14
Stali już przy wyjściu ze szpitala. Chester był zadowolony, Nikola zmieszana.
Otworzył pewnie drzwi i wziął głęboki oddech.
-I co, jak się czujesz? Całkowicie wolna? - Spytał.
Spojrzała na niego zdziwiona.
-Przecież nie wychodzimy z więzienia. Czuję się dziwnie.
-Oj tam. Wreszcie będziesz wolna! - Powiedział obejmując ją.
-Gdzie są chłopaki?
-Tam! - Wskazał palcem na czerwony samochód.
Zobaczyła w nim Mike`a, Brada i Roberta. Chester podbiegł do samochodu ciągnąc za sobą czarnowłosą.
Szybko otworzył drzwi i pozwolił wsiąść Nikoli.
-Cześć gołąbeczki. - Rzucił Rob pomagając dziewczynie zapiąć pas.
Bennington pokazał mu środkowy palec i wsiadł do auta.
-Okey. Wszyscy są? - Spytał czerwonowłosy.
Kiwnęli głową i ruszyli. Nikola była strasznie zdenerwowana. Przyglądała się swoim dłoniom starając się ignorować resztę chłopaków.
-Nikola, przygotowaliśmy dla ciebie pokój. - Zaczął Brad.
-Jak ci się nie spodoba to powiedz. Mike zapłaci za przebudowę. - Zażartował Robert.
Zmierzył go ostrym wzrokiem w lusterku.
-Nie musieliście... - Wyjąkała.
-Coś taka nieśmiała? - Szturchnął ją lekko Robert. - Ej chłopaki. Straszymy ją. Uspokoić się!
Roześmieli się.
-Musi się przyzwyczaić do takich idiotów jak wy. - Zaśmiał się Chester.
-To boli! - Udał urażonego.
Nikola oparła się o Chestera.
Zagwizdali.
-Zamknijcie mordy! - Wydarł się Chazz, a następnie roześmiał.
Zarumieniła się, ale uśmiechnęła.
-Nikola, jaki jest twój ulubiony kolor? Chociaż blondynek powinien wiedzieć, co Chester? - Zacząl Brad.
-Ja nie wiem. - Odpowiedział troche zakłopotany.
-Szary i czerwony. - Powiedziała.
-Mike jesteś bogiem! - Krzyknął Rob.
-Z jakiej racji. - Wtrącił się Chazy.
-Ano takiej, że nasz kochany Mikey był zmuszony wybrać kolory farb do nowego pokoju Nikoli i wybrał właśnie czerwony i szary. - Wytłumaczył Delson.
-Czerwoną miałem w zapasie, a szara była na przecenie. - Powiedzial znudzony Spike.
-Zapamiętuj okolicę Nikolu. - Polecił Chester.
Pokręciła głową i przymrużyła powieki.
-Nie spać! - Krzyknął perkusista.
Zdezorientowana ocknęła się.
-Nikolu, z nami nie będziesz miała czasu na spanie. - Zabawnie poruszył brwiami Brad.
-To może wrócimy do ośrodka. - Żartował Bennington. - Dawno nie było u nas dziewczyny w domu, to może się źle skończyć...
Patrzyła na nich trochę przerażona. Nagle Bourdon roześmiał się.
-Żartujemy.
Samochód zatrzymał się pod dużym domem.
-To tutaj. - Pomógł wysiąść Nikoli Chester.
-Piękny dom. - Zamruczała.
-A co jeśli ci powiem, że ten dom ma już prawie 100 lat? - Rzucił nagle Mike.
Spojrzała na niego zdziwiona.
-I ty trzymasz pod tym dachem ich? To nierozsądne.
-No może trochę, ale nie są aż tacy dzicy. Ten dom jest bardzo mocno zbudowany. W tamtych czasach inaczej budowało się domy. - Opowiadał.
-Uwielbiam takie domy. - Szepnęła.
