26
Mała, dziesięcioletnia Nikola rysowała czarną kredką na kartce. Usiadł obok niej.
-Cześć Nikolu.
Uśmiechnęła się i ponowiła rysowanie.
-Co rysujesz?
-Ciebie i mnie - Pisnęła.
Odgarnął włosy z twarzy i złapał ją za rękę.
-Chodź, późno już.
Chwyciła kartkę i podążyła z Oliverem. Był bardzo wysoki i dojrzały, a ona mała i wychudzona, dlatego myślano, że to rodzeństwo.
-Oliver, chcesz założyć zespół? - Spytała.
-Tak, bardzo chcę. To moje marzenie. Jednak na pierwszym miejscu stoisz ty i nasze kwiaty.
Roześmiała się. Jako dziecko rozumiała bardzo wiele. Nie potrafiła zrozumieć tylko tego, dlaczego Oliver przejmuje się tylko nią i spełnia jej marzenia. Chwyciła mocniej jego rękę. Miała tylko jego.
Uśmiechnął się i spojrzał na kolejne zdjęcie. Znowu oglądał album, do którego nikt nie miał dostępu. Pamiątki z Domu Dziecka. Zamknął go i wyszedł na duży balkon. Zaciągnął się zanieczyszczonym powietrzem i odpalił papierosa.
Jestem samotny. Może przygarnąłbym jakiegoś psiaka? Wzruszył ramionami i przyglądał się ludziom. Ściemniało się. Coś przykuło jego uwagę. Czarnowłosa kobieta szarpała się z wysokim mężczyzną. Oprzytomniał. To była Nikola. Zgasił papierosa i wybiegł trzaskając drzwiami. Serce biło mu jak szalone. Widział przemijające światła. Biegł. Popychał ludzi i omijał stojące samochody. Usłyszał donośny szczek. Nierozsądnie przebiegł przez ruchliwą ulicę. Był blisko. Bał się nadchodzących wydarzeń. Blondyn szarpał nią. Nie myśląc wiele, uderzył go i natychmiast ją przytulił oddalając się. Płakała. Miała posiniaczone ręce i strużka krwi leciała jej z nosa.
-Zabierz mnie stąd. Proszę - Wyjąkała z trudem.
Podniósł się z ziemi.
-Więc to on, kurwa - Był pijany. Zbliżał się - Nienawidzę - Wysyczał.
Oliver starał się uspokoić oddech. Trzymał w ramionach roztrzęsione ciało.
Pociągnął Sykesa za koszulę.
-Zostaw ją skurwysynie - Oliver spojrzał mu w oczy. Serce mu stanęło, kiedy zrozumiał, że był pod wpływem narkotyków. Walnął go i uciekł, wciąż trzymając Nikolę. Słyszał krzyki i groźby Chestera.
Wbiegli po schodach, a ona wpadła w histeryczny płacz. Natychmiast ją uspokoił i spojrzał jej w oczy.
-Cśi. Nic się nie stało, spokojnie...
Usiadła na kanapie. Wciąż drgała z płaczu. Zdjął jej kurtkę i objął ją.
-Spotkałam. Go. Jak wracałam - Nie mogła złapać oddechu - Powiedziałam mu. O tobie - Przerwała - Wpadł w szał.
Gdy się opanowała, Oliver przygotował dla niej herbatę i ubrania na noc.
-Oli, ja go nadal kocham... - Jej głos kolejny raz się załamał.
-Był naćpany - Powiedział obojętnie - Dajcie sobie trochę czasu.
-Jak to naćpany?
-Widziałem jego oczy.
Wtuliła się w niego, a on wyciągnął album. Otworzył go na pierwszej stronie.
-Patrz, to ty - Szepnął.
Otworzyła załzawione oczy i zobaczyła zdjęcie, które przedstawiało ją i Olivera w młodym wieku. Uśmiechnęła się przez łzy i upiła łyk herbaty.
Spojrzał na nią.
-Jesteś na mnie zła? - Spytał smutno.
-Nie... czemu? - Szepnęła.
-Bo jestem twoją przeszłością... on się o tym dowiedział i sama widzisz jak wyszło.
-Nie jesteś przeszłością...
