niedziela, 16 lutego 2014

"Ja po prostu nienawidzę ludzi, proste"

2

Młoda dziewczyna wpatrywała się bezmyślnie w okno. Wysoki blondyn działał jej na nerwy. Wszyscy polecali jej ten ośrodek, bo można czuć się jak w domu tylko, że terapie wkradały się w się w codzienny plan. Głośno westchnęła. Nie chciała być w tym miejscu, z tymi dziwnymi ludźmi. Zastanawiała się, co pocznie jak wyjdzie z tego szpitala. Śmierć. Tylko to krążyło jej po głowie. Może się przez przypadek utopi? Nie. Czytała kiedyś, że zanim topielec umrze, jego płuca wypełniają się krwią, stanowczo chciała tego uniknąć. Pragnęła czegoś bardziej bolesnego, tak aby mogła odpłacić Bogu swoje grzechy.
Przejechała palcem po ranach na nadgarstku. Zaśmiała się. Jak mogła zadawać sobie tak małe rany? Jak te zdesperowane nastolatki? Puszczające się dziwki? Wstała z fotela i sięgnęła do toreb. Rozpakowała swoje ciuchy do ciemnych szafek i rzuciła się na łóżko.
Siedziała w ciemności. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała.
Drzwi otworzyły się cicho.
-Nikola, chodź jedzenie jest. - Melodyjny głos, którego nienawidziła rozpłynął się w jej uszach.
-Nie, wyjdź stąd. - Oznajmiła szorstko.
Blondyn westchnął i wyszedł z pokoju. Zaniepokoił się stanem dziewczyny. Usiadł na krześle i zabrał się za posiłek. Frytki i kurczak to nie był wielki luksus, ale jak na ośrodek było nieźle. Wyciągnął telefon i zadzwonił do Mike'a. Wiedział, że już jutro zabiorą telefony, a rozmawiać będzie można tylko raz na miesiąc. Przełknął jedzenie i wykręcił numer przyjaciela.
-Halo? - Odezwał się Mike.
-Cześć, możesz gadać?
-Tak, co się stało? - Spytał wyraźnie zaniepokojony.
-Nic tylko... Jutro zabierają telefony i wiesz chcę porozmawiać...
-Ok, mów śmiało.
-No, bo w tej terapii jest taka dziewczyna o podobnych przeżyciach, co ja i ona się teraz nie odzywa. Jest małomówna. - Zaczął.
-Dobrze, Chaz. Każdy musi się otworzyć. Widocznie dla niej to nowa sytuacja. Wiem, że chcesz jak najlepiej dla osób co przeszły to samo co ty, ale niektórym się nie da pomóc.
Nagle ktoś wszedł do pokoju. Chester szybko się rozłączył i schował telefon w obawie, że to pracownik ośrodka.
Kamień spadł mu z serca, gdy zobaczył, że to tylko Nikola.
Ominęła go i zgrabnie sięgnęła po talerz.
W końcu zebrał się na odwagę.
-Czemu nie dajesz sobie pomóc? - Spytał drżącym głosem.
-Bo ci ludzie nie chcą mi pomóc. - Odparła.
-Każdy człowiek pomaga sobie nawzajem. - Nie dawał za wygraną.
-Ja po prostu nienawidzę ludzi, proste! Kurwa! Zabijamy siebie nawzajem! Czy widzisz gdzieś dobro? Nie.
Bogaci zabierają biednym! Dla nas ćpunów nie ma miejsca w tym świecie. - Wybuchła.
Chester zamarł. Nie wiedział, że w niej drzemią aż takie uczucia. Podszedł do niej i przytulił.
Nagle Nikola odepchnęła go i pobiegła do swojego pokoju. Nie była podatna na dawane jej uczucia.
Chazy wpadł w zakłopotanie. W końcu postąpił nieodpowiednio. Ona też ma uczucia. Nie chce czyjejś bliskości.
Przecież on właśnie przytulił nieznaną mu osobę!
On nic o niej nie wie! Złapał się za głowę i usiadł na fotelu...