-Ja również. Nie pamiętam, które pokolenie rozpoczęło budowe tego domu, ale jestem im bardzo wdzięczny. Moim rodzicom też, że pozwolili nam tu zamieszkać. Na parceli mam prywatne jezioro, rozległe lasy, a w głębi mały domek.
-Mike skończ pierdolić. Wiem, że jesteś bogaty, ale nie musisz każdemu mówić tego przy wejściu. - Krzyknął blondyn i dołączył do nich.
Zażenowany Shinoda wyprzedził ich i wszedł do środka.
-Spokojnie. Jeszcze dziś w nocy będzie rozluźniony. Teraz udaje takiego ważniaka. Wiesz... - Zaśmiał się i otworzył drzwi.
-Joe zostaw do cholery ten tort! - Przy pierwszych krokach w domu dało się usłyszeć daremne próby uspokojenia Hahna.
-Jak tu powierzyć tym matołom jaką kolwiek błachostkę. - Mówił zniesmaczony Robert.
Nagle zobaczyli uciekającego Koreańczyka z tortem. Gdy ich zobaczył przywołał się do porządku.
-Oh. To wy już tu jesteście...
-Joe przygłupie. - Przybiegł Dave. -Yy. Niespodzianka! Witajcie w domu!
Zaśmiali się.
-Idioci. Naprawdę. - Uśmiechnął się Spike. -Pomóżcie Nikoli i Chesterowi wnieść torby na górę.
Kiwnęli głową i zabrali dwie torby Nikoli.
-Ej! A ja? -Wtrącił się Chester.
-Dasz radę mięczaku... - Rzucił Shinoda i ruszył do kuchni. Musiał powiadomić rodziców o nowym współlokatorze.
Usiadł na blacie i wyciągnął komórkę. Wybrał numer ojca i wcisnął zieloną słuchawkę.
-Halo? - Usłyszał głos taty.
-Hej tatuś. Bo chciałem cię powiadomić, że sprowadziła się do nas przyjaciółka Chestera z ośrodka i kompletnie nie ma się gdzie podziać.
-Hm. Jeżeli wam nie przeszkadza, to okey. A Chester już wyszedł? Miało go nie być pół roku. - Zdziwił się.
-No właśnie miało, ale stwierdzili, że nie są uzależnieni. Super, prawda?
-Jak najbardziej. Ale proszę, uważajcie.
-Dobrze, kończe. Pa.
Rozłączył się i wszedł na górę.
Wszyscy stali w nowym pokoju Nikoli. Wszedł tam.
-Boże, ten pokój jest piękny! - Mówiła podekscytowana.
-A to wszystko zasługa naszego Mike'a. A właśnie, gdzie on jest? - Zmartwił się Dave.
-Tutaj. - Powiedział i wszedł do pokoju.
-Mike, dziękuję ci.
Jeszcze raz dotknęła czarnego biurka i spojrzała na niego.
-Nie masz za co. Naprawdę. - Uśmiechnął się. - Miałem plan namalować coś na szarej ścianie, ale nie wyrobiłem się. Mogę nad tym popracować jak chcesz.
-Nie. Nie chcę ci zawracać głowy. - Powiedziała zakłopotana.
-Jak chcesz.
-Ale to ja wtargałem te ciężkie meble na drugie piętro. - Wtrącił się Brad. Spojrzała na niego. - Przytulasek załatwi sprawę. - Puścił jej oczko.
Wtuliła się w gitarzystę, a on odwzajemnił uścisk.
-Przytul wszystkich. - Szepnął jej do ucha.
Kiwnęła głową.
Podeszła do Mike'a i przytuliła go. Na początku był zdziwiony. To samo zrobiła z pozostałymi chłopakami.
-Dobra, dajmy jej się rozpakować. - Zarządził Chester.
Posłusznie wyszli z pokoju. Blondyn złapał ją w talii i przyciągnął do siebie.
-Pomóc ci?
-Poradzę sobie sama. Ty też musisz się rozpakować.
Pocałował ją w czubek głowy.
-Jak coś to wołaj.
Wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Otworzyła pierwszą szafę i umieściła w niej ubrania, a do szuflady wsadziła bieliznę.
Swoje kosmetyki postawiła na stoliku, który stał obok jej łóżka. Spojrzała na swój pokój i otarła łzę kręcącą się jej oku. Wszystko zaczęło się układać.
Usiadła na łóżko i powoli się na nim położyła.
Wbiła wzrok w biały sufit.
Pozostało jej czekać na to, aż wszystko się spieprzy.
~*~
-Dave, mam nadzieję, że kupiłeś wszystko. - Zaczął Brad.
-Tak. Skrzynka piwa, 6 napojów, trochę chipsów i wino. -Zakomunikował.
-A wino to po co?
-Nikola też tu jest. Wino jest wiesz... Takie dziewczyńskie!
-Tak, Dave. Na pewno. - Powiedział zażenowany.
Postawil zakupy na blacie i przyjrzal sie chlopakom.
-Gdzie Nikola i Chester? - Zapytal.
-Tutaj! - Krzyknal Bennington schodzacy po schodach z dziewczyna.
Chazz usiadl obok Brada. Zdezorientowana usiadla na przeciwko ich.
-No! Nikolu, jak ci sie podoba w naszym domu?! - Zaczal Brad.
-Moim domu. - Poprawil Shinoda, ktory wyjmowal sok z lodowki. - No wlasnie, podoba ci sie tu?
Spojrzala sie na Chestera. Usmiechnal sie.
-No wiec... Dom jest piekny. - Powiedziala niesmialo.
-E Nikola! Serio oswoj sie z nami! - Krzyknal Robert zbiegajacy ze schodow.
Za nim dobiegl Joe ze wsciekla mina.
-Chester?! Czy to ty podales moj numer tej kobiecie?
-Ale masz zaplon, Joe. - Skomentowal Dave.
-Chester! Przez ciebie bieglem, az do kiosku po drugiej stronie ulicy! - Lamentowal.
Mezczyzni rozesmieli sie.
-I sie jeszcze smieja ze mnie. Nikola, to byl blad. Nie potrzebnie sie zgodzilas! Biedna Nikola. Oh biedna! - Krzyczal.
Charles spowaznial.
-Pojebalo cie? - Spytal z deka smutny.
-Chazz, on zartuje. - Rzekl powaznie Robert.
-To nie brzmi jak zart! - Spiorunowal wszystkich wzrokiem.
Nagle rozesmial sie.
-Mam was! - Oznajmil powstrzymujac smiech.
Odetchneli z ulga.
-Idiota! - Obrazil sie Joe.
Obok dziewczyny usiadl Mike.
-Mike? - Zaczela niepewnie.
-Hm?
-Jak ty z nimi wytrzymujesz? Sa tacy na co dzien?
Kiwnal glowa.
-Wytrzymalas te dwa tygodnie z Chesterem?
-No tak.
-Moze wytrzymasz z nimi.
Spojrzala na niego troche przerazona.
Zasmial sie.
-Chociaz, Chazz pewnie byl grzeczny w osrodku, co?
-Co masz na mysli?
-Aj. Nie wazne.
Wstal z kanapy i wrocil do kuchni.
-Pomozcie mi! Wystawcie stol na taraz! - Rozkazal czerwonowlosy.
Chlopacy poslusznie wypelnili prosby.
Zagubiona Nikola stanela na przeciw Shinody.
-Pomoc w czyms?
Dal jej telefon domowy do reki i kartke z jakims numerem.
-Zamow dwie szescdziesiecia centrymetrowe pizzy i co chcesz, jezeli ich nie lubisz.
Kiwnela glowa i wybrala numer napisany na kartce.
Gdy odlozyla sluchawke poczula czyi oddech na karku. Niepewnie sie odwrocila.
Przed nia stal Chazz.
-Nikolu. Przepraszam za Joego. - Mowil ze skrucha.
-Chazzy... Przeciez zartowal.
Przytulil ja.
Odwzajemnila uscisk.
