bo nie chce pisać glupot które przychodzą mi do glowy.
    No i zapraszam do siebie na kolejne rozdzialy :-)
    Pozdrawiam i życze weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://klucze-krolestwa.blogspot.com/2015/11/rozdzia-21.html - nowy. Zapraszam

      Usuń
  3. Błagam, tylko nie zabijaj Chestera!!!!





    To jedyne co jestem w stanie napisać :((((((





    WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcześniej miałam taki ładny komentarz, ale się usunął... eh.
    Zgadzam się z Miką, że z czasem happy end'y robią się takie... nudne, pospolite. Wszędzie to samo. Ale... właśnie w tym opowiadaniu widziałam happy end. Zwycięstwo miłości z nałogiem. Szkoda, że nie tak wymyśliłaś sobie plan na to opowiadanie. Wielka szkoda.
    Jest też to rozdział, który najmniej mi się podoba. Nie chodzi tu nawet o treść, ale... styl się nie zmienia, skądże. Może serio chodzi o wydarzenia tu zawarte i przez to czuję wstręt? Nie wiem. Po przeczytaniu tego rozdziału nic nie czułam. A no może czułam gniew za uśmiercenie Nikoli, lecz założę się, że każdy czytelnik związany z tym FanFiction'em jest na Ciebie zły za ten czyn. Ja na swój sposób jestem związana z Twoją kreatywnością ponieważ był to jeden z pierwszych Fanfiction, które zaczęłam czytać i nakłonił mnie do pisania swoich.
    Jest mi niezmiernie przykro, że to koniec z Nikolą, Oliverem, Chesterem i chłopakami. Chociaż Majk będzie ojcem.
    Mam nadzieję, że nie pokażesz w epilogu, jak Sykes popada w depresję i popełnia samobójstwo, a Chester popada z powrotem w nałóg i przegrywa z nim w pewien dzień, kiedy po raz ostatni zamyka oczy po przedawkowaniu. To co wymieniłam, ma nke nie być w epilogu.
    A teraz weny na Lost Control, żebyś tego opowiadania nie skończyła w ten sposób, co te.

    OdpowiedzUsuń