3
Czy ona to zrobiła? Czy ona ukazała światu swoją łzę? Łzę, której nikt nie widział w jej oku od dziecka?
Była zła na siebie, że to zrobiła, że nie zapanowała nad emocjami. Wiedziała, że nikt z pokoju tego nie zobaczył, ale poddała się swoim uczuciom!
-Nikola! Skup się. - Krzyknęła starsza kobieta.
Spojrzała na nią z pod brwi. Czy mogłaby jej dać wreszcie spokój? Dziękuje jej za taką pomoc.
Zaczęła bawić się wisiorkiem na szyi. Jeszcze tylko 10 minut i wróci do pokoju, zrobi sobie krzywdę za to, że ukazała łzę.
-Nikolu, powiedz o tym, co chcesz zrobić jak wyjdziesz za pół roku z tego szpitala? - Wyrwała ją z myślenia.
Co miała powiedzieć? Że się zabije? Wtedy zamkną ją w psychiatryku, codzienne terapie staną się udręką.
-Nic... - Wyjąkała.
Doktor pokręciła głową.
-Doktor Landry? - Do pokoju wszedł młodzieniec, o urodzie uderzająco podobnej do kobiety.
Był wysokim brunetem, lecz wyraz twarzy miał taki sam jak terapeutka.
-Ander, mam pacjentów, nie widzisz? Czego chcesz, mów szybko. - Zawstydzona kobieta wstała do niego.
Czyli starsza kobieta miała na nazwisko Landry, nawet się nie przedstawiła, no cóż, oni też nie znają swoich nazwisk.
-Mamo, ciocia Mauren miała wypadek. - Wydukał.
Doktor złapała się za serce.
-O mój Boże...
-Nie żyje. Musisz pomóc Dianie. Załamie się. - Błagał.
-Macie się do siebie nie odzywać! Nie możecie być razem! - Ryknęła.
-Ale nie jesteśmy rodziną! NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ! Myślisz, że nie wiedziałem? Ha. Pieprzyć was wszystkich. - Mówiąc to wyszedł z pokoju.
Kobieta ledwo stała. Blondyn wezwał inne pielęgniarki. Terapia została zakończona.
Ucieszona Nikola wyszła z sali. Chciała już znaleźć się u siebie. Biegła. Biegła pomiędzy ludźmi. Czuła, że ktoś ją goni, więc przyśpieszyła. Kiedy dopiero znalazła się przy drzwiach mieszkania jej serce już nie szalało.
Weszła do pokoju i skierowała się do łazienki, po coś ostrego. Musiała się ukarać, za to, że ta mała łza dziś poleciała na jej poliku, musiała.
Przejrzała się w lustrze. Nienawidziła ojca i matki za to, że ją stworzyli. Chwyciła nożyczki.
Jedna kreska, druga. Czuła się świetnie. Zadawała sobie duże rany.
Wszystko przez jedną łzę.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Usłyszała głos Chestera.
-Nikola? Wszystko w porządku?
Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nikola? - Ponowił pytanie.
-Ta dziwka mnie pokonała! - Krzyknęła po chwili.
Nie wiedział o co jej chodzi...
Zaryzykował i nacisnął na klamkę. To, co zobaczył było przerażające.
Nikola leżała na podłodze raniąc sobie ręce.
Podszedł do niej i zabrał jej nożyczki. Szybko opłukał rany i przytulił.
-Co się stało? - Spytał.
-Kurwa, Chester, ja płakałam! Od kilkunastu lat pierwszy raz załkałam!
Chester nie rozumiał co w tym złego.
-Łzy to nic takiego. - Zaczął.
-Łzy to zwykły okaz słabości... Nienawidzę łez.
Opatrzył jej rany i zaprowadził do salonu.
-Czemu ty się mną opiekujesz? - Spytała zdziwiona.
Chester nie odpowiadał tylko poprawiał opatrunek.
Wyrwała mu rękę z uścisku.
-Poradzę sobie sama. - Zapewniła go.