-No dobra golebeczki! Rozumiem True Love i te sprawy. Ale Chester kurwa! Rozpal tego grilla!
Odkleil sie od dziewczyny calujac ja w policzek.
-Ide juz Rob! - Krzyknal.
Na polikach Nikoli mozna bylo zauwazyc rumience.
-Pierwszy raz widze, zeby Chazz az tak zaangazowal sie w zwiazek. - Rzekl Spike wycierajac szklanki.
Podskoczyla do gory.
-Byles tu?
-No tak. Widac, blondynek sie stara. Nie spierdol tego. - Powiedzial stanowczo.
Spojrzala na niego zdziwiona.
Odwrocil sie w strone okna.
-Pizza przyjechala.
Ruszyl w strone drzwi. Zaczal krotka pogawedke z dostawca pizzy, zaplacil mu i zaniosl opakowania na taras.
-Chodz Nikola. - Rzucil Delson.
Opuscila kuchnie i weszla na rozlegly taras. Na ciemnych balustradach powieszone byly doniczki z kwiatami.
Na srodku stal wielki stol, a przy nim grill.
Usiadla obok Chestera.
Wziela kawalek pizzy i spozyla go.
Bennington dal jej puszke piwa. Niepewnie wziela go od blondyna.
-No nic tam nie dolalem. - Zartowal.
Otworzyla piwo i wziela jeden lyk.
-Jak ja dawno nie mialam tego w ustach. - Szepnela.
Zasmial sie.
-Dziwnie to zabrzmialo.
Spiorunowala go wzrokiem.
-Zboczeniec. Zboczeniec do potegi. - Krzyknela smiejac sie.
Brad spojrzal na nich.
-Chester! Co ty chcesz od tej istoty?! Plci pieknej! Doslownie!
-Juz sie najebales? - Spytal Robert.
-Nie?! - Zaprzeczyl.
-Delson, znamy cie na wylot. Ty jestes upity po kilku lykach piwa.
-Nie nawidze was! - Krzyknal i odszedl od stolu. - Zabije sie! Tu i teraz! - Zaczal spinac sie po balustradzie.
-Brad idioto! - Wymsknelo sie Nikoli.
-Pomozcie mi! Jack gdzie jestes?! Jack! Jack!
Chester spojrzal na Dave'a.
-Twoja kolej na ratowanie naszego Brada.
Westchnal.
Odsunal sie i podszedl do Brada.
-E! Rose! Spojrz na mnie!
-Jack! Nie podchodz! Bo skocze!
-Jesli ty skoczysz, ja skocze. - Oznajmil znudzony.
Brad powrocil na taras i przytulil Dave'a.
-Narysuj mnie, jak swoje francuskie, czy tam ruskie dziwki.
Wszyscy wybuchli smiechem.
Zasmucony Brad wrocil na swoje miejsce.
-Tak. Najebany po polowie piwa. - Smial sie Spike.
Kolejny raz zasmiali sie i skonczyli jedna pizze, a wokol stolu magicznie pojawialy sie puste puszki.
~*~
Byla juz 3:00.
Z glosnikow lecialy pierwsze dzwieki Depeche Mode Enjoy The Silence.
Brad lezal pod krzeslem. Joe zwierzal sie Robertowi. Dave spiewal jakas piosenke, Chester opowiadal Mike'owi o tym jak poznal sie z Nikola. Za to sama Nikola robila nietrzezwym chlopakom zdjecia. Oczywiscie to Mike mial to robic, ale niezle wstawiony Chester zaczal mu sie zwierzac.
Czerwonowlosy probowal go przekonac aby poszedl do lozka, ale nie udawalo mu sie to.
-Chester prosze. Jutro mi opowiesz! - Blagal.
-Nie! Ja musze teraz!
-Poczekaj, ide sie wyszczac.
Odszedl od Chazza i pobiegl do Nikoli.
-Sluchaj, zabierz Chestera do pokoju, nie daje rady z nim. - Zasmial sie.
-Okej, sprobuje.