Ucałował jej odkryty obojczyk i wstał.
-Muszę przygotować sypialnie. Będę spał na kanapie, zgoda?
Kiwnęła głową. Ukucnął i otarł jej twarz chusteczką. Zwinął mokrą od krwi i łez chusteczkę i spojrzał jej w oczy.
-Nie płacz. Masz mnie.
Uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Oliver w tym czasie przygotował dla niej łóżko w sypialni.
-Będziesz testować moje nowe łóżko! - Krzyknął, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Przetarł oczy dłonią i wziął zimny prysznic. Myślał o dzisiejszych wydarzeniach. Kochał ją, ale bał się, że ona nic do niego nic nie czuje. Mógł poświęcić dla niej wszystko. Kiedy wyszedł spod prysznica, wtulił się w nią. Spała. Uniósł ją i położył do łóżka. Okrył ją kołdrą i włożył jej włosy za ucho.
-Kocham cię - Szepnął.
Zadrżała. Słyszała to bardzo dobrze, ale nie miała odwagi otworzyć oczu.
-Kocham cię najbardziej na świecie, chociaż mówię ci to, kiedy śpisz.
Choć nic nie widziała, dałaby uciąć rękę, że teraz się uśmiechnął. Poczuła jak jego usta składają na jej czole pocałunek.
-Dobranoc.
Opuścił pokój.
Ekscytacja rosła z każdą sekundą. Też go kochała, ale nie wiedziała jak.
Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Przestraszyła się.
-Śpisz? - To był Oliver.
-Obudziłeś mnie teraz - Udała zaspaną.
-O, to przepraszam. Nie chcesz spać ze mną? - Spytał.
-Chcę - Szepnęła prawie niesłyszalnie, ale dla niego to była wystarczająco głośna zgoda.
Wgramolił się do łóżka, a ona odwróciła się w jego stronę.
-No to dobranoc - Powiedziała.
-Dobranoc.
Zamknęła oczy, ale on nadal się jej przyglądał.
~*~
Po skończeniu zmiany wyszedł na zaplecze, wybierając numer Shinody. Odczekał trzy sygnały i usłyszał zdenerwowany głos przyjaciela.
-Kurwa, Robert - Zaczął.
-Mike, spokojnie! - Zaśmiał się. Głośna muzyka z sali przygłuszała rozmowę - Skończyłem zmianę. Przyjedziesz? Jestem padnięty.
-Robert. Chestera ani Nikoli nie ma w domu, w jego pokoju leży kartka z numerem Toma... - Szepnął niepewnie.
-Kurwa... Tego, co go wsadzili do więzienia za handel narkotykami?
-Tak... Poza tym, zepsuł mi się samochód. Znajdź podwózkę i pójdziemy ich szukać. Obawiam się najgorszego.
-Dobra, to czekaj na mnie. Cześć - Schował telefon do kieszeni i westchnął.
Wyszedł z tłocznego pubu i stał na parkingu. Nie miał siły, ani czasu, iść dwa kilometry do domu.
Było koło północy.
-Robert? - Usłyszał kobiecy głos - Nie wracasz do domu? - Jego szefowa podeszła do niego.
-Właśnie nie mam jak wrócić, bo samochód przyjaciela się zepsuł, a ja...
-No to jedź ze mną. Podaj adres - Wskazała mu granatowe auto - No? Szybko, nie mamy całej nocy - Uśmiechnęła się.
Była bardzo chuda. Duży czarny sweter leżał na niej jak na wieszaku, a ciemne włosy bezwładnie opadały na czoło.
Poszedł za nią.
-Szefowo, to jest mój adres - Podał kartkę, którą nosi zawsze przy sobie.
Zmierzyła go ostrym wzrokiem.
-Szefowo? Nie mów tak do mnie. Victoriya. Pamiętaj. Vika. Pochodzę z Ukrainy - Wyciągnęła kościstą dłoń, którą nieśmiało ujął.
-Robert.
-Stało się coś? Jesteś bardzo spięty i zdenerwowany.
-Nie nic, naprawdę nic się nie stało.
Uśmiechnęła się i odpaliła auto. Przyglądał się jej. Była piękna, drobna i delikatna. Jej ruchom nierozłącznie towarzyszyła gracja. Czując jego wzrok na sobie, zarumieniła się.
-To tutaj - Wyjąkała.
-Bardzo ci dziękuję! Dobranoc! - Bał się wykonać jakiegokolwiek ruchu, bo obawiał się jej reakcji. Czuł się jak sparaliżowany i miał motylki w brzuchu.
-Nie ma za co - Posłała mu kolejny uśmiech i odjechała.
Odetchnął z ulgą i wszedł do domu. Tam nie było już tak wesoło.
Czerwonowłosy siedział zdenerwowany przy stole.
-Jesteś wreszcie - Mruknął
-Joe i Dave nie wrócili? Powiadomiłeś Brada?
-Wrócą jutro, zahaczyli się o coś, ale nie wnikajmy w ten temat. Musimy odnaleźć Chestera i Nikolę.
-Skąd dowiemy się gdzie są?
-Najpierw pójdziemy pod pracę Nikoli. Chazz podejrzewał ją, że go zdradza - Postanowił.
-Nikola go zdradza?! Niemożliwe.
-Wiem, ale Chester to Chester. Znasz go. Dlatego byłem przeciwny ich związkowi. Od samego początku są kłopoty. Nie żałuję, że ją poznaliśmy, ale Chazz do cholery jasnej mógłby się zmienić - Warknął bliski płaczu.
Opuścili dom i pobiegli pod kawiarnię.
-Nie ma tu nikogo. Kawiarnia zamknięta. Gdzie jest Nikola? - Panikował.
-Mike, tam ktoś leży. Przy murku.
Podbiegli tam. W głębi duszy modlił się, aby to nie był on.
-Chester - Mruknął Rob.
Blondyn leżał zakrwawiony i oparty o murek. Spojrzał na nich zawiedziony.
-Zabierzcie mnie do domu - Bąknął zdenerwowany - Potwierdziło się.
Kenji uklęknął obok niego. Odskoczył od niego jak oparzony wyciągając pięści.
-Hej, Chazz. Wszystko w porządku? Gdzie Nikola - Zbliżał się do niego. Czuł narastający niepokój. Z trudem przełknął gulę w gardle i spojrzał mu w oczy, które były oświetlone światłem latarni. Na jego sercu spoczął kamień.
-Ćpałeś - Chwycił go za nadgarstek. Miał zaczerwieniony nos - Zepsułeś wszystko kurwa!
Rob odepchnął go.
-Gdzie Nikola? - Wtrącił.
-Nie wiem, chyba wszystko spierdoliłem... - Po poliku blondyna poleciała łza.
Mike zaczął kierować się do domu, a za nim reszta.
-Jesteś nieodpowiedzialnym tchórzem, Chester. Mogłeś umrzeć.
Nie odpowiedział. Sam nie wiedział czemu to zrobił. Coś go popchnęło. Chciał, by Nikola wróciła, chociaż wiedział, że tego nie zrobi. Uderzył ją. Pamiętał jej przestraszony wzrok. Otarł łzę. Czemu jej to zrobił?
-Uderzyłem ją - Mruknął do mężczyzn.
-Co kurwa? - Mike stanął - Co ci takiego zrobiła, że ją uderzyłeś. Faktycznie, spierdoliłeś wszystko! Wiesz gdzie ona teraz jest?!
-U tego Olivera... nie wiem, czemu ją uderzyłem, to przez narkotyki.
-Wracasz do ośrodka i zapisuję cię do Anonimowych Alkoholików. Miałeś już ułożone życie, Chester. Znów się poddałeś - Bourdon złapał się za głowę, a Mike wrócił do domu.
-Chazz, co w ciebie wstąpiło? - Szepnął.
Wzruszył ramionami i pchnął drzwi. Wbiegł do swojego pokoju i zalał się łzami.
Spierdoliłeś wszystko.
Skulił się i zakrztusił. Potrzebował pomocy przyjaciół, ale ich zawiódł. Karą za jego zachowanie były ich spojrzenia pełne bólu i zawodu. Oczy Nikoli bolały go najbardziej. Pragnął ją odnaleźć i zamknąć jej drobne ciało w swoich ramionach. Najgorsza była świadomość, że już nigdy tego nie będzie w stanie zrobić... Stracił ją.
Czerwonowłosy przechodząc obok jego pokoju słyszał donośny szloch. Był na niego zły. Obojętnie minął ciemne drzwi i wszedł do swojego małego królestwa. Usiadł przy zabałaganionym biurku i zapalił świeczkę.
Otwierając szufladę natrafił na pogniecioną kartkę. Przeczytał tekst widniejący na niej.
Już niebawem wszyscy się dowiedzą.
Widziałem ją uśmiechającą się.
Rozświetla ją światło słońca.*
Czytając kilka razy swoje bazgroły, w końcu zrozumiał o kim to napisał. Chwycił ołówek i przyłożył do kartki.
Nie mogła tu zostać.
Wie, że może na ciebie liczyć.
Wiesz, że nie mogła zostać tu z tobą.
Wiesz, że musiała odejść.
Mimo, że nie mogła zostać tu z tobą,
Wiesz, że nie jesteś sam.*
Zagryzł ołówek.
Nieważne, co myślisz, że zrobiłeś źle.
Przez cały czas wiedziała, że będzie musiała odejść.*
Przełknął ślinę i ponownie schował kartkę do szuflady. Zgasił świeczkę i założył bluzę. Po cichu wyszedł z domu, kierując się w mroczną uliczkę, gdzie nie ma ludzi. Biegł, chociaż nie czuł strachu. Otworzył ogromną bramę. Szedł między alejkami grobów. Poczuł przygnębienie, gdy odnalazł miejsce spoczynku jego rodziców. Uklęknął i spojrzał w niebo.
-Szykujecie dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki? - Warknął, ocierając łzy.
Po jego ciele przeszły dreszcze, a on upadł płacząc. Nie mógł się uspokoić. Krztusił. Chciał, aby wszystko wróciło do normy. Znów zobaczyć ich wszystkich szczęśliwych.
____
* LP - She Couldn't
O super, kolejny rozdział.
No popacz!
Następny za tydzień, zaczęłam się gubić ;-;
Okejsuperpa
-Cześć Nikolu.
Uśmiechnęła się i ponowiła rysowanie.
-Co rysujesz?
-Ciebie i mnie - Pisnęła.
Odgarnął włosy z twarzy i złapał ją za rękę.
-Chodź, późno już.
Chwyciła kartkę i podążyła z Oliverem. Był bardzo wysoki i dojrzały, a ona mała i wychudzona, dlatego myślano, że to rodzeństwo.
-Oliver, chcesz założyć zespół? - Spytała.
-Tak, bardzo chcę. To moje marzenie. Jednak na pierwszym miejscu stoisz ty i nasze kwiaty.
Roześmiała się. Jako dziecko rozumiała bardzo wiele. Nie potrafiła zrozumieć tylko tego, dlaczego Oliver przejmuje się tylko nią i spełnia jej marzenia. Chwyciła mocniej jego rękę. Miała tylko jego.
Uśmiechnął się i spojrzał na kolejne zdjęcie. Znowu oglądał album, do którego nikt nie miał dostępu. Pamiątki z Domu Dziecka. Zamknął go i wyszedł na duży balkon. Zaciągnął się zanieczyszczonym powietrzem i odpalił papierosa.
Jestem samotny. Może przygarnąłbym jakiegoś psiaka? Wzruszył ramionami i przyglądał się ludziom. Ściemniało się. Coś przykuło jego uwagę. Czarnowłosa kobieta szarpała się z wysokim mężczyzną. Oprzytomniał. To była Nikola. Zgasił papierosa i wybiegł trzaskając drzwiami. Serce biło mu jak szalone. Widział przemijające światła. Biegł. Popychał ludzi i omijał stojące samochody. Usłyszał donośny szczek. Nierozsądnie przebiegł przez ruchliwą ulicę. Był blisko. Bał się nadchodzących wydarzeń. Blondyn szarpał nią. Nie myśląc wiele, uderzył go i natychmiast ją przytulił oddalając się. Płakała. Miała posiniaczone ręce i strużka krwi leciała jej z nosa.
-Zabierz mnie stąd. Proszę - Wyjąkała z trudem.
Podniósł się z ziemi.
-Więc to on, kurwa - Był pijany. Zbliżał się - Nienawidzę - Wysyczał.
Oliver starał się uspokoić oddech. Trzymał w ramionach roztrzęsione ciało.
Pociągnął Sykesa za koszulę.
-Zostaw ją skurwysynie - Oliver spojrzał mu w oczy. Serce mu stanęło, kiedy zrozumiał, że był pod wpływem narkotyków. Walnął go i uciekł, wciąż trzymając Nikolę. Słyszał krzyki i groźby Chestera.
Wbiegli po schodach, a ona wpadła w histeryczny płacz. Natychmiast ją uspokoił i spojrzał jej w oczy.
-Cśi. Nic się nie stało, spokojnie...
Usiadła na kanapie. Wciąż drgała z płaczu. Zdjął jej kurtkę i objął ją.
-Spotkałam. Go. Jak wracałam - Nie mogła złapać oddechu - Powiedziałam mu. O tobie - Przerwała - Wpadł w szał.
Gdy się opanowała, Oliver przygotował dla niej herbatę i ubrania na noc.
-Oli, ja go nadal kocham... - Jej głos kolejny raz się załamał.
-Był naćpany - Powiedział obojętnie - Dajcie sobie trochę czasu.
-Jak to naćpany?
-Widziałem jego oczy.
Wtuliła się w niego, a on wyciągnął album. Otworzył go na pierwszej stronie.
-Patrz, to ty - Szepnął.
Otworzyła załzawione oczy i zobaczyła zdjęcie, które przedstawiało ją i Olivera w młodym wieku. Uśmiechnęła się przez łzy i upiła łyk herbaty.
Spojrzał na nią.
-Jesteś na mnie zła? - Spytał smutno.
-Nie... czemu? - Szepnęła.
-Bo jestem twoją przeszłością... on się o tym dowiedział i sama widzisz jak wyszło.
-Nie jesteś przeszłością...
Ucałował jej odkryty obojczyk i wstał.
-Muszę przygotować sypialnie. Będę spał na kanapie, zgoda?
Kiwnęła głową. Ukucnął i otarł jej twarz chusteczką. Zwinął mokrą od krwi i łez chusteczkę i spojrzał jej w oczy.
-Nie płacz. Masz mnie.
Uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Oliver w tym czasie przygotował dla niej łóżko w sypialni.
-Będziesz testować moje nowe łóżko! - Krzyknął, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Przetarł oczy dłonią i wziął zimny prysznic. Myślał o dzisiejszych wydarzeniach. Kochał ją, ale bał się, że ona nic do niego nic nie czuje. Mógł poświęcić dla niej wszystko. Kiedy wyszedł spod prysznica, wtulił się w nią. Spała. Uniósł ją i położył do łóżka. Okrył ją kołdrą i włożył jej włosy za ucho.
-Kocham cię - Szepnął.
Zadrżała. Słyszała to bardzo dobrze, ale nie miała odwagi otworzyć oczu.
-Kocham cię najbardziej na świecie, chociaż mówię ci to, kiedy śpisz.
Choć nic nie widziała, dałaby uciąć rękę, że teraz się uśmiechnął. Poczuła jak jego usta składają na jej czole pocałunek.
-Dobranoc.
Opuścił pokój.
Ekscytacja rosła z każdą sekundą. Też go kochała, ale nie wiedziała jak.
Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Przestraszyła się.
-Śpisz? - To był Oliver.
-Obudziłeś mnie teraz - Udała zaspaną.
-O, to przepraszam. Nie chcesz spać ze mną? - Spytał.
-Chcę - Szepnęła prawie niesłyszalnie, ale dla niego to była wystarczająco głośna zgoda.
Wgramolił się do łóżka, a ona odwróciła się w jego stronę.
-No to dobranoc - Powiedziała.
-Dobranoc.
Zamknęła oczy, ale on nadal się jej przyglądał.
~*~
Po skończeniu zmiany wyszedł na zaplecze, wybierając numer Shinody. Odczekał trzy sygnały i usłyszał zdenerwowany głos przyjaciela.
-Kurwa, Robert - Zaczął.
-Mike, spokojnie! - Zaśmiał się. Głośna muzyka z sali przygłuszała rozmowę - Skończyłem zmianę. Przyjedziesz? Jestem padnięty.
-Robert. Chestera ani Nikoli nie ma w domu, w jego pokoju leży kartka z numerem Toma... - Szepnął niepewnie.
-Kurwa... Tego, co go wsadzili do więzienia za handel narkotykami?
-Tak... Poza tym, zepsuł mi się samochód. Znajdź podwózkę i pójdziemy ich szukać. Obawiam się najgorszego.
-Dobra, to czekaj na mnie. Cześć - Schował telefon do kieszeni i westchnął.
Wyszedł z tłocznego pubu i stał na parkingu. Nie miał siły, ani czasu, iść dwa kilometry do domu.
Było koło północy.
-Robert? - Usłyszał kobiecy głos - Nie wracasz do domu? - Jego szefowa podeszła do niego.
-Właśnie nie mam jak wrócić, bo samochód przyjaciela się zepsuł, a ja...
-No to jedź ze mną. Podaj adres - Wskazała mu granatowe auto - No? Szybko, nie mamy całej nocy - Uśmiechnęła się.
Była bardzo chuda. Duży czarny sweter leżał na niej jak na wieszaku, a ciemne włosy bezwładnie opadały na czoło.
Poszedł za nią.
-Szefowo, to jest mój adres - Podał kartkę, którą nosi zawsze przy sobie.
Zmierzyła go ostrym wzrokiem.
-Szefowo? Nie mów tak do mnie. Victoriya. Pamiętaj. Vika. Pochodzę z Ukrainy - Wyciągnęła kościstą dłoń, którą nieśmiało ujął.
-Robert.
-Stało się coś? Jesteś bardzo spięty i zdenerwowany.
-Nie nic, naprawdę nic się nie stało.
Uśmiechnęła się i odpaliła auto. Przyglądał się jej. Była piękna, drobna i delikatna. Jej ruchom nierozłącznie towarzyszyła gracja. Czując jego wzrok na sobie, zarumieniła się.
-To tutaj - Wyjąkała.
-Bardzo ci dziękuję! Dobranoc! - Bał się wykonać jakiegokolwiek ruchu, bo obawiał się jej reakcji. Czuł się jak sparaliżowany i miał motylki w brzuchu.
-Nie ma za co - Posłała mu kolejny uśmiech i odjechała.
Odetchnął z ulgą i wszedł do domu. Tam nie było już tak wesoło.
Czerwonowłosy siedział zdenerwowany przy stole.
-Jesteś wreszcie - Mruknął
-Joe i Dave nie wrócili? Powiadomiłeś Brada?
-Wrócą jutro, zahaczyli się o coś, ale nie wnikajmy w ten temat. Musimy odnaleźć Chestera i Nikolę.
-Skąd dowiemy się gdzie są?
-Najpierw pójdziemy pod pracę Nikoli. Chazz podejrzewał ją, że go zdradza - Postanowił.
-Nikola go zdradza?! Niemożliwe.
-Wiem, ale Chester to Chester. Znasz go. Dlatego byłem przeciwny ich związkowi. Od samego początku są kłopoty. Nie żałuję, że ją poznaliśmy, ale Chazz do cholery jasnej mógłby się zmienić - Warknął bliski płaczu.
Opuścili dom i pobiegli pod kawiarnię.
-Nie ma tu nikogo. Kawiarnia zamknięta. Gdzie jest Nikola? - Panikował.
-Mike, tam ktoś leży. Przy murku.
Podbiegli tam. W głębi duszy modlił się, aby to nie był on.
-Chester - Mruknął Rob.
Blondyn leżał zakrwawiony i oparty o murek. Spojrzał na nich zawiedziony.
-Zabierzcie mnie do domu - Bąknął zdenerwowany - Potwierdziło się.
Kenji uklęknął obok niego. Odskoczył od niego jak oparzony wyciągając pięści.
-Hej, Chazz. Wszystko w porządku? Gdzie Nikola - Zbliżał się do niego. Czuł narastający niepokój. Z trudem przełknął gulę w gardle i spojrzał mu w oczy, które były oświetlone światłem latarni. Na jego sercu spoczął kamień.
-Ćpałeś - Chwycił go za nadgarstek. Miał zaczerwieniony nos - Zepsułeś wszystko kurwa!
Rob odepchnął go.
-Gdzie Nikola? - Wtrącił.
-Nie wiem, chyba wszystko spierdoliłem... - Po poliku blondyna poleciała łza.
Mike zaczął kierować się do domu, a za nim reszta.
-Jesteś nieodpowiedzialnym tchórzem, Chester. Mogłeś umrzeć.
Nie odpowiedział. Sam nie wiedział czemu to zrobił. Coś go popchnęło. Chciał, by Nikola wróciła, chociaż wiedział, że tego nie zrobi. Uderzył ją. Pamiętał jej przestraszony wzrok. Otarł łzę. Czemu jej to zrobił?
-Uderzyłem ją - Mruknął do mężczyzn.
-Co kurwa? - Mike stanął - Co ci takiego zrobiła, że ją uderzyłeś. Faktycznie, spierdoliłeś wszystko! Wiesz gdzie ona teraz jest?!
-U tego Olivera... nie wiem, czemu ją uderzyłem, to przez narkotyki.
-Wracasz do ośrodka i zapisuję cię do Anonimowych Alkoholików. Miałeś już ułożone życie, Chester. Znów się poddałeś - Bourdon złapał się za głowę, a Mike wrócił do domu.
-Chazz, co w ciebie wstąpiło? - Szepnął.
Wzruszył ramionami i pchnął drzwi. Wbiegł do swojego pokoju i zalał się łzami.
Spierdoliłeś wszystko.
Skulił się i zakrztusił. Potrzebował pomocy przyjaciół, ale ich zawiódł. Karą za jego zachowanie były ich spojrzenia pełne bólu i zawodu. Oczy Nikoli bolały go najbardziej. Pragnął ją odnaleźć i zamknąć jej drobne ciało w swoich ramionach. Najgorsza była świadomość, że już nigdy tego nie będzie w stanie zrobić... Stracił ją.
Czerwonowłosy przechodząc obok jego pokoju słyszał donośny szloch. Był na niego zły. Obojętnie minął ciemne drzwi i wszedł do swojego małego królestwa. Usiadł przy zabałaganionym biurku i zapalił świeczkę.
Otwierając szufladę natrafił na pogniecioną kartkę. Przeczytał tekst widniejący na niej.
Już niebawem wszyscy się dowiedzą.
Widziałem ją uśmiechającą się.
Rozświetla ją światło słońca.*
Czytając kilka razy swoje bazgroły, w końcu zrozumiał o kim to napisał. Chwycił ołówek i przyłożył do kartki.
Nie mogła tu zostać.
Wie, że może na ciebie liczyć.
Wiesz, że nie mogła zostać tu z tobą.
Wiesz, że musiała odejść.
Mimo, że nie mogła zostać tu z tobą,
Wiesz, że nie jesteś sam.*
Zagryzł ołówek.
Nieważne, co myślisz, że zrobiłeś źle.
Przez cały czas wiedziała, że będzie musiała odejść.*
Przełknął ślinę i ponownie schował kartkę do szuflady. Zgasił świeczkę i założył bluzę. Po cichu wyszedł z domu, kierując się w mroczną uliczkę, gdzie nie ma ludzi. Biegł, chociaż nie czuł strachu. Otworzył ogromną bramę. Szedł między alejkami grobów. Poczuł przygnębienie, gdy odnalazł miejsce spoczynku jego rodziców. Uklęknął i spojrzał w niebo.
-Szykujecie dla mnie jeszcze jakieś niespodzianki? - Warknął, ocierając łzy.
Po jego ciele przeszły dreszcze, a on upadł płacząc. Nie mógł się uspokoić. Krztusił. Chciał, aby wszystko wróciło do normy. Znów zobaczyć ich wszystkich szczęśliwych.
____
* LP - She Couldn't
O super, kolejny rozdział.
No popacz!
Następny za tydzień, zaczęłam się gubić ;-;
Okejsuperpa