23
-Chester, wstawaj.Nie mógł otworzyć oczu, bo czuł, jakby ktoś wlepił mu w między powieki cukierki toffi.
-Chazz! - Natarczywy głos Lauren automatycznie włączył w jego głowie potężny ból.
-Lauren, proszę, zlituj się.
Westchnęła wychodząc z pokoju. Uniósł powieki.
-Kurwa. Ile ja wczoraj wypiłem?
Przetarł twarz dłońmi i powoli podniósł się z niezwykle wygodnego łóżka.
-Chester, musisz już iść.
-Ugh, czemu mnie tak katujesz, Lauren? - Spytał udając bezradnego.
-Sam katujesz siebie. Zwijaj się i przeproś twoich przyjaciół. - Oznajmiła znudzona.
Obserwował jej ruchy. Poprawiała makijaż przed lustrem.
-A co ja zrobiłem?
-Zachowujesz się jak chuj, to wystarczy - Warknęła - Chazy, serio. Śpieszę się.
-A gdzież to? - Wychrypiał, odkręcając butelkę z wodą.
-Idę do pracy, wstawaj!
Krzyknął desperacko i założył buty.
-Nie zapomniałeś?
-O czym? - Spytał przeciągając.
-Masz ich dziś przeprosić.
-No wiem. Już mi mówiłaś. Przepraszam, Lauren. Znowu ci przeszkodziłem.
-Mhm, no idź już. Odezwę się wieczorem. Nie pij dziś, proszę - Stanęła i spojrzała mu w oczy.
-Dobrze, obiecuję.
Chciał ją przytulić, ale ta wyminęła go i pobiegła na przystanek autobusowy.
Powąchał swoją bluzę.
-Może wreszcie oddam ją do prania - Warknął na siebie.
Pobiegł do domu i otworzył drzwi. Nikogo nie było w salonie ani w kuchni. Skierował się do pokoju Nikoli.
Zamiast czarnowłosej zastał tam śpiącego Mike'a. Chester ukrył złość i poszedł do swojego pokoju, w którym śmierdziało papierosami. Zakaszlał. Zdjął brudną bluzę i rzucił się spać. Nie czuł się do końca wyspany. Ciekawiła go obecność Mike'a w pokoju jego dziewczyny.
Czyżby Mark miał rację?
~*~
Wpatrzona w chodnik i buty przechodniów, kierowała się do pracy.
Dziś wyjątkowo irytowały ją rozmowy ludzi i dźwięk przejeżdżających samochodów. Przytłaczała ją myśl dnia spędzonego w pracy, kiedy przez ten czas mogłaby jak najwięcej dowiedzieć się o Shinodzie. Jej kuzynie.
Co z Chesterem? Bała się, że uwierzył Markowi. Łzy zbierały się w kącikach jej oczu. Znowu.
Natłok myśli paraliżował jej głowę. Kiedyś sięgnęłaby po narkotyki, ale dziś wie, że nie może.
Przyśpieszyła.
Nie chciała się spóźnić do pracy, miała dużą szansę na podwyżkę.
Chester.
Mike.
Praca.
Jude.
Właśnie. Co z Jude?
Uderzyła o kogoś. Nie była na tyle odważna, by spojrzeć w górę.
Chciała iść dalej, ale osoba trzymała ją stanowczo za nadgarstek.
Jej serce jakby stanęło. Przyjrzała się męskiej i wytatuowanej ręce.
Kurwa, to nie może być on.
Odważyła się podnieść głowę. Znała jego tatuaże na pamięć. Miała okazję je tak często widzieć.
Wszystkie złe wspomnienia powracają.
-Pu.. puść mnie... - Wyjąkała.
-Nikola, czekaj. Zmieniłem się - Przyciągnął ją do siebie i dokładnie oglądał jej twarz. - Zmieniłaś się, wiesz?
-Oliver... - Szepnęła ocierając łzę, spływającą po jej poliku - Zostaw mnie. Nie chcę cię więcej widzieć. Skrzywdziłeś mnie!
Nadaremno próbowała się wyzwolić z jego uścisku.
Złapał ją za ramiona.
-Daj mi się z tego wytłumaczyć. Zmieniłem się! Jesteśmy przyjaciółmi! - Krzyczał.
Ludzie oddalali się od nich.
-Oliver, proszę. Zostaw mnie - Jęknęła.
-Boisz się mnie? - Spytał rozluźniając uścisk.
Kiwnęła głową zanosząc się wielkim płaczem. Wszystko pamiętała.
Otulił ją i pogłaskał po głowie. Moczyła jego kurtkę łzami. Krztusiła się. Przytulała osobę, która wyrządziła jej wiele krzywd.
Wzięła głęboki oddech i wyrwała mu się.
Rzuciła się do biegu.