Shinoda zajal sie odprowadzaniem reszty chlopakow.
Czarnowlosa podeszla do stolu.
-Chodz juz Chazz.
-Nie chce. - Oznajmil.
Westchnela i przykucnela obok krzesla dotykajac reki chlopaka.
-Prosze chodz.
Spojrzal na nia. Jego oczy swiecily od ilosci wypitego alkoholu.
Usmiechnal sie.
Zaczal powoli wstawac, wiec Nikola zaczela mu pomagac.
Weszli do mieszkania.
Wiedziala, ze ciezko bedzie go wprowadzic po schodach.
Nie bylo tak trudno jak myslala.
Zatrzymali sie tylko dwa razy.
Otworzyla drzwi od jego pokoju, a on rzucil sie na lozko.
-To dobranoc. - Rzucila wychodzac z pokoju.
-Wracaj.
Zawrocila sie.
-Buzi na dobranoc.
Usmiechnela sie.
Podeszla do jego lozka i nachylila sie nad jego glowa.
Zlozyla na jego czole delikatny pocalunek.
Wtedy chwycil ja za twarz i namietnie pocalowal.
Zdziwiona gwaltownym zachowaniem Chazza probowala sie wyrwac, ale nawet pijany byl od niej silniejszy.
Zlapal ja za lokcie i wciagnal na swoje lozko.
Ponowil swoj pocalunek.
Oderwala sie od niego, ale nie mogla wyjsc, objal ja w talii.
-Chester, prosze. Jestes pijany, pogadamy jutro.
Pokrecil przeczaca glowa i kolejny raz zatopil swoje wargi w jej.
Odwzajemnila pocalunek.
-Nikola? Jestes tu? - Nagle do pokoju wpadl Mike.
Chester nie przerwal pocalunku.
Nikola spojrzala na niego, a potem oderwala sie od Benningtona.
Zmierzyl ich zdziwionym wzrokiem.
-To moze ja nie bede przeszkadzac.
Opuscil pomieszczenie.
-Nie przejmuj sie tym. - Szepnal Chester wtulajac sie w Nikole.
Po 10 minutach dziewczyna rowniez zasnela.
__________________________________________________________________________
Wreszcie.
Nowy rozdzial. YAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAY.
Bez znakow polskich. Wytlumaczenie w poprzednim poscie xD
Mam nadzieje, ze spodobal Wam sie rozdzial, bo mnie akurat irytuje brak znakow polskich xD
Komentowac! XD
-Gdzie Nikola i Chester? - Zapytal.
-Tutaj! - Krzyknal Bennington schodzacy po schodach z dziewczyna.
Chazz usiadl obok Brada. Zdezorientowana usiadla na przeciwko ich.
-No! Nikolu, jak ci sie podoba w naszym domu?! - Zaczal Brad.
-Moim domu. - Poprawil Shinoda, ktory wyjmowal sok z lodowki. - No wlasnie, podoba ci sie tu?
Spojrzala sie na Chestera. Usmiechnal sie.
-No wiec... Dom jest piekny. - Powiedziala niesmialo.
-E Nikola! Serio oswoj sie z nami! - Krzyknal Robert zbiegajacy ze schodow.
Za nim dobiegl Joe ze wsciekla mina.
-Chester?! Czy to ty podales moj numer tej kobiecie?
-Ale masz zaplon, Joe. - Skomentowal Dave.
-Chester! Przez ciebie bieglem, az do kiosku po drugiej stronie ulicy! - Lamentowal.
Mezczyzni rozesmieli sie.
-I sie jeszcze smieja ze mnie. Nikola, to byl blad. Nie potrzebnie sie zgodzilas! Biedna Nikola. Oh biedna! - Krzyczal.
Charles spowaznial.
-Pojebalo cie? - Spytal z deka smutny.
-Chazz, on zartuje. - Rzekl powaznie Robert.
-To nie brzmi jak zart! - Spiorunowal wszystkich wzrokiem.
Nagle rozesmial sie.
-Mam was! - Oznajmil powstrzymujac smiech.
Odetchneli z ulga.
-Idiota! - Obrazil sie Joe.
Obok dziewczyny usiadl Mike.
-Mike? - Zaczela niepewnie.
-Hm?
-Jak ty z nimi wytrzymujesz? Sa tacy na co dzien?
Kiwnal glowa.
-Wytrzymalas te dwa tygodnie z Chesterem?
-No tak.
-Moze wytrzymasz z nimi.
Spojrzala na niego troche przerazona.
Zasmial sie.
-Chociaz, Chazz pewnie byl grzeczny w osrodku, co?
-Co masz na mysli?
-Aj. Nie wazne.
Wstal z kanapy i wrocil do kuchni.
-Pomozcie mi! Wystawcie stol na taraz! - Rozkazal czerwonowlosy.
Chlopacy poslusznie wypelnili prosby.
Zagubiona Nikola stanela na przeciw Shinody.
-Pomoc w czyms?
Dal jej telefon domowy do reki i kartke z jakims numerem.
-Zamow dwie szescdziesiecia centrymetrowe pizzy i co chcesz, jezeli ich nie lubisz.
Kiwnela glowa i wybrala numer napisany na kartce.
Gdy odlozyla sluchawke poczula czyi oddech na karku. Niepewnie sie odwrocila.
Przed nia stal Chazz.
-Nikolu. Przepraszam za Joego. - Mowil ze skrucha.
-Chazzy... Przeciez zartowal.
Przytulil ja.
Odwzajemnila uscisk.
-No dobra golebeczki! Rozumiem True Love i te sprawy. Ale Chester kurwa! Rozpal tego grilla!
Odkleil sie od dziewczyny calujac ja w policzek.
-Ide juz Rob! - Krzyknal.
Na polikach Nikoli mozna bylo zauwazyc rumience.
-Pierwszy raz widze, zeby Chazz az tak zaangazowal sie w zwiazek. - Rzekl Spike wycierajac szklanki.
Podskoczyla do gory.
-Byles tu?
-No tak. Widac, blondynek sie stara. Nie spierdol tego. - Powiedzial stanowczo.
Spojrzala na niego zdziwiona.
Odwrocil sie w strone okna.
-Pizza przyjechala.
Ruszyl w strone drzwi. Zaczal krotka pogawedke z dostawca pizzy, zaplacil mu i zaniosl opakowania na taras.
-Chodz Nikola. - Rzucil Delson.
Opuscila kuchnie i weszla na rozlegly taras. Na ciemnych balustradach powieszone byly doniczki z kwiatami.
Na srodku stal wielki stol, a przy nim grill.
Usiadla obok Chestera.
Wziela kawalek pizzy i spozyla go.
Bennington dal jej puszke piwa. Niepewnie wziela go od blondyna.
-No nic tam nie dolalem. - Zartowal.
Otworzyla piwo i wziela jeden lyk.
-Jak ja dawno nie mialam tego w ustach. - Szepnela.
Zasmial sie.
-Dziwnie to zabrzmialo.
Spiorunowala go wzrokiem.
-Zboczeniec. Zboczeniec do potegi. - Krzyknela smiejac sie.
Brad spojrzal na nich.
-Chester! Co ty chcesz od tej istoty?! Plci pieknej! Doslownie!
-Juz sie najebales? - Spytal Robert.
-Nie?! - Zaprzeczyl.
-Delson, znamy cie na wylot. Ty jestes upity po kilku lykach piwa.
-Nie nawidze was! - Krzyknal i odszedl od stolu. - Zabije sie! Tu i teraz! - Zaczal spinac sie po balustradzie.
-Brad idioto! - Wymsknelo sie Nikoli.
-Pomozcie mi! Jack gdzie jestes?! Jack! Jack!
Chester spojrzal na Dave'a.
-Twoja kolej na ratowanie naszego Brada.
Westchnal.
Odsunal sie i podszedl do Brada.
-E! Rose! Spojrz na mnie!
