czwartek, 20 lutego 2014

"Łzy to zwykły okaz słabości..."

3

Czy ona to zrobiła? Czy ona ukazała światu swoją łzę? Łzę, której nikt nie widział w jej oku od dziecka?
Była zła na siebie, że to zrobiła, że nie zapanowała nad emocjami. Wiedziała, że nikt z pokoju tego nie zobaczył, ale poddała się swoim uczuciom! 
-Nikola! Skup się. - Krzyknęła starsza kobieta.
Spojrzała na nią z pod brwi.  Czy mogłaby jej dać wreszcie spokój? Dziękuje jej za taką pomoc.
Zaczęła bawić się wisiorkiem na szyi. Jeszcze tylko 10 minut i wróci do pokoju, zrobi sobie krzywdę za to, że ukazała łzę.
-Nikolu, powiedz o tym, co chcesz zrobić jak wyjdziesz za pół roku z tego szpitala? - Wyrwała ją z myślenia.
Co miała powiedzieć? Że się zabije? Wtedy zamkną ją w psychiatryku, codzienne terapie staną się udręką. 
-Nic... - Wyjąkała.
Doktor pokręciła głową.
-Doktor Landry? - Do pokoju wszedł młodzieniec, o urodzie uderzająco podobnej do kobiety. 
Był wysokim brunetem, lecz wyraz twarzy miał taki sam jak terapeutka.
-Ander, mam pacjentów, nie widzisz? Czego chcesz, mów szybko. - Zawstydzona kobieta wstała do niego.
Czyli starsza kobieta miała na nazwisko Landry, nawet się nie przedstawiła, no cóż, oni też nie znają swoich nazwisk.
-Mamo, ciocia Mauren miała wypadek. - Wydukał.
Doktor złapała się za serce.
-O mój Boże...
-Nie żyje. Musisz pomóc Dianie. Załamie się. - Błagał.
-Macie się do siebie nie odzywać! Nie możecie być razem! - Ryknęła.
-Ale nie jesteśmy rodziną! NIE JESTEŚ MOJĄ MATKĄ! Myślisz, że nie wiedziałem? Ha. Pieprzyć was wszystkich. - Mówiąc to wyszedł z pokoju.
Kobieta ledwo stała. Blondyn wezwał inne pielęgniarki. Terapia została zakończona.
Ucieszona Nikola wyszła z sali. Chciała już znaleźć się u siebie. Biegła. Biegła pomiędzy ludźmi. Czuła, że ktoś ją goni, więc przyśpieszyła. Kiedy dopiero znalazła się przy drzwiach mieszkania jej serce już nie szalało.
Weszła do pokoju i skierowała się do łazienki, po coś ostrego. Musiała się ukarać, za to, że ta mała łza dziś poleciała na jej poliku, musiała.
Przejrzała się w lustrze. Nienawidziła ojca i matki za to, że ją stworzyli. Chwyciła nożyczki.
Jedna kreska, druga. Czuła się świetnie. Zadawała sobie duże rany. 
Wszystko przez jedną łzę.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Usłyszała głos Chestera.
-Nikola? Wszystko w porządku?
Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nikola? - Ponowił pytanie.
-Ta dziwka mnie pokonała! - Krzyknęła po chwili.
Nie wiedział o co jej chodzi... 
Zaryzykował i nacisnął na klamkę. To, co zobaczył było przerażające.
Nikola leżała na podłodze raniąc sobie ręce.
Podszedł do niej i zabrał jej nożyczki. Szybko opłukał rany i przytulił.
-Co się stało? - Spytał.
-Kurwa, Chester, ja płakałam! Od kilkunastu lat pierwszy raz załkałam! 
Chester nie rozumiał co w tym złego.
-Łzy to nic takiego. - Zaczął.
-Łzy to zwykły okaz słabości... Nienawidzę łez. 
Opatrzył jej rany i zaprowadził do salonu.
-Czemu ty się mną opiekujesz? - Spytała zdziwiona.
Chester nie odpowiadał tylko poprawiał opatrunek.
Wyrwała mu rękę z uścisku.
-Poradzę sobie sama. - Zapewniła go.
Chester usiadł obok niej i westchnął.
-Nie! Nie poradzisz sobie sama! Ty chcesz się zabić, Nikola błagam cię. Proszę. Daj sobie pomóc. - Wybuchnął.
Popatrzyła na niego smutnymi oczami.
-Kurwa! Tobie przynajmniej się powodzi! Masz przyjaciół, pewnie kobietę, a ja? Ćpunka, która nie ma rodziny, nigdy nie zaznała miłości! Ty masz dla kogo żyć, ja w tym życiu jestem nieudacznikiem...  - Również wybuchła.
Patrzyli na siebie przez chwilę, po czym Nikola uciekła.
Chester nie wiedział, co ma o tym myśleć. Dziewczyna chciała umrzeć. Zaczął nerwowo krzątać się po mieszkaniu. Może ją przeprosi? Nie wie. Jego umysł zajęła tylko Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Ona umrze.
Nikola.
Proszę.
Nikola.
Proszę.
Nie odchodź.
Nikola!
Ona nie płacze.
Nikola.
Nikola
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Nikola.
Kiedy zdał sobie sprawę, że stał pod drzwiami Nikoli i szeptał te myśli, od razu przywrócił się do porządku.
Co teraz mogła robić za tymi drewnianymi drzwiami?
Niby to tylko drzwi, ale dla Benningtona stały się one Murem Chińskim, przeszkodą przez którą nie potrafi wejść do Nikoli. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Może sprawdzić przeszłość Nikoli bez zbędnego pytania jej, patrząc w kartotekę w recepcji. Recepcjonistkę łatwo zdezorientować.
Założył buty i kaptur. Czuł się, jakby szedł okradać bank. Minął wiele sali i ruszył po schodach.
Gdy wreszcie stanął przy recepcji, zawołał pierwszego lepszego chłopaka i kazał zagadać pracowniczkę.
Zrobił to za piwo.
Młodzieniec zaczął flirty z otyłą blondynką. Chester kucnął i poszedł na czworaka za ladę. Kiedy znalazł się przy stopach babki z trudem powstrzymał typowy odruch, gdy tylko coś zaśmierdzi. Zgrabnie minął recepcjonistkę i zaczął przyglądać się kartom.
Natalia, Natalia, Natalia, Natan, Norbert, Nikodem, Nikola.
Bez wahania wyciągnął kartę.
Zobaczył piękne zdjęcie 15 letniej Nikoli.
Nicole Emily Harrington urodzona 19 marca 1979 roku.
Od drugiego roku życia mieszkała w domu dziecka, uzależniona od narkotyków, molestowana.
Zrezygnowany Chester odłożył kartotekę na miejsce, wyczołgał się za ladę i dał znać chłopakowi, że już skończył. Wyraźnie zasmucona nagłym odejściem mężczyzny pielęgniarka nic nie zauważyła.
Bennington pobiegł do mieszkania. Zdjął buty i postanowił przebyć mur chiński.
Zapukał.
Usłyszał ciche: wejdź.
Wkroczył do ciemnego pomieszczenia. Zauważył Nikolę leżącą na łóżku, ślepo gapiącą się w sufit.
Usiadł na krańcu jej łóżka. Przyjrzał się jej twarzy, nadal nie odrywała wzroku od sufitu.
-Przepraszam. - Wyjąkał w końcu.
Zaciekawiona, również usiadła na łóżku.
-Przepraszam. - Powtórzył.
Wbiła wzrok w pomalowane na czarno paznokcie. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie powinienem cię osądzać. Wiem, przeżyłaś to samo co ja, ale wbrew pozorom wcale nie mam szczęśliwego życia. - Zaciekawiona spojrzała na niego. - Chcesz posłuchać?
Kiwnęła głową.
-No więc. Zacznijmy do tego, że nie mam kobiety. Przyjaciele nie wydają się być przyjaciółmi, nie wiem czy ich mam, jestem pieprzonym ćpunem wokalistą, którego mają zamiar wywalić. - Powiedział.
Dotknęła jego dłoni.
-Nie jesteś pieprzony, jesteś fantastyczny. - Szepnęła.
Spojrzeli sobie w oczy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Poczekaj. - Rzucił Chester.
Wyszedł z pokoju, ale sercem wciąż był z Nikolą. Otworzył drzwi, a jego oczom ukazał się niski młodzieniec. Miał modre oczy i blond włosy.
-Jutrzejsza terapia odwołana, w zamian tego możecie wybrać się do kawiarni na terenie naszego szpitala. Dowidzenia. - Niemalże odbiegł.
Chestera ucieszyło to, że nie mieli jutro tej terapii.
Wrócił do Nikoli.
-Kto to był? - Spytała.
-Jakiś facet. Nie mamy jutro terapii.
Nikola uśmiechnęła się słabo i znów padła na łóżko.
-Powiedz mi coś o sobie. - Zaczęła.
Chester położył się obok niej. Podobało mu się to, że dziewczyna się przed nim otwierała. Niby tylko 2 dni nie zwracała na niego uwagi, jednak dla niego to była wieczność.
Leżeli na przeciw siebie. Ich twarze dzieliła odległość zaledwie kilku centymetrów.
-Więc, urodziłem się. Chop siup! Szczęśliwa rodzina przez parę lat, jednak moi rodzicie po pewnym czasie zaczęli się często kłócić, o zwykłe błahostki. No i stało się. Pewnej nocy moja matka wyprowadziła się, a kilka dni później wniosła pozew o rozwód byłem załamany. Mój ojciec zaczął pić, braci nie było w domu, aż w końcu i ja trafiłem w złe towarzystwo. Dragi i tym podobne. Kiedy mój ojciec się o tym dowiedział pobił mnie. Przywiózł jakiegoś wujka ze wsi. To nie był dla mnie wujek tylko jakiś kolega taty.
Wyjechał zostawiając mnie z nim. Oczywiście, jak się już pewnie domyślasz molestował mnie, bił o mało nie doszło do gwałtu, gdy ojciec wrócił to się skończyło, ale obiecał, że mnie dopadnie. Z chłopakami założyliśmy kapelę Grey Daze, z której niestety odszedłem. Wiesz, za kraty za dragi. Jak wyszedłem miałem już 20 lat. Okazało się, że podpisali się pod moje piosenki. Pokłóciliśmy się i jakoś trafiłem do Xero, chociaż wiem, że długo ze mną nie wytrzymają. - Po poliku Chestera spłynęła mała, pojedyncza łza.
Nikola wzięła ją na palec i przykładając sobie do oka pozwoliła, by jego łza rozpuściła się w jej oku.
Chester trochę zdziwiony jej reakcją przypatrywał jej się.
-Nigdy, przenigdy nie płacz. - Wyszeptała zamykając oczy.
-A ty nie opowiesz mi o swojej przeszłości? - Szepnął zasmucony Chaz.
Westchnęła i otworzyła oczy.
-Muszę, bo ty opowiedziałeś mi swoją.
-Nie zmuszam cię... - Przerwała mu kładąc palec na jego miękkich wargach.
Przeszedł ją przyjemny dreszcz, chciała ich spróbować, ale zanim doszło do nie potrzebnego incydentu opanowała się.
-No więc do 2 roku życia mieszkałam z rodzicami, dopóki ojciec nie zmarł, a matka się mnie wyparła oddając do domu dziecka. Uznali mnie tam za dziwadło, a ja nie zamierzałam tego zmieniać. Kiedy miałam 10 lat poznałam kolegę. Zaprzyjaźniliśmy się, miał 12 lat. Okazało się, że to ćpun. Przez 3 lata normalnie z tym funkcjonowałam, ale potem dał mi dragi i... na tym się skończyło. Na drugi dzień przyznał, że chciał mnie tylko przelecieć. Jak dobrze, że nie dałam mu dupy, ale musiałam wziąć. Podkradłam trochę starszym, więc ci molestowali mnie, bili, upokarzali, a najgorsze było to, że był tam również mój były przyjaciel.
Potem szlajałam się. Gdy skończyłam 18 lat, dom dziecka zapisał mnie do tego szpitala. No i poznałam ciebie. - Uśmiechnęła się.
Po policzku Chestera spłynęła kolejna łza. Zrobiła z nią, to co z tamtą. Spojrzała na zegarek.
-O Jezu, już 20:00. - Powiedziała zaskoczona. - Może pójdę się umyć, ty może zrób do samo. - Zaśmiała się. - Potem obejrzymy jakiś film.
Chester wyszedł z jej pokoju, a ona wzięła piżamę, ręcznik i ruszyła do łazienki. Odkręciła kran w kabinie i spłukała z siebie problemy dzisiejszego dnia. Umyła się żelem i wyszła z pod prysznica. Umyła zęby i twarz. Ubrała się i wyszła do salonu. Na kanapie siedział już Chester.
Usiadła obok niego, a on uśmiechnął się.
-Niestety nie ma nic, oprócz horrorów, mam nadzieję, że lubisz.
-Uwielbiam! - Krzyknęła zadowolona.
Włączył film, a oni z zaciekawieniem oglądali sceny.
Nie doczekali do końca filmu, zasnęli na kanapie wtuleni w siebie.



_________________________________________________________________________________

No i oto jest nowy rozdział :3. Napisany na spontana, krótki, ale na pewno dłuższy od rozdziału na moim drugim blogu. Obiecuję poprawki. Rozdział napisałam dzisiaj, bo jutro nie mam czasu, w sobotę robię urodziny dla znajomych, a w niedzielę przyjeżdża rodzina. 

niedziela, 16 lutego 2014

"Ja po prostu nienawidzę ludzi, proste"

2

Młoda dziewczyna wpatrywała się bezmyślnie w okno. Wysoki blondyn działał jej na nerwy. Wszyscy polecali jej ten ośrodek, bo można czuć się jak w domu tylko, że terapie wkradały się w się w codzienny plan. Głośno westchnęła. Nie chciała być w tym miejscu, z tymi dziwnymi ludźmi. Zastanawiała się, co pocznie jak wyjdzie z tego szpitala. Śmierć. Tylko to krążyło jej po głowie. Może się przez przypadek utopi? Nie. Czytała kiedyś, że zanim topielec umrze, jego płuca wypełniają się krwią, stanowczo chciała tego uniknąć. Pragnęła czegoś bardziej bolesnego, tak aby mogła odpłacić Bogu swoje grzechy.
Przejechała palcem po ranach na nadgarstku. Zaśmiała się. Jak mogła zadawać sobie tak małe rany? Jak te zdesperowane nastolatki? Puszczające się dziwki? Wstała z fotela i sięgnęła do toreb. Rozpakowała swoje ciuchy do ciemnych szafek i rzuciła się na łóżko.
Siedziała w ciemności. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Nie odpowiedziała.
Drzwi otworzyły się cicho.
-Nikola, chodź jedzenie jest. - Melodyjny głos, którego nienawidziła rozpłynął się w jej uszach.
-Nie, wyjdź stąd. - Oznajmiła szorstko.
Blondyn westchnął i wyszedł z pokoju. Zaniepokoił się stanem dziewczyny. Usiadł na krześle i zabrał się za posiłek. Frytki i kurczak to nie był wielki luksus, ale jak na ośrodek było nieźle. Wyciągnął telefon i zadzwonił do Mike'a. Wiedział, że już jutro zabiorą telefony, a rozmawiać będzie można tylko raz na miesiąc. Przełknął jedzenie i wykręcił numer przyjaciela.
-Halo? - Odezwał się Mike.
-Cześć, możesz gadać?
-Tak, co się stało? - Spytał wyraźnie zaniepokojony.
-Nic tylko... Jutro zabierają telefony i wiesz chcę porozmawiać...
-Ok, mów śmiało.
-No, bo w tej terapii jest taka dziewczyna o podobnych przeżyciach, co ja i ona się teraz nie odzywa. Jest małomówna. - Zaczął.
-Dobrze, Chaz. Każdy musi się otworzyć. Widocznie dla niej to nowa sytuacja. Wiem, że chcesz jak najlepiej dla osób co przeszły to samo co ty, ale niektórym się nie da pomóc.
Nagle ktoś wszedł do pokoju. Chester szybko się rozłączył i schował telefon w obawie, że to pracownik ośrodka.
Kamień spadł mu z serca, gdy zobaczył, że to tylko Nikola.
Ominęła go i zgrabnie sięgnęła po talerz.
W końcu zebrał się na odwagę.
-Czemu nie dajesz sobie pomóc? - Spytał drżącym głosem.
-Bo ci ludzie nie chcą mi pomóc. - Odparła.
-Każdy człowiek pomaga sobie nawzajem. - Nie dawał za wygraną.
-Ja po prostu nienawidzę ludzi, proste! Kurwa! Zabijamy siebie nawzajem! Czy widzisz gdzieś dobro? Nie.
Bogaci zabierają biednym! Dla nas ćpunów nie ma miejsca w tym świecie. - Wybuchła.
Chester zamarł. Nie wiedział, że w niej drzemią aż takie uczucia. Podszedł do niej i przytulił.
Nagle Nikola odepchnęła go i pobiegła do swojego pokoju. Nie była podatna na dawane jej uczucia.
Chazy wpadł w zakłopotanie. W końcu postąpił nieodpowiednio. Ona też ma uczucia. Nie chce czyjejś bliskości.
Przecież on właśnie przytulił nieznaną mu osobę!
On nic o niej nie wie! Złapał się za głowę i usiadł na fotelu...

~*~

W ciemności można było dostrzec Nikole.
Siedziała przerażona na łóżku. Co tego, że przeżyli prawie to samo w przeszłości? Mu się dobrze wiedzie, a jej? Pomyłka jej rodziców, chamska szmata chodząca po ulicach Los Angeles szukając dobrego dilera.
Resztki pieniędzy ukradzionych jakimś idiotom wydawała właśnie na dragi. Chciała przestać... ale nie potrafiła.
Spojrzała na zegarek.
20:34
Wstała i sięgnęła po jej rzeczy. Poszła się umyć, aby móc spokojnie pójść spać. Obawiała się, że Chester coś jej zrobi po drodze. Przełknęła ślinę i ruszyła.
Gdy tylko ją zobaczył, wstał. W głowie dziewczyny zapaliła się czerwona lampka.
Zbliżył się do niej. Cofnęła się, a wtedy z jego ust padło słodkie: Nie bój się. Chcę cię tylko przeprosić za moje skandaliczne zachowane.
I po prostu odszedł do swojego pokoju. Uspokoiła się. To nie był żaden gwałciciel, ani psychopata. Może się to wydać zabawne, ale Nikola zawsze uważała kogo spotyka. Nigdy nie ufała mężczyznom do końca.
W końcu weszła do łazienki. Rozebrała się i wskoczyła pod prysznic. Chłodna woda pieściła jej ciało. Chwyciła gąbkę i nalała na nią fioletowy żel do mycia. Umyła każdą cześć ciała, spłukała się i umyła włosy.
Wzięła ręcznik i wytarła się. Założyła luźną bluzkę i dresy służące jej za piżamę. Stanęła przed lustrem.
Mimo, iż nie malowała się nalała tonik na okrągły wacik i oczyściła twarz, następnie umyła zeby, a na sam koniec zajęła się za rozczesywanie kruczych kudłów. Po skończonej wieczornej rutynie wyszła z łazienki.
Przez chwilę kusiło ją, żeby wejść do pokoju Chestera, by go przeprosić, ale jej natura zwyciężyła walkę i pozostała mu obojętna. Jeszcze raz spojrzała na zegarek.
21:03.
Chyba czas położyć się spać. Wsunęła się pod ciepłą kołdrę i oddała się w objęcia Morfeusza.

~*~
Leżał samotnie w ciemnym pokoju. Ciągle rozmyślał o całym incydencie. Zdążył już wziąć krótki prysznic.
Kołdra sięgała mu do brody. Pewnie teraz chłopaki bawią się w najlepsze. Nie chciał tej pieprzonej terapii. Uważał ją za zbędną w swoim przegranym życiu. Nikt nie chce mieć do czynienia z ćpunem, prawda?
Przekręcił się na drugi bok.Chciał zadzwonić do Mike'a, ale ten pewnie ma już zajęcie.
Czuł się okropnie, musiał się komuś wyżalić. Jego dzieciństwo zostało zniszczone. W dorosłym życiu też nie zapowiada się najlepiej. A może by tak, ze sobą skończyć?
Przecież przez sześć miesięcy będzie torturowany.
Może nie tak fizycznie, lecz psychiczne. Będzie musiał przeżywać wszystko od nowa. Te pierdolone kilkanaście lat, już zupełnie zapomniane dadzą mu się we znaki. Nie mógł się z tym pogodzić.
Nikt go nie zrozumie. Każdy ma go gdzieś. Mimo zapewnień chłopaków z zespołu wciąż ma wątpliwości.
Pewnie teraz siedzą i rozmyślają czy branie Chestera Charlesa Benningtona do kapieli było dobrą ideą.
Zastanawiała go jeszcze tylko jedna rzecz, może nie rzecz, a człowiek. Mianowicie Nikola.
Miała bardzo ciekawą osobowość, jednak mężczyzna jest za bardzo ufny. Wierzy we wszystko co mu się mówi.
Przecież mogła go owinąć wokół palca. Była piękna. Dziwił się, że nie jest zaręczona, zamężna czy coś w tym stylu. Cholernie go to zastanawiało. Postanowił, że Nikola to będzie jego zagadka na te pół roku.

~*~
Delikatne promyki słońca pieściły ją po polikach. Otworzyła lekko oczy i mimowolnie się uśmiechnęła widząc wiosnę za oknem. Przeciągnęła się, zwinnie jak kotka. Wstała i pierwsze co po tym zrobiła to spacer do okna. Otworzyła je i zaciągnęła się zapachem roślin budzących się do życia. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej niebieską koszulę w kratę, zwykłe jeansy, bieliznę. Założyła kapcie i ruszyła do łazienki.
Tam ubrała się, umyła zęby i twarz. Następnie założyła swoją pieszczochę z ćwiekami na nadgarstek i wisiorek od ojca na szyję. Związała włosy w niechlujnego koka i wyszła z łazienki. Chester jeszcze nie wstał. Godzina 6:37, nie dziwiła mu się, w końcu do terapii mają jeszcze z osiem godzin.
Wracając napotkała Chestera. Przeklęła pod nosem widząc go. On tylko uśmiechnął się do niej i poszedł do kuchni. Nie darzyła go zbytnio sympatią, ani też nie zamierzała tego robić, ale miał w sobie coś interesującego, co chciała za wszelką cenę poznać, lecz ona tylko próbowała stłumić tę zachciankę.
Zaczęła nucić pod nosem piosenkę jakiegoś zespołu.
Puncture me, make me feel like I am real...
Usiadła na parapecie patrząc na życie za oknem.
Torture me, drag me under you.
Ktoś otworzył drzwi od jej pokoju. Nie zwróciła na to większej uwagi dopóki głos Benningtona nie rozpłynął się po pokoiku.
Tide lifts me up and down
Zdezorientowana popatrzyła na mężczyznę. Ten stał w drzwiach z uśmiechem.
Tide makes me shut up
Odwróciła się w jego stronę.
-Znasz ten tekst? - Spytała.
-Ciężko nie znać, jak się samemu pisało. - Uśmiechnął się zalotnie.
Nikola nie mogła uwierzyć. Wokalista jednych z jej ulubionych zespołów, które się rozpadły właśnie stał przed nią.
-Nie poznałaś mnie. Nie dziwię się. Po tamtym Chesterze Benningtonie zaginął szlak. Więcej tatuaży i zero dredów. - Kolejny raz się uśmiechnął. Może uda mu się wreszcie normalnie pogadać z dziewczyną?
-Wyjdź. - Powiedziała ostro.
Chester nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zawiedziony wyszedł z jej pokoju.
Usiadł na fotelu przed małym telewizorem, ale go nie włączał. Nie było sensu...
- Life is much to short to be intoxicated... - Wydało się z jego ust. - Life is much to short to be drag...
Kolejny raz go zaintrygowała, ale dała mu tak zwanego "kosza".
Skupił wzrok na beżowych ścianach. Chciałby ją naprawdę poznać. Czy prosił o tak wiele?
-Chester? - Usłyszał melodyjny głos kobiety.
Gwałtownie się odwrócił.
-Tak?
-No, bo ja bym cię chciała przeprosić.
Zaciekawiony wstał w jej kierunku, w oczach miała łzy.
-Za co? - Spytał dociekliwie.
-Za to, że ktoś w tym życiu wreszcie chce mnie poznać, a ja to odrzucam.
Tak, to prawda. Przełamała się i sama zaczęła rozmowę, możliwe, że stara Nikola odeszła?
Niespodziewanie go przytuliła.
 Chester stał w bezruchu, ale po kilku sekundach odwzajemnił uścisk.
-Proszę, nie myśl, że jestem dziwką na kasę. Przepraszam cię nie dlatego, że jesteś moim ulubionym wokalistą, ale dlatego, że coś sobie teraz uświadomiłam.
-Cii, spokojnie. - Uciszał ją.
Stali tak z dwie minuty, po czym Nikola oderwała się od niego tak samo jak wtedy i trzasnęła za sobą drzwiami.
Westchnął.
To była naprawdę tajemnicza dziewczyna.
Widać było jak bije się z myślami, w końcu dała radę i go przeprosiła, ale potem odzyskała swoją wolę i zostawiła go w tyle. Tak, to cała Nikola.

~*~
Chodziła nerwowo po pokoju. Oddychała szybko i ciężko.
-Co ja zrobiłam?! Co ja do cholery zrobiłam?! - Pytała sama siebie.
Właśnie przed chwilą go przytuliła.
Pomyśli, że jest jakąś psycholką, ćpunką i psycholką.
Usiadła na łóżku i przetarła oczy dłońmi.
-Boże, co się ze mną dzieje?
Za dziesięć minut ma zacząć się terapia.
Wstała i wyprostowała się.
Związała włosy w ślepy kucyk i wyszła z pokoju. Okazało się, że Chester stał non stop przed jej drzwiami. Zmieszała się. Ruszyła ku wyjściu z domu, gdy Chester złapał jej dłoń i szepnął jej prosto w oczy.
-Proszę, nie ukrywaj się. Nie każ mi cierpieć.
Wyrwała dłoń z jego uścisku i wyszła pod wskazaną salę.
Usiadła na miejscu, które zajęła wczoraj. Zaraz po niej wpadł Chester.
Starsza kobieta zaczęła swoją codzienną mowę.
-Witam was. Dzisiaj będziemy po prostu rozmawiać o problemach. Może zacznijmy od tego, że musicie oddać telefony.
Blondynki jęknęły i oddały komórki. Chester zrobił to samo.
Gdy wszyscy oddali sprzęty, starsza kobieta spojrzała znacząco na Nikole.
-Nie mam telefonu, sprzedałam, żeby kupić dragi. - Powiedziała z przekąsem.
Blondynki z trudem powstrzymały śmiech.
-Dobrze, że nie dopuściłaś się sprzedania własnego ciała. - Szepnęła kobieta, lecz każdy dobrze to słyszał.
Nikola otarła ukradkiem jedną łzę, ale tylko Chester to zauważył.



_________________________________________________________________________________
Tekst piosenki:
Grey Daze - Drag
Zespół rozpadł się po tym, jak Chester odszedł do Linkin Park.

niedziela, 9 lutego 2014

"Czy będziesz ćpunem, czy alkoholikiem i tak z tobą będziemy, Chester"

1

Dwoje mężczyzn stało w hallu. Ubrani w szerokie dresy i luźne bluzy przemierzali pusty korytarz, a gdy tylko znaleźli odpowiednią salę czerwonowłosy uściskał go.
-Chaz, dasz radę! - Pocieszał go.
W końcu nie zobaczą się długi czas. Blondyn zmierzył go obojętnym wzrokiem.
-Nie pojedziemy bez ciebie nigdzie, na razie Xero ma urlop. Pamiętaj, nikt cię nie zastąpi.
-Nie sądzę, żeby jakikolwiek zespół chciał ćpuna w składzie.
Mike wybuchł śmiechem, po czym klepnął Chestera w plecy.
-Czy będziesz ćpunem, czy alkoholikiem i tak z tobą będziemy, Chester.
-Dzięki... No to, do zobaczenia za pół roku. - Pożegnał się.
-Do zobaczenia. - Odszedł.
Zostawił go samemu sobie. Jeszcze raz spojrzał na tabliczkę na drzwiach.
TERAPIA
Wziął głęboki oddech, podniósł torbę z ziemi i nacisnął klamkę.
Jego oczom ukazał się biały pokój. 3 krzesła z pośród 5 były zajęte przez kobiety.
-Ja pierdole... - Zaklął pod nosem.
Wolnym krokiem ruszył ku wolnemu miejscu. Torbę rzucił pod krzesło.
Terapię prowadziła starsza kobieta. Rude włosy z siwymi odrostami wyglądały okropnie. Miała zielone oczy.
-Dobrze więc. - Zaczęła. - Przedstawcie się.
Wskazała na ciemnowłosą dziewczynę. Spojrzała na nią swymi niemalże czarnymi oczami. Była ubrana cała na czarno, co bardzo kontrastowało z bladą cerą.
-Mam na imię Nikola. - Wyjąkała z trudem.
-Powiesz o sobie coś więcej? - Spytała natarczywie starsza kobieta.
Nikola spojrzała na nią, jakby zaraz miała wskoczyć jej do gardła.
-Mam 18 lat i siedzę przed tobą, pasuje?!
-Trochę oschłe te powitanie, ale mamy jeszcze 6 miesięcy pracy nas waszym zachowaniem.
Zadziwił go charakter tej dziewczyny. Skupił na niej wzrok.
-Dobrze, dalej.
Bennington wpatrywał się dalej na dziewczynę nie słysząc polecenia.
-Proszę pana! - Powtórzyła kobieta.
Ocknął się.
-Nazywam się Chester Charles Bennington, należę do zespołu rockowego Xero. - Wyrecytował nie odrywając wzroku od dziewczyny. - A no i mam 21 lat.
Starsza kobieta pokręciła głową z niezadowolenia.
Wiadomość, że Chester jest w zespole rockowym wzbudziło zainteresowanie wszystkich kobiet, oprócz Nikoli.
-Ja mam na imię Eliza, mam 19 lat. - Rozległ się piskliwy głos. - Bardzo lubię rocka.
Mówiąc to zdanie spojrzała na Charlesa.
-Mam na imię Amelia i mam 19 lat. - Powiedziała kolejna.
Chaz nie odrywał wzroku od Nikoli. Dostrzegł nawet, że ma kolczyk w tym samym miejscu co on.
Czarna bluzka z logo jakiegoś zespołu rockowego, bransoletka z ćwiekami dodawały jej uroku.
-Więc zacznijmy terapię. Nikola, powiedz czemu zaczęłaś brać używki.
Dziewczyna zacisnęła pięści.
-No... nie chcę o tym mówić...
-Jesteśmy tu po to, by każdy mógł się tego pozbyć z głębi duszy. Mów.
Spojrzała na Chestera. Ten uniósł kąciki ust w uśmiechu.
-Zaczęłam ćpać kiedy miałam 13 lat. Mój ojciec zabił się, po czym matka mnie oddała do domu dziecka.
Tam byłam molestowana. Więc kiedy starsi przynosili dragi podkradałam im je. - Powiedziała z obojętnością.
-Haha, ale patologia. - Odezwała się Eliza.
Blondyn nie wytrzymał...
-A może ty powiesz coś o swojej przeszłości tępaku? Wiesz co ona przechodziła? Ty jesteś jakaś niedoru - W tym momencie starsza kobieta przerwała.
-Dobrze, Chester rozumiemy, usiądź na miejsce i opowiedz.
Naburmuszony usiadł.
-Zacząłem brać w wieku 13 lat. Moi rodzicie rozwiedli się, a ja byłem molestowany.
Zdziwiona Nikola popatrzyła na niego. Czy to się dzieje naprawdę? Wreszcie ktoś wie jak się czuje.
-Dobrze, Eliza, twoja kolej.
Blondynka spojrzała się z ignorancją na dwójkę osób siedzących obok niej.
-Po prostu u nas w liceum była na to moda i tyle. Uzależniłam się.
-Amelia? - Zaczęła kobieta. - Może ty nam opowiesz?
-Oczywiście. To ta sama historia co Elizy.
Westchnęła.
-Dobrze, każdy z was dostanie klucz do swoich pokoi. Eliza i Amelia macie pokoje obok siebie co znaczy, że salon i kuchnię macie wspólną, to samo tyczy się Nikoli i Chestera.
Eliza i Amelia były zadowolone, przecież się przyjaźnią, ale Nikola czuła coś dziwnego.
Chester podszedł do niej i zaczął rozmowę zabierając jej torbę ciuchów.
Spojrzała na niego zdezorientowana.
-Nie pozwolę ci nieść takiej torby na trzecie piętro. - Powiedział z uśmiechem.
-Dziękuję, ale nie musisz. - Oznajmiła nieśmiało.
-Nie mam cię o co pytać, bo już to co powinienem wiedzieć już wiem.
-No niestety.
-Chyba nie jesteś otwarta na nowe znajomości.
-Boję się...
Niezręczna cisza zapanowała między nimi.
-O! To tutaj! - Krzyknął otwierając drzwi.
Nikola przechwyciła swoją torbę i zaczęła się rozpakowywać.
-To ja może zrobię coś do jedzenia? - Spytał.
-Nie wiem, jak chcesz...
Czy to możliwe, że znalazła się druga osoba, która ma za sobą podobne przeżycia jak on?
Wyjął chleb i wszystkie potrzebne składniki do zrobienia kanapek.
Jutro kolejna terapia, może dowie się o niej więcej...