Nawoływał ją, ale ona go nie słuchała. Nie chciała.
Bała się go. Był nieobliczalny i niebezpieczny.
Wiedziała, że ją goni. Obawiała się, że ją złapie.
Nie widziała drogi. Widziała sceny z jej życia. Sceny, w których był on.
Kawiarnia była dla niej wybawieniem. Otworzyła drzwi i wbiegła na zaplecze. Nie było w niej ludzi, bo to nie były godziny otwarcia. Przy komputerze siedziała Amanda. Szybko otarła łzy i zrównała oddech.
-Ach, Nikolu! Zapomniałam ci powiedzieć, żebyś dziś nie przychodziła! - Uśmiechnęła się do niej - No już, masz dziś i jutro wolne. Spadaj! - Zaśmiała się.
-Na pewno? - Spytała zdenerwowana. Spojrzała w stronę okna. Stał tam.
-Tak, muszę dziś coś załatwić, zamykam dziś kawiarnię. No! Do domu! Już!
Pożegnały się i czarnowłosa skierowała się do wyjścia.
Ja pierdolę, co mam teraz zrobić?
Brunet widząc ją, podbiegł do niej.
-Porozmawiamy? - Spytał zdyszany.
Zacisnęła wargi.
-Nie ma o czym - Warknęła oschle.
-Zmieniłem się.
-Oliver, proszę. Skończyłam ten rozdział. Nie ma cię tu teraz.
Westchnął smutno i dotknął jej ramienia. Drgnęła.
-Czemu się mnie boisz? - Stopniowo przybliżał się do niej.
-A jak myślisz? - Jej głos się załamywał.
-Nie byłem wtedy sobą... Byłem pijanym i naćpanym Oliverem, ale skończyłem z tym, przysięgam. Daj mi szansę, proszę.
Na parkingu przed kawiarnią zaparkował czerwony samochód. Widząc Mike'a, Oliver założył kaptur, włożył małą kartkę do kieszeni Nikoli i uciekł w przeciwną stronę.
Czerwonowłosy natychmiast podbiegł do niej. Trzęsła się. Gdy ją przytulił, rozpłakała się.
-Cśi, już dobrze. Wracajmy - Szepnął.
Wsadziła rękę do kieszeni, ściskając kartkę. Już sama nie wiedziała, co czuje.
~*~
Oliver leżał przed telewizorem. Myślał o niej. Tęsknił za nią i rozumiał swój błąd.
Pragnął uwolnić się spod szponów Marka.
-Sykes, gdzie jesteś? - Usłyszał jego głos.
Był pijany.
-Tutaj - Mruknął niechętnie.
Wszedł do brudnego salonu, gibiąc się.
-Pamiętasz Nikolkę? Spotkałem wczoraj Chestera, tak się wkurwił na mnie, że prawie mnie zabił. Sukinsyn. Dobra, nie ważne. Kojarzysz ją, prawda? - Plątał mu się język.
-No tak, ale jaki Chester? - Nie chciał mu mówić o tym, że ją dziś spotkał. Mark miał pewnie jakiś chory plan. Chciał zapomnieć, jak Nikola. Zacząć żyć. Nie dawało mu spokoju to, że dręczył Nikolę w Domu Dziecka. Kochał ją, uzależnił ją od narkotyków, a następnie wykorzystywał i wyśmiewał. Żałował.
-No jej kochaś. Jak była w ośrodku, to pewnie mu dała. Mała szmata.
Coś się w nim zagotowało.
-No i co w związku z tym? Nie możemy dać im spokoju? To było dawno...
-Oliver, czego się naćpałeś? Pojebało cię? Podpadła mi. On też - Odpalił papierosa.
Spojrzał na niego. Nie chciał tak skończyć. Miał nadzieję, że Nikola przeczyta tę karteczkę.
-Jutro wyjeżdżam - Palnął Mark.
-Gdzie? - Starał się ukryć radość.
-Na tydzień. Załatwić parę spraw. Jakby policja się mieszała, powiedz, że wyjechałem do rodziny.
Kiwnął głową i wrócił do oglądania. Pijany mężczyzna z trudem wyszedł do swojego pokoju.
Nie wierzył w to, że ją spotkał. Była taka piękna. Wyjście z nałogu wyszło jej na dobre. Zawsze o niej myślał. To jego pierwsza przyjaciółka. Pomagała mu jako jedyna w całym sierocińcu.
Pragnął wszystko naprawić. Postanowił, że ją odnajdzie i wszystko zaczną od początku.
~*~
Roztrzęsiona weszła do domu. Ujrzała Chazza, który jadł kanapkę i popijał ją wodą.
Widząc ich razem posmutniał, ale wstał.
-Niki... Chcę cię przeprosić, kocham cię, ale zrozumiem, jeśli będziesz chciała mnie zostawić - Szepnął ze skruchą.
Podeszła do niego i wtuliła się w jego klatkę piersiową.
-Chester, kocham cię. Nieważne, jaki jesteś. Kocham cię.
Nie ukrywał, że kamień spadł mu z serca. Nie chciał jej stracić.
-A ja, Chesterze? Wczoraj bałem się o ciebie całą noc! - Wtrącił Mike.
-Przepraszam, czerwony skurwielu - Roześmiał się.
Udał obrażonego, ale nikt nie potrafił gniewać się na Benningtona.
-Ej, Mike. Znalazłem pracę! - Szczęśliwy Robert zbiegł po schodach.
-To świetnie! - Krzyknęli.
Blondyn objął Nikolę w pasie.
-Najlepsze jest to, że będę pracował w pubie, gdzie często dają koncerty. Mogę Xero tam wcisnąć.
-No to zajebiście! Gdzie reszta chłopaków? - Spytał Chazz.
-Pojechali na zakupy i szukać pracy. Ja byłem zbyt zmęczony - Udał, że słabnie.
Czarnowłosa pocałowała Benningtona w policzek i poszła zdjąć kurtkę. Podczas tej czynności, wyjęła z kieszeni karteczkę od Olivera.
-Pojedźmy do kina, jak tamci wrócą - Zaproponował Robert.
-Dobry pomysł, ale potem będę musiał załatwić parę spraw z pogrzebem - Mike posmutniał.
-Stary nie martw się - Wykrzyknęli chórem.
-Musisz też zawieźć psa do weterynarza - Przypomniała mu.
-O, wreszcie spotkam się z Anną, mam nadzieję, że o mnie nie zapomniała.
-Wiesz, Kenji... O czerwonowłosym zjebie ciężko zapomnieć - Bennington zgrabnie ominął cios Shinody.
Nikola poszła na górę pod pretekstem przebrania się i pójścia do toalety. Wpadła do swojego pokoju i trzęsącymi rękoma odwinęła kartkę.
Spotkajmy się jutro o 18:30 pod kawiarnią. Chcę Ci wszystko wytłumaczyć i przeprosić.
Twój wieczny przyjaciel - Oliver S.
Przełknęła ślinę.
Może da jej spokój?
Postanowiła, pójdzie tam.
_________________
Hejka XDD
Do tej opowiastki dołączył... uwaga... OLIVER SYKES, KTÓREGO WIĘKSZOŚĆ HOT NASTOLATEK #BMTH MOGŁABY WYRUCHAĆ!
Mam prośbę. Jak znajdziecie jakiś błąd (których jest tu pewnie sporo) piszcie mi.
A! Pod koniec marca, a dokładnie 28.03.15r. zmiana adresu url (znowu)
Jeszcze nie wiem na jaki, ale jeżeli chcecie być poinformowane to proszę napiszcie w komentarzu (oczywiście, ogłoszę to jeszcze na google+, ale kto na to wchodzi...)
Możecie też mi dawać super propozycje na ten adres.
Podoba Wam się Sykes w tym opowiadaniu? Zawsze mogę go wyjebać, no ;_;
Huhu, kto jedzie na koncert? Ja tak, Kasia spierdolina jedzie na pierwszy koncert LP łuhu!!
Rozdział świetny. Ale ten Chester ma idiotyczne podejrzenie, no ja piernicze...Wkurza mnie. To samo Mark. Jestem wyjątiem, bo nie lubię Olivier'a ani BMTH, ha! No i na koniec Mikey <3 Uwielbiam go w tym opowiadaniu, jest taki, no nie wiem, ale go kocham <33 Jestem psychiczna, ale no coż ^^ Weny do następnego :3
OdpowiedzUsuńTez jade ^^
OdpowiedzUsuńOliver, moj brat ;-;
Podoba mi sie ten rozdzial. <3
Co by tu.. no fajnie i ten ;-;
Jest bardzo fajnie. Jest interesująco i tylko wkurza mnie Chester, ale to może tylko dlatego, że jestem zmęczona.
OdpowiedzUsuńI TAK, JADĘ NA KONCERT!
Już nie mogę się doczekać 25 sierpnia ^^.
Pozdrawiam,
Lilith.
Siemka koleżanko moja!
OdpowiedzUsuńWiesz, że rozdział świetny, bo pisałam Ci to już kilkaset razy dzisiaj! W ogóle przyszli już do Ciebie już z tym młotkiem? Jak nie, to znaczy, że korki ;)!
No i twoja korekta nie zauważyła błędów xdd
No, a więc więcej bólu nerek i brzucha, które motywują cię do pisnia rozdziałów!
Pozdrawiam Twoja pisarka, korekta i narzyczony Twojej siostry!
Hahaha, kiedyś nam wykupie wycieczkę do Czarnobyla! Haha :*