piątek, 29 stycznia 2016

Epilog - Chester Bennington



 Zatrzymał samochód przy cmentarzu.
Wyłączył radio, w którym grała jakaś smętna ballada. Westchnął, poprawiając okulary i wyciągając znicz z torby.
To już pięć lat.
Poczuł ukłucie w sercu.
Wciąż za nią tęsknił.

 Telefon zaczął wibrować. Wyjął go z kieszeni i wcisnął zielony przycisk, by odebrać połączenie od Lauren.
-Cześć, kochanie - kąciki jego ust automatycznie powędrowały w górę.
-Cześć, tęsknię, wiesz? - Usłyszał.
-Ja też bardzo tęsknię. Cieszę się, że jutro wracasz - mówił, głaszcząc kierownicę.
-Ja też, Chazz, ja też. A jak mały?
-Anna z Mikiem go na dziś przygarnęli, muszę pozałatwiać parę spraw na mieście. Mam dla ciebie niespodziankę z okazji naszej rocznicy!
-Pamiętałeś!
-Ja bym zapomniał?
-Chazz, muszę kończyć, mam następną terapię, zadzwonię wieczorem, pa - Rozłączyła się.

Pięć lat.

 Rzucił telefon do schowka i zmrużył powieki. Ciągle widział wypadek.
Byłaby tu.
Otarł łzę i wyszedł z pojazdu.
Otworzył bramę cmentarza i wolnym krokiem skierował się do ostatniej alejki.
 Od jej śmierci wszystko się zmieniło. Stracił cały świat, ale potem go odzyskał. Jego przyjaciele nie pozwolili mu się załamać. Skutecznie powstrzymali go od samobójstwa.

Pokochał Lauren.

Obiecał sobie, że nigdy nikogo nie pokocha. Że zostanie sam, aż do zasranej śmierci. Jednak Nikola by tego nie chciała.
Nie było dnia, w którym o niej nie myślał.
Stanął przy jej grobie, powoli odczytując napis.


Nicole Emilly Harrington
Żyła lat 19
Zmarła śmiercią tragiczną 23 marca 1997 roku


-Zostawiłaś mnie - wybełkotał. Poczuł słone łzy na ustach. - Myślałem, że się z tym pogodziłem... Cholera... Nie obwiniam już siebie ani Sykesa. To musiało się stać, nie mogliśmy na to wpłynąć - jego słowa wplątywały się w wiatr. - Z biegiem czasu zrozumiałem, że takie już było nasze przeznaczenie. Okropne fatum, które wisiało nad naszymi głowami od zawsze - Schylił się i zapalił znicz.

  Rok po jej śmierci znów trafił do ośrodka. Tym razem spędził tam całe pół roku, starając się wyjść z tego gówna. Dał radę. Miał wsparcie przyjaciół.

 Dwa lata po jej śmierci ich zespołem zainteresowała się wytwórnia, otwierając im drogę do kariery. Budował swoje życie na nowo, starając się nie upaść. Otworzył się na ludzi, odnowił kontakt z Lauren.

 Trzy lata po jej śmierci wyjechał w trasę koncertową. Pokochał to. Zaangażował się w muzykę całym sobą.
Okazało się, że Lauren jest w ciąży. Pobrali się i założyli szczęśliwą rodzinę.

 Cztery lata po jej śmierci wyjechał w następną trasę koncertową i rozpoczął pracę nad nową płytą. Ludzie uwielbiali ich muzykę, a on uwielbiał ich. Poczuł smak szczęścia, prawdziwego szczęścia.

 Pięć lat po jej śmierci wrócił do Los Angeles.

Zatrzymał się.
Wspominał wszystko.

Jak wszedł do pokoju, w którym odbywała się terapia, i ujrzał ją.

Wspominał ich pierwszą rozmowę, pierwszy pocałunek.
Otwieranie się Nikoli, by zaraz potem znowu się zamknąć.

Tęsknił za nią, tęsknił, tęsknił, tęsknił.


Pamiętał przeprowadzkę.
Myślał, że tak będzie zawsze.
Że stworzą szczęśliwą rodzinę.


To nie było im pisane.



 Podjeżdżając pod dom Mike'a, widział ogromne zamieszanie. Tłum ludzi obserwował, jak karetka zabiera ciało w czarnym worku.


 Nie myślał wiele, kiedy wyszedł z samochodu i podbiegł do całego zdarzenia. Zaczepił pierwszego lepszego przechodnia.
-Przepraszam. Czy wiadomo kim był ten człowiek? - Nie wiedział, czemu to zrobił. Obawiał się czegoś, co w sumie wydawało się nierealne.
-Pan Sykes - Kobieta odpowiedziała obojętnym głosem.



  Zrobił to.


Chester wziął głęboki oddech, przepychając się przez ludzi.

Czuł wyrzuty sumienia. Nie darzył go szczególną sympatią, jednak obudziła się w nim chęć pomocy.

Było już o wiele za późno.

Wsiadł do samochodu, uspokajając oddech.
On sam był blisko tego.
Skończenia swojego życia.



Nie starczyło mu odwagi i nie potrafiłby tego zrobić swoim przyjaciołom.

























3 komentarze:

  1. Ojej. To jest takie... wow. Podoba mi się ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. 10/10
    W tym epilogu... Pokazałaś, że ludzie jak szybko przychodzą, tak prędko odchodzą.
    Czytając nagłówek na jej nagrobku... Łzy mimowolnie zebrały mi się w oczach.
    Czytając to przypomniałam sobie, jak to cudownie było czytać tego bloga, brnąc w dalsze rozdziały...
    Czekam na dalszy ciąg...
    Weny sardynko 💞

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewalam się że będę dwa epilogi.
    Hmm Podobal mi się i to bardzo lepszy niż wcześniejszy.
    To koniec historii. Tragedia rozlączyla kochających się ludzi. Lecz nie zawsze jest Happy End.
    No więc to chyba tyle
    Pozdrawiam

    M.S.

    OdpowiedzUsuń