Chester usiadł obok niej i westchnął.
-Nie! Nie poradzisz sobie sama! Ty chcesz się zabić, Nikola błagam cię. Proszę. Daj sobie pomóc. - Wybuchnął.
Popatrzyła na niego smutnymi oczami.
-Kurwa! Tobie przynajmniej się powodzi! Masz przyjaciół, pewnie kobietę, a ja? Ćpunka, która nie ma rodziny, nigdy nie zaznała miłości! Ty masz dla kogo żyć, ja w tym życiu jestem nieudacznikiem... - Również wybuchła.
Patrzyli na siebie przez chwilę, po czym Nikola uciekła.
Chester nie wiedział, co ma o tym myśleć. Dziewczyna chciała umrzeć. Zaczął nerwowo krzątać się po mieszkaniu. Może ją przeprosi? Nie wie. Jego umysł zajęła tylko Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Ona umrze.
Nikola.
Proszę.
Nikola.
Proszę.
Nie odchodź.
Nikola!
Ona nie płacze.
Nikola.
Nikola
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Kiedy zdał sobie sprawę, że stał pod drzwiami Nikoli i szeptał te myśli, od razu przywrócił się do porządku.
Co teraz mogła robić za tymi drewnianymi drzwiami?
Niby to tylko drzwi, ale dla Benningtona stały się one Murem Chińskim, przeszkodą przez którą nie potrafi wejść do Nikoli. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Może sprawdzić przeszłość Nikoli bez zbędnego pytania jej, patrząc w kartotekę w recepcji. Recepcjonistkę łatwo zdezorientować.
Założył buty i kaptur. Czuł się, jakby szedł okradać bank. Minął wiele sali i ruszył po schodach.
Gdy wreszcie stanął przy recepcji, zawołał pierwszego lepszego chłopaka i kazał zagadać pracowniczkę.
Zrobił to za piwo.
Młodzieniec zaczął flirty z otyłą blondynką. Chester kucnął i poszedł na czworaka za ladę. Kiedy znalazł się przy stopach babki z trudem powstrzymał typowy odruch, gdy tylko coś zaśmierdzi. Zgrabnie minął recepcjonistkę i zaczął przyglądać się kartom.
Natalia, Natalia, Natalia, Natan, Norbert, Nikodem, Nikola.
Bez wahania wyciągnął kartę.
Zobaczył piękne zdjęcie 15 letniej Nikoli.
Nicole Emily Harrington urodzona 19 marca 1979 roku.
Od drugiego roku życia mieszkała w domu dziecka, uzależniona od narkotyków, molestowana.
Zrezygnowany Chester odłożył kartotekę na miejsce, wyczołgał się za ladę i dał znać chłopakowi, że już skończył. Wyraźnie zasmucona nagłym odejściem mężczyzny pielęgniarka nic nie zauważyła.
Bennington pobiegł do mieszkania. Zdjął buty i postanowił przebyć mur chiński.
Zapukał.
Usłyszał ciche: wejdź.
Wkroczył do ciemnego pomieszczenia. Zauważył Nikolę leżącą na łóżku, ślepo gapiącą się w sufit.
Usiadł na krańcu jej łóżka. Przyjrzał się jej twarzy, nadal nie odrywała wzroku od sufitu.
-Przepraszam. - Wyjąkał w końcu.
Zaciekawiona, również usiadła na łóżku.
-Przepraszam. - Powtórzył.
Wbiła wzrok w pomalowane na czarno paznokcie. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie powinienem cię osądzać. Wiem, przeżyłaś to samo co ja, ale wbrew pozorom wcale nie mam szczęśliwego życia. - Zaciekawiona spojrzała na niego. - Chcesz posłuchać?
Kiwnęła głową.
-No więc. Zacznijmy do tego, że nie mam kobiety. Przyjaciele nie wydają się być przyjaciółmi, nie wiem czy ich mam, jestem pieprzonym ćpunem wokalistą, którego mają zamiar wywalić. - Powiedział.
Dotknęła jego dłoni.
