29
Widział jak zasypia. Czuł jej niespokojny oddech. Krzyczał, ale w pokoju nadal panowała głucha cisza. W pomieszczeniu znowu pojawiły się kosmetyki i panował mały bałagan, ale coś nie pasowało. Nie leżała w jego objęciach, chociaż powinna. Zbliżył się do łóżka, na którym leżały dwie osoby. Narastała w nim złość. Tylko on mógł ją tak przytulać. Widział jej błogi uśmiech, jak wtula się w wytatuowanego mężczyznę. Znowu krzyknął, ale nikt nie usłyszał. Nie mógł wykonać żadnego ruchu. Kurczył się. Jego ciało ogarnął przeszywający ból. Mrowienie na skórze, szybko przeradzające się w gwałtowne pieczenie, jakby mrówki wgryzały się w mięśnie. Płakał.
Otworzył zlepione oczy, z nadzieją, że zobaczy Nikolę. Znajdował się w obskurnym pokoju, gdzie śmierdziało stęchlizną. Zakasłał, zwijając się z bólu. Z trudem stoczył się z zakurzonego materaca i upadł nagimi kolanami na kawałki gruzu i szkła. Chwycił resztki wódki. Chwilę przyglądał się butelce i przyłożył ją do ust. Alkohol leciał palącą strugą do jego żołądka. Skrzywił się i otarł usta. Poczuł, jak jego kończyny rozluźniają się. Rzucił butlą i opuścił pokój. Nie wiedział ile tam jest. Kilka dni, miesięcy? Kończył mu się zapas narkotyków i trunków. Słońce wschodziło na niebo. Przechodząc przez niewykończony korytarz, patrzył na upitych ludzi. I pomyśleć, że byłem blisko wydostania się z tego gówna.
Prychnął śmiechem, gdy zobaczył gibiącego się Marka.
-Bennington - Wybełkotał - Załatw kasę, niedługo nowy towar w okolicy.
Kiwnął głową, ale nie wiedział, skąd ma wytrzasnąć pieniądze. Nie pracował.
Wyszedł z "domu" i wziął głęboki oddech. Wiedział, że wyglądał co najmniej odrażająco. Pobiegł pod stare mieszkanie Mike'a. Ogarnął go strach i smutek. Tęsknił za tym.
Za nimi.
Cicho nacisnął na klamkę. Drzwi nie były zamknięte, więc ktoś był w domu. Przedostał się do kuchni i otworzył stary kubek po kawie. Shinoda trzymał tam swoje oszczędności. Wyciągnął z niego 300 dolarów. Był zdziwiony. Dał sobie uciąć głowę, że Mike zazwyczaj trzymał tam większe sumy. Usłyszał skrzypnięcie drzwi. Zamurowało go. Natychmiast schował słoiczek i zaczął przemieszczać się do drzwi. Serce biło mu jak szalone. Odetchnął z ulgą, gdy zobaczył psa. Pogłaskał go. Naszła go ochota na coś, czego nie powinien robić ze względów bezpieczeństwa. Miał już pieniądze, więc nie powinien się narażać. Wszedł po schodach i znalazł się w pokoju Nikoli. Nadal było w nim czuć zapach olejku różanego, który zawsze zapalała przed snem. Zamiast idealnie ułożonych książek, na półkach leżał kurz. Pamiętał jej łzy szczęścia i uśmiech, kiedy zobaczyła azyl zrobiony specjalnie dla niej. Spojrzał na łóżko, gdzie tyle razy z nim spędzała czas.Pościel była rozrzucona, jakby miała zaraz wrócić.
Przełknął gorzkie łzy i wybiegł z domu. Zacisnął pięść z pieniędzmi i pobiegł do swojego jedynego miejsca na ziemi.
~*~
Otworzyła oczy. Przez zasłonięte żaluzje dostawało się światło. Czuła ciepły oddech Olivera na karku. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Przyglądała się szarym ścianom. Chciała, by Chester choć na chwilę wyszedł jej z głowy. Wszystko, co teraz działo się w jej życiu porównywała do Benningtona. Zawdzięczała mu nowe życie. Zdjęła rękę Sykesa z odsłoniętego brzucha i wstała. Przeciągnęła się i odsłoniła żaluzje. Znów spojrzała na śpiącego Olivera. Jego tatuaże kontrastowały z białą pościelą. Promienie słoneczne pieściły jego spokojną twarz. Po cichu wyszła do kuchni i przygotowała im śniadanie. Zagotowała wodę na herbatę, gdy usłyszała ciężkie kroki. Uśmiechnęła się i odwróciła w jego stronę.
-Cześć, kochana jesteś - Szepnął i pocałował ją w szyję.
Dotknęła jego włosów i brzucha.
-Jest dopiero szósta... Ty wciąż jesteś rannym ptaszkiem - Zagryzł jej płatek ucha.
-Oli... zjedz kanapki, dobra? - Zapytała śmiejąc się.
-Po prostu bardzo cię kocham i wciąż nie wierzę, że znów z tobą jestem. Tak bardzo za tobą tęskniłem. Głupi to ma szczęście.
Zarumieniła się i usiadła przy stole.
-Zaraz muszę być w pracy - Zaczęła.
-Hm, ja znalazłem pracę jako ochroniarz w jakiejś drogerii - Mruknął bez życia - Nie chcę, byś sama płaciła za nasze mieszkanie.
Serce zabiło jej mocniej, gdy usłyszała "nasze"
Związała czarne włosy w kucyk i dokończyła kanapkę.
Cholera! Zdecyduj się z kim chcesz być i nie rań nikogo, jasne?! Kochasz Chestera czy Olivera? A może chcesz się nimi zabawić?!
Kaszlnęła i odłożyła talerzyk do metalowego zlewu. Czuła na sobie wzrok Olivera. Weszła do łazienki i ubrała się. Oczyściła twarz patrząc w lustro. Nie poznawała siebie. Wzięła głęboki oddech i opuściła pomieszczenie. Ujrzała ubranego Sykesa.
-Kotuś, ja już idę do pracy. Będę dopiero po trzynastej - Objął ją w talii i położył głowę na jej ramieniu. Delektowała się zapachem jego perfum i mocniej ścisnęła jego koszulkę.
Pocałował jej włosy i opuścił mieszkanie. Naciągnęła sweter na nadgarstki i usiadła na blacie. Wyjrzała przez okno. Śledziła wzrokiem sylwetkę Olivera. Wsiadł do samochodu i odjechał. Poczuła się jak egoistka. Wykorzystywała go, aby mieć gdzie mieszkać. Powinna stanąć na nogi i stać się niezależna. Za bardzo kochała Sykesa, żeby go opuścić. Poprawiła włosy i założyła buty na koturnie. Ominęła swoje odbicie w dużym lustrze i ubrała długi płaszcz. W kościstą dłoń chwyciła klucze i opuściła ich wspólne mieszkanie.
~*~
Rozsiadł się wygodnie na krześle i rozejrzał po małym pomieszczeniu. Spojrzał na drewniane półki, na których leżały zdjęcia. Przeczesał czerwone włosy i spojrzał na Annę. Od razu zrobiło mu się cieplej na sercu. Miał ją.
-Dzięki, że pozwoliłaś mi przenocować - Szepnął niepewnie.
Uśmiechnęła się szeroko i usiadła naprzeciw niego.
-Dobrze wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko - Dotknęła jego dłoni i przesłała mu ciepłe spojrzenie - Kocham cię.
-Też cię kocham - Przymknął powieki i delektował się jej dotykiem.
-Wiem, że przechodzisz teraz ciężkie chwile, ale nie możesz się poddawać. Walcz. Dla Chestera, dla Nikoli, dla chłopaków, dla mnie... - Spojrzała w jego czekoladowe tęczówki. Nachylił się i dotknął jej warg kciukiem. Zadrżała. Momentalnie znalazła się na jego kolanach i namiętnie całowała jego obojczyk. Czuł, że ma już wszystko. Narastało w nich podniecenie. Pragnął, aby czas stanął w miejscu.
-Mike - Wysapała - Telefon ci dzwoni - Zaśmiała się i zeszła z jego kolan. Niezadowolony odebrał komórkę. Gdy usłyszał głos Brada, zbladł. Odpowiedział szeptem i rozłączył się. Popatrzyła na niego zdezorientowana.
-Ktoś ukradł moje pieniądze - Warknął - Zdzwonimy się później, kocham cię - Pocałował ją w czoło i wybiegł z mieszkania.
~*~
Ścierała stoliki i rozglądała się po kawiarni. Standardowo siedziały w niej te same osoby. Było to dla nich wygodne. Tuż przed pracą przychodzą tu na małe śniadanie i kawę. Usłyszała dzwonek, dlatego stanęła przy kasie i rzuciła ściereczkę za blat. Gdy ujrzała kobietę, która weszła do lokalu, miała ochotę uciec.
Nie bądź dzieckiem, postaw jej czoło.
Blondynka rozejrzała się i wzięła głęboki oddech. Podeszła do niej i uśmiechnęła się smutno.
-Dzień dobry - Powiedziała chłodno czarnowłosa.
-Nikolu... - Zaczęła.
-Co podać? - Spojrzała na nią pogardliwie.
-Nikolu, chciałam porozmawiać.
-Nie mamy tego w zapasach, przykro mi, do widzenia - rzekła bliska płaczu.
-Mam ci wiele do powiedzenia. Żałuję błędów, byłam młoda... Czy ty nigdy nie popełniłaś żadnego błędu?
Jak na zawołanie wróciły wspomnienia. Dom dziecka, narkotyki, puby, ośrodek...
Przymrużyła oczy i przełknęła głośno ślinę.
-Chcę zbudować nasze relacje, nie zapominaj o mnie, urodziłam cię...
Otworzyła powieki i otarła łzę.
-Zgoda - Warknęła - Kończę o 12:30. Wtedy możemy porozmawiać, a teraz już idź...
Ucieszona kiwnęła głową i wyszła. Nikola odkaszlnęła i przyjęła następne zamówienia. Zniecierpliwiona czekała, aż skończy się jej zmiana.
______
Hej
Taki dupny i niedokonczony rozdział, ale lepsze to niż nic.
Prosze o wyrozumiałość XD