-Jack! Nie podchodz! Bo skocze!
-Jesli ty skoczysz, ja skocze. - Oznajmil znudzony.
Brad powrocil na taras i przytulil Dave'a.
-Narysuj mnie, jak swoje francuskie, czy tam ruskie dziwki.
Wszyscy wybuchli smiechem.
Zasmucony Brad wrocil na swoje miejsce.
-Tak. Najebany po polowie piwa. - Smial sie Spike.
Kolejny raz zasmiali sie i skonczyli jedna pizze, a wokol stolu magicznie pojawialy sie puste puszki.
~*~
Byla juz 3:00.
Z glosnikow lecialy pierwsze dzwieki Depeche Mode Enjoy The Silence.
Brad lezal pod krzeslem. Joe zwierzal sie Robertowi. Dave spiewal jakas piosenke, Chester opowiadal Mike'owi o tym jak poznal sie z Nikola. Za to sama Nikola robila nietrzezwym chlopakom zdjecia. Oczywiscie to Mike mial to robic, ale niezle wstawiony Chester zaczal mu sie zwierzac.
Czerwonowlosy probowal go przekonac aby poszedl do lozka, ale nie udawalo mu sie to.
-Chester prosze. Jutro mi opowiesz! - Blagal.
-Nie! Ja musze teraz!
-Poczekaj, ide sie wyszczac.
Odszedl od Chazza i pobiegl do Nikoli.
-Sluchaj, zabierz Chestera do pokoju, nie daje rady z nim. - Zasmial sie.
-Okej, sprobuje.
Shinoda zajal sie odprowadzaniem reszty chlopakow.
Czarnowlosa podeszla do stolu.
-Chodz juz Chazz.
-Nie chce. - Oznajmil.
Westchnela i przykucnela obok krzesla dotykajac reki chlopaka.
-Prosze chodz.
Spojrzal na nia. Jego oczy swiecily od ilosci wypitego alkoholu.
Usmiechnal sie.
Zaczal powoli wstawac, wiec Nikola zaczela mu pomagac.
Weszli do mieszkania.
Wiedziala, ze ciezko bedzie go wprowadzic po schodach.
Nie bylo tak trudno jak myslala.
Zatrzymali sie tylko dwa razy.
Otworzyla drzwi od jego pokoju, a on rzucil sie na lozko.
-To dobranoc. - Rzucila wychodzac z pokoju.
-Wracaj.
Zawrocila sie.
-Buzi na dobranoc.
Usmiechnela sie.
Podeszla do jego lozka i nachylila sie nad jego glowa.
Zlozyla na jego czole delikatny pocalunek.
Wtedy chwycil ja za twarz i namietnie pocalowal.
Zdziwiona gwaltownym zachowaniem Chazza probowala sie wyrwac, ale nawet pijany byl od niej silniejszy.
Zlapal ja za lokcie i wciagnal na swoje lozko.
Ponowil swoj pocalunek.
Oderwala sie od niego, ale nie mogla wyjsc, objal ja w talii.
-Chester, prosze. Jestes pijany, pogadamy jutro.
Pokrecil przeczaca glowa i kolejny raz zatopil swoje wargi w jej.
Odwzajemnila pocalunek.
-Nikola? Jestes tu? - Nagle do pokoju wpadl Mike.
Chester nie przerwal pocalunku.
Nikola spojrzala na niego, a potem oderwala sie od Benningtona.
Zmierzyl ich zdziwionym wzrokiem.
-To moze ja nie bede przeszkadzac.
Opuscil pomieszczenie.
-Nie przejmuj sie tym. - Szepnal Chester wtulajac sie w Nikole.
Po 10 minutach dziewczyna rowniez zasnela.
__________________________________________________________________________
Wreszcie.
Nowy rozdzial. YAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAY.
Bez znakow polskich. Wytlumaczenie w poprzednim poscie xD
Mam nadzieje, ze spodobal Wam sie rozdzial, bo mnie akurat irytuje brak znakow polskich xD
Komentowac! XD