-Nie jesteś pieprzony, jesteś fantastyczny. - Szepnęła.
Spojrzeli sobie w oczy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Poczekaj. - Rzucił Chester.
Wyszedł z pokoju, ale sercem wciąż był z Nikolą. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się niski młodzieniec. Miał modre oczy i blond włosy.
-Jutrzejsza terapia odwołana, w zamian tego możecie wybrać się do kawiarni na terenie naszego szpitala. Dowidzenia. - Niemalże odbiegł.
Chestera ucieszyło to, że nie mieli jutro tej terapii.
Wrócił do Nikoli.
-Kto to był? - Spytała.
-Jakiś facet. Nie mamy jutro terapii.
Nikola uśmiechnęła się słabo i znów padła na łóżko.
-Powiedz mi coś o sobie. - Zaczęła.
Chester położył się obok niej. Podobało mu się to, że dziewczyna się przed nim otwierała. Niby tylko 2 dni nie zwracała na niego uwagi, jednak dla niego to była wieczność.
Leżeli na przeciw siebie. Ich twarze dzieliła odległość zaledwie kilku centymetrów.
-Więc, urodziłem się. Chop siup! Szczęśliwa rodzina przez parę lat, jednak moi rodzicie po pewnym czasie zaczęli się często kłócić, o zwykłe błahostki. No i stało się. Pewnej nocy moja matka wyprowadziła się, a kilka dni później wniosła pozew o rozwód byłem załamany. Mój ojciec zaczął pić, braci nie było w domu, aż w końcu i ja trafiłem w złe towarzystwo. Dragi i tym podobne. Kiedy mój ojciec się o tym dowiedział pobił mnie. Przywiózł jakiegoś wujka ze wsi. To nie był dla mnie wujek tylko jakiś kolega taty.
Wyjechał zostawiając mnie z nim. Oczywiście, jak się już pewnie domyślasz molestował mnie, bił o mało nie doszło do gwałtu, gdy ojciec wrócił to się skończyło, ale obiecał, że mnie dopadnie. Z chłopakami założyliśmy kapelę Grey Daze, z której niestety odszedłem. Wiesz, za kraty za dragi. Jak wyszedłem miałem już 20 lat. Okazało się, że podpisali się pod moje piosenki. Pokłóciliśmy się i jakoś trafiłem do Xero, chociaż wiem, że długo ze mną nie wytrzymają. - Po poliku Chestera spłynęła mała, pojedyncza łza.
Nikola wzięła ją na palec i przykładając sobie do oka pozwoliła, by jego łza rozpuściła się w jej oku.
Chester trochę zdziwiony jej reakcją przypatrywał jej się.
-Nigdy, przenigdy nie płacz. - Wyszeptała zamykając oczy.
-A ty nie opowiesz mi o swojej przeszłości? - Szepnął zasmucony Chaz.
Westchnęła i otworzyła oczy.
-Muszę, bo ty opowiedziałeś mi swoją.
-Nie zmuszam cię... - Przerwała mu kładąc palec na jego miękkich wargach.
Przeszedł ją przyjemny dreszcz, chciała ich spróbować, ale zanim doszło do nie potrzebnego incydentu opanowała się.
-No więc do 2 roku życia mieszkałam z rodzicami, dopóki ojciec nie zmarł, a matka się mnie wyparła oddając do domu dziecka. Uznali mnie tam za dziwadło, a ja nie zamierzałam tego zmieniać. Kiedy miałam 10 lat poznałam kolegę. Zaprzyjaźniliśmy się, miał 12 lat. Okazało się, że to ćpun. Przez 3 lata normalnie z tym funkcjonowałam, ale potem dał mi dragi i... na tym się skończyło. Na drugi dzień przyznał, że chciał mnie tylko przelecieć. Jak dobrze, że nie dałam mu dupy, ale musiałam wziąć. Podkradłam trochę starszym, więc ci molestowali mnie, bili, upokarzali, a najgorsze było to, że był tam również mój były przyjaciel.
Potem szlajałam się. Gdy skończyłam 18 lat, dom dziecka zapisał mnie do tego szpitala. No i poznałam ciebie. - Uśmiechnęła się.
Po policzku Chestera spłynęła kolejna łza. Zrobiła z nią, to co z tamtą. Spojrzała na zegarek.
-O Jezu, już 20:00. - Powiedziała zaskoczona. - Może pójdę się umyć, ty może zrób do samo. - Zaśmiała się. - Potem obejrzymy jakiś film.
Chester wyszedł z jej pokoju, a ona wzięła piżamę, ręcznik i ruszyła do łazienki. Odkręciła kran w kabinie i spłukała z siebie problemy dzisiejszego dnia. Umyła się żelem i wyszła z pod prysznica. Umyła zęby i twarz. Ubrała się i wyszła do salonu. Na kanapie siedział już Chester.
Usiadła obok niego, a on uśmiechnął się.
-Niestety nie ma nic, oprócz horrorów, mam nadzieję, że lubisz.
-Uwielbiam! - Krzyknęła zadowolona.
Włączył film, a oni z zaciekawieniem oglądali sceny.
Nie doczekali do końca filmu, zasnęli na kanapie wtuleni w siebie.
_________________________________________________________________________________
No i oto jest nowy rozdział :3. Napisany na spontana, krótki, ale na pewno dłuższy od rozdziału na moim drugim blogu. Obiecuję poprawki. Rozdział napisałam dzisiaj, bo jutro nie mam czasu, w sobotę robię urodziny dla znajomych, a w niedzielę przyjeżdża rodzina.
Chester nie odpowiadał tylko poprawiał opatrunek.
Wyrwała mu rękę z uścisku.
-Poradzę sobie sama. - Zapewniła go.
Chester usiadł obok niej i westchnął.
-Nie! Nie poradzisz sobie sama! Ty chcesz się zabić, Nikola błagam cię. Proszę. Daj sobie pomóc. - Wybuchnął.
Popatrzyła na niego smutnymi oczami.
-Kurwa! Tobie przynajmniej się powodzi! Masz przyjaciół, pewnie kobietę, a ja? Ćpunka, która nie ma rodziny, nigdy nie zaznała miłości! Ty masz dla kogo żyć, ja w tym życiu jestem nieudacznikiem... - Również wybuchła.
Patrzyli na siebie przez chwilę, po czym Nikola uciekła.
Chester nie wiedział, co ma o tym myśleć. Dziewczyna chciała umrzeć. Zaczął nerwowo krzątać się po mieszkaniu. Może ją przeprosi? Nie wie. Jego umysł zajęła tylko Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Ona umrze.
Nikola.
Proszę.
Nikola.
Proszę.
Nie odchodź.
Nikola!
Ona nie płacze.
Nikola.
Nikola
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Kiedy zdał sobie sprawę, że stał pod drzwiami Nikoli i szeptał te myśli, od razu przywrócił się do porządku.
Co teraz mogła robić za tymi drewnianymi drzwiami?
Niby to tylko drzwi, ale dla Benningtona stały się one Murem Chińskim, przeszkodą przez którą nie potrafi wejść do Nikoli. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Może sprawdzić przeszłość Nikoli bez zbędnego pytania jej, patrząc w kartotekę w recepcji. Recepcjonistkę łatwo zdezorientować.
Założył buty i kaptur. Czuł się, jakby szedł okradać bank. Minął wiele sali i ruszył po schodach.
Gdy wreszcie stanął przy recepcji, zawołał pierwszego lepszego chłopaka i kazał zagadać pracowniczkę.
Zrobił to za piwo.
Młodzieniec zaczął flirty z otyłą blondynką. Chester kucnął i poszedł na czworaka za ladę. Kiedy znalazł się przy stopach babki z trudem powstrzymał typowy odruch, gdy tylko coś zaśmierdzi. Zgrabnie minął recepcjonistkę i zaczął przyglądać się kartom.
Natalia, Natalia, Natalia, Natan, Norbert, Nikodem, Nikola.
Bez wahania wyciągnął kartę.
Zobaczył piękne zdjęcie 15 letniej Nikoli.
Nicole Emily Harrington urodzona 19 marca 1979 roku.
Od drugiego roku życia mieszkała w domu dziecka, uzależniona od narkotyków, molestowana.
Zrezygnowany Chester odłożył kartotekę na miejsce, wyczołgał się za ladę i dał znać chłopakowi, że już skończył. Wyraźnie zasmucona nagłym odejściem mężczyzny pielęgniarka nic nie zauważyła.
Bennington pobiegł do mieszkania. Zdjął buty i postanowił przebyć mur chiński.
Zapukał.
Usłyszał ciche: wejdź.
Wkroczył do ciemnego pomieszczenia. Zauważył Nikolę leżącą na łóżku, ślepo gapiącą się w sufit.
Usiadł na krańcu jej łóżka. Przyjrzał się jej twarzy, nadal nie odrywała wzroku od sufitu.
-Przepraszam. - Wyjąkał w końcu.
Zaciekawiona, również usiadła na łóżku.
-Przepraszam. - Powtórzył.
Wbiła wzrok w pomalowane na czarno paznokcie. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie powinienem cię osądzać. Wiem, przeżyłaś to samo co ja, ale wbrew pozorom wcale nie mam szczęśliwego życia. - Zaciekawiona spojrzała na niego. - Chcesz posłuchać?
Kiwnęła głową.
-No więc. Zacznijmy do tego, że nie mam kobiety. Przyjaciele nie wydają się być przyjaciółmi, nie wiem czy ich mam, jestem pieprzonym ćpunem wokalistą, którego mają zamiar wywalić. - Powiedział.
Dotknęła jego dłoni.
-Nie jesteś pieprzony, jesteś fantastyczny. - Szepnęła.
Spojrzeli sobie w oczy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Poczekaj. - Rzucił Chester.
Wyszedł z pokoju, ale sercem wciąż był z Nikolą. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się niski młodzieniec. Miał modre oczy i blond włosy.
-Jutrzejsza terapia odwołana, w zamian tego możecie wybrać się do kawiarni na terenie naszego szpitala. Dowidzenia. - Niemalże odbiegł.
Chestera ucieszyło to, że nie mieli jutro tej terapii.
Wrócił do Nikoli.
-Kto to był? - Spytała.
-Jakiś facet. Nie mamy jutro terapii.
Nikola uśmiechnęła się słabo i znów padła na łóżko.
-Powiedz mi coś o sobie. - Zaczęła.
Chester położył się obok niej. Podobało mu się to, że dziewczyna się przed nim otwierała. Niby tylko 2 dni nie zwracała na niego uwagi, jednak dla niego to była wieczność.
Leżeli na przeciw siebie. Ich twarze dzieliła odległość zaledwie kilku centymetrów.
-Więc, urodziłem się. Chop siup! Szczęśliwa rodzina przez parę lat, jednak moi rodzicie po pewnym czasie zaczęli się często kłócić, o zwykłe błahostki. No i stało się. Pewnej nocy moja matka wyprowadziła się, a kilka dni później wniosła pozew o rozwód byłem załamany. Mój ojciec zaczął pić, braci nie było w domu, aż w końcu i ja trafiłem w złe towarzystwo. Dragi i tym podobne. Kiedy mój ojciec się o tym dowiedział pobił mnie. Przywiózł jakiegoś wujka ze wsi. To nie był dla mnie wujek tylko jakiś kolega taty.
Wyjechał zostawiając mnie z nim. Oczywiście, jak się już pewnie domyślasz molestował mnie, bił o mało nie doszło do gwałtu, gdy ojciec wrócił to się skończyło, ale obiecał, że mnie dopadnie. Z chłopakami założyliśmy kapelę Grey Daze, z której niestety odszedłem. Wiesz, za kraty za dragi. Jak wyszedłem miałem już 20 lat. Okazało się, że podpisali się pod moje piosenki. Pokłóciliśmy się i jakoś trafiłem do Xero, chociaż wiem, że długo ze mną nie wytrzymają. - Po poliku Chestera spłynęła mała, pojedyncza łza.
Nikola wzięła ją na palec i przykładając sobie do oka pozwoliła, by jego łza rozpuściła się w jej oku.
Chester trochę zdziwiony jej reakcją przypatrywał jej się.
-Nigdy, przenigdy nie płacz. - Wyszeptała zamykając oczy.
-A ty nie opowiesz mi o swojej przeszłości? - Szepnął zasmucony Chaz.
Westchnęła i otworzyła oczy.
-Muszę, bo ty opowiedziałeś mi swoją.
-Nie zmuszam cię... - Przerwała mu kładąc palec na jego miękkich wargach.
Przeszedł ją przyjemny dreszcz, chciała ich spróbować, ale zanim doszło do nie potrzebnego incydentu opanowała się.
-No więc do 2 roku życia mieszkałam z rodzicami, dopóki ojciec nie zmarł, a matka się mnie wyparła oddając do domu dziecka. Uznali mnie tam za dziwadło, a ja nie zamierzałam tego zmieniać. Kiedy miałam 10 lat poznałam kolegę. Zaprzyjaźniliśmy się, miał 12 lat. Okazało się, że to ćpun. Przez 3 lata normalnie z tym funkcjonowałam, ale potem dał mi dragi i... na tym się skończyło. Na drugi dzień przyznał, że chciał mnie tylko przelecieć. Jak dobrze, że nie dałam mu dupy, ale musiałam wziąć. Podkradłam trochę starszym, więc ci molestowali mnie, bili, upokarzali, a najgorsze było to, że był tam również mój były przyjaciel.
Potem szlajałam się. Gdy skończyłam 18 lat, dom dziecka zapisał mnie do tego szpitala. No i poznałam ciebie. - Uśmiechnęła się.
Po policzku Chestera spłynęła kolejna łza. Zrobiła z nią, to co z tamtą. Spojrzała na zegarek.
-O Jezu, już 20:00. - Powiedziała zaskoczona. - Może pójdę się umyć, ty może zrób do samo. - Zaśmiała się. - Potem obejrzymy jakiś film.
Chester wyszedł z jej pokoju, a ona wzięła piżamę, ręcznik i ruszyła do łazienki. Odkręciła kran w kabinie i spłukała z siebie problemy dzisiejszego dnia. Umyła się żelem i wyszła z pod prysznica. Umyła zęby i twarz. Ubrała się i wyszła do salonu. Na kanapie siedział już Chester.
Usiadła obok niego, a on uśmiechnął się.
-Niestety nie ma nic, oprócz horrorów, mam nadzieję, że lubisz.
-Uwielbiam! - Krzyknęła zadowolona.
Włączył film, a oni z zaciekawieniem oglądali sceny.
Nie doczekali do końca filmu, zasnęli na kanapie wtuleni w siebie.
_________________________________________________________________________________
No i oto jest nowy rozdział :3. Napisany na spontana, krótki, ale na pewno dłuższy od rozdziału na moim drugim blogu. Obiecuję poprawki. Rozdział napisałam dzisiaj, bo jutro nie mam czasu, w sobotę robię urodziny dla znajomych, a w niedzielę przyjeżdża rodzina.
Fajny blog, ciekawy :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział.
http://joe-hahn-moim-ojcem.blogspot.com/2014/02/rozdzia-2.html
:)
Hm Nicole zachowuję się trochę zbyt emocjonalnie, ale rozumiem, że jest wystarczająco rozbita, aby nad tym nie panować. Podejrzewam, że z Chesterem stworzą dobry duet, ludzi po ciężkich przejściach. I oboje sobie pomogą.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie, dopiero pojawił się prolog, ale jeśli masz ochotę to wpadaj. :)
http://close-to-something-real.blogspot.com
Wpadnę i poczytam :)
Usuń