~*~

W ciemności można było dostrzec Nikole.
Siedziała przerażona na łóżku. Co tego, że przeżyli prawie to samo w przeszłości? Mu się dobrze wiedzie, a jej? Pomyłka jej rodziców, chamska szmata chodząca po ulicach Los Angeles szukając dobrego dilera.
Resztki pieniędzy ukradzionych jakimś idiotom wydawała właśnie na dragi. Chciała przestać... ale nie potrafiła.
Spojrzała na zegarek.
20:34
Wstała i sięgnęła po jej rzeczy. Poszła się umyć, aby móc spokojnie pójść spać. Obawiała się, że Chester coś jej zrobi po drodze. Przełknęła ślinę i ruszyła.
Gdy tylko ją zobaczył, wstał. W głowie dziewczyny zapaliła się czerwona lampka.
Zbliżył się do niej. Cofnęła się, a wtedy z jego ust padło słodkie: Nie bój się. Chcę cię tylko przeprosić za moje skandaliczne zachowane.
I po prostu odszedł do swojego pokoju. Uspokoiła się. To nie był żaden gwałciciel, ani psychopata. Może się to wydać zabawne, ale Nikola zawsze uważała kogo spotyka. Nigdy nie ufała mężczyznom do końca.
W końcu weszła do łazienki. Rozebrała się i wskoczyła pod prysznic. Chłodna woda pieściła jej ciało. Chwyciła gąbkę i nalała na nią fioletowy żel do mycia. Umyła każdą cześć ciała, spłukała się i umyła włosy.
Wzięła ręcznik i wytarła się. Założyła luźną bluzkę i dresy służące jej za piżamę. Stanęła przed lustrem.
Mimo, iż nie malowała się nalała tonik na okrągły wacik i oczyściła twarz, następnie umyła zeby, a na sam koniec zajęła się za rozczesywanie kruczych kudłów. Po skończonej wieczornej rutynie wyszła z łazienki.
Przez chwilę kusiło ją, żeby wejść do pokoju Chestera, by go przeprosić, ale jej natura zwyciężyła walkę i pozostała mu obojętna. Jeszcze raz spojrzała na zegarek.
21:03.
Chyba czas położyć się spać. Wsunęła się pod ciepłą kołdrę i oddała się w objęcia Morfeusza.

~*~
Leżał samotnie w ciemnym pokoju. Ciągle rozmyślał o całym incydencie. Zdążył już wziąć krótki prysznic.
Kołdra sięgała mu do brody. Pewnie teraz chłopaki bawią się w najlepsze. Nie chciał tej pieprzonej terapii. Uważał ją za zbędną w swoim przegranym życiu. Nikt nie chce mieć do czynienia z ćpunem, prawda?
Przekręcił się na drugi bok.Chciał zadzwonić do Mike'a, ale ten pewnie ma już zajęcie.
Czuł się okropnie, musiał się komuś wyżalić. Jego dzieciństwo zostało zniszczone. W dorosłym życiu też nie zapowiada się najlepiej. A może by tak, ze sobą skończyć?
Przecież przez sześć miesięcy będzie torturowany.
Może nie tak fizycznie, lecz psychiczne. Będzie musiał przeżywać wszystko od nowa. Te pierdolone kilkanaście lat, już zupełnie zapomniane dadzą mu się we znaki. Nie mógł się z tym pogodzić.
Nikt go nie zrozumie. Każdy ma go gdzieś. Mimo zapewnień chłopaków z zespołu wciąż ma wątpliwości.
Pewnie teraz siedzą i rozmyślają czy branie Chestera Charlesa Benningtona do kapieli było dobrą ideą.
Zastanawiała go jeszcze tylko jedna rzecz, może nie rzecz, a człowiek. Mianowicie Nikola.
Miała bardzo ciekawą osobowość, jednak mężczyzna jest za bardzo ufny. Wierzy we wszystko co mu się mówi.
Przecież mogła go owinąć wokół palca. Była piękna. Dziwił się, że nie jest zaręczona, zamężna czy coś w tym stylu. Cholernie go to zastanawiało. Postanowił, że Nikola to będzie jego zagadka na te pół roku.

~*~
Delikatne promyki słońca pieściły ją po polikach. Otworzyła lekko oczy i mimowolnie się uśmiechnęła widząc wiosnę za oknem. Przeciągnęła się, zwinnie jak kotka. Wstała i pierwsze co po tym zrobiła to spacer do okna. Otworzyła je i zaciągnęła się zapachem roślin budzących się do życia. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej niebieską koszulę w kratę, zwykłe jeansy, bieliznę. Założyła kapcie i ruszyła do łazienki.
Tam ubrała się, umyła zęby i twarz. Następnie założyła swoją pieszczochę z ćwiekami na nadgarstek i wisiorek od ojca na szyję. Związała włosy w niechlujnego koka i wyszła z łazienki. Chester jeszcze nie wstał. Godzina 6:37, nie dziwiła mu się, w końcu do terapii mają jeszcze z osiem godzin.
Wracając napotkała Chestera. Przeklęła pod nosem widząc go. On tylko uśmiechnął się do niej i poszedł do kuchni. Nie darzyła go zbytnio sympatią, ani też nie zamierzała tego robić, ale miał w sobie coś interesującego, co chciała za wszelką cenę poznać, lecz ona tylko próbowała stłumić tę zachciankę.
Zaczęła nucić pod nosem piosenkę jakiegoś zespołu.
Puncture me, make me feel like I am real...
Usiadła na parapecie patrząc na życie za oknem.
Torture me, drag me under you.
Ktoś otworzył drzwi od jej pokoju. Nie zwróciła na to większej uwagi dopóki głos Benningtona nie rozpłynął się po pokoiku.
Tide lifts me up and down
Zdezorientowana popatrzyła na mężczyznę. Ten stał w drzwiach z uśmiechem.
Tide makes me shut up
Odwróciła się w jego stronę.
-Znasz ten tekst? - Spytała.
-Ciężko nie znać, jak się samemu pisało. - Uśmiechnął się zalotnie.
Nikola nie mogła uwierzyć. Wokalista jednych z jej ulubionych zespołów, które się rozpadły właśnie stał przed nią.
-Nie poznałaś mnie. Nie dziwię się. Po tamtym Chesterze Benningtonie zaginął szlak. Więcej tatuaży i zero dredów. - Kolejny raz się uśmiechnął. Może uda mu się wreszcie normalnie pogadać z dziewczyną?
-Wyjdź. - Powiedziała ostro.
Chester nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zawiedziony wyszedł z jej pokoju.
Usiadł na fotelu przed małym telewizorem, ale go nie włączał. Nie było sensu...
- Life is much to short to be intoxicated... - Wydało się z jego ust. - Life is much to short to be drag...
Kolejny raz go zaintrygowała, ale dała mu tak zwanego "kosza".
Skupił wzrok na beżowych ścianach. Chciałby ją naprawdę poznać. Czy prosił o tak wiele?
-Chester? - Usłyszał melodyjny głos kobiety.
Gwałtownie się odwrócił.
-Tak?
-No, bo ja bym cię chciała przeprosić.
Zaciekawiony wstał w jej kierunku, w oczach miała łzy.
-Za co? - Spytał dociekliwie.
-Za to, że ktoś w tym życiu wreszcie chce mnie poznać, a ja to odrzucam.
Tak, to prawda. Przełamała się i sama zaczęła rozmowę, możliwe, że stara Nikola odeszła?
Niespodziewanie go przytuliła.
 Chester stał w bezruchu, ale po kilku sekundach odwzajemnił uścisk.
-Proszę, nie myśl, że jestem dziwką na kasę. Przepraszam cię nie dlatego, że jesteś moim ulubionym wokalistą, ale dlatego, że coś sobie teraz uświadomiłam.
-Cii, spokojnie. - Uciszał ją.
Stali tak z dwie minuty, po czym Nikola oderwała się od niego tak samo jak wtedy i trzasnęła za sobą drzwiami.
Westchnął.
To była naprawdę tajemnicza dziewczyna.
Widać było jak bije się z myślami, w końcu dała radę i go przeprosiła, ale potem odzyskała swoją wolę i zostawiła go w tyle. Tak, to cała Nikola.

~*~
Chodziła nerwowo po pokoju. Oddychała szybko i ciężko.
-Co ja zrobiłam?! Co ja do cholery zrobiłam?! - Pytała sama siebie.
Właśnie przed chwilą go przytuliła.
Pomyśli, że jest jakąś psycholką, ćpunką i psycholką.
Usiadła na łóżku i przetarła oczy dłońmi.
-Boże, co się ze mną dzieje?
Za dziesięć minut ma zacząć się terapia.
Wstała i wyprostowała się.
Związała włosy w ślepy kucyk i wyszła z pokoju. Okazało się, że Chester stał non stop przed jej drzwiami. Zmieszała się. Ruszyła ku wyjściu z domu, gdy Chester złapał jej dłoń i szepnął jej prosto w oczy.
-Proszę, nie ukrywaj się. Nie każ mi cierpieć.
Wyrwała dłoń z jego uścisku i wyszła pod wskazaną salę.
Usiadła na miejscu, które zajęła wczoraj. Zaraz po niej wpadł Chester.
Starsza kobieta zaczęła swoją codzienną mowę.
-Witam was. Dzisiaj będziemy po prostu rozmawiać o problemach. Może zacznijmy od tego, że musicie oddać telefony.
Blondynki jęknęły i oddały komórki. Chester zrobił to samo.
Gdy wszyscy oddali sprzęty, starsza kobieta spojrzała znacząco na Nikole.
-Nie mam telefonu, sprzedałam, żeby kupić dragi. - Powiedziała z przekąsem.
Blondynki z trudem powstrzymały śmiech.
-Dobrze, że nie dopuściłaś się sprzedania własnego ciała. - Szepnęła kobieta, lecz każdy dobrze to słyszał.
Nikola otarła ukradkiem jedną łzę, ale tylko Chester to zauważył.



_________________________________________________________________________________
Tekst piosenki:
Grey Daze - Drag
Zespół rozpadł się po tym, jak Chester odszedł do Linkin Park.

1 